https://www.youtube.com/watch?v=5Xn9W-HSCCM
Innym herosem hołdującym treściom ekologicznym, sławiącym cuda natury, który jak Jamie Muir, Fabian Show i Dyduła (dla wtajemniczonych "Pawik Rusałka" ) doznał swego czasu w dość tajemniczych okolicznościach przebudzenia duchowego i pozostając na muzycznym gruncie synth-popu z małą szczyptą rapu i "hip-chłopa" był i nadal jest Michał Archanioł i jego hymn dziękczynny Szaman TY i JA . W żadnej książce jak i publikacji jego się nie uraczy i nie mogę wyjść ze zdumienia dlaczego ? . Ma od lat oddane fanatycznie grono wyznawców, cały czas konsekwentnie powiększające się. Ci prześmiewcy, którzy na początku niezbyt poważnie traktowali jego przesłanie i wyli ze śmiechu gdy kolejny raz z nadzieją tudzież rozpaczą w głosie deklamował "... życieeeee...... życieeeee...... życieeee..... wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie...." , nabrali pokory i utwór plus wyborny teledysk zrealizowany na łonie przyrody ich odmieniły i sami będąc na życiowym zakręcie lub zwyczajnie przytłoczeni prozą codzienności dla dodania sobie otuchy sami to śpiewali : ".... życieeeee..... życieeeee.....". To podobno działa, sam jeszcze nie doznałem tego "przebudzenia duchowego" ale chyba jestem na dobrej drodze. Gdy patrzę jak artysta walczy z wodą, będącym symbolem przemijania, "pantha rei" a on wymierza swoimi umięśnionymi udami te kopniaki i wcale się nie wywraca, tylko dalej walczy.... to zawsze coś mnie tknie, jemu się zwyczajnie wierzy - to jest takie prawdziwe. A wczytajmy się w tę litanię (zaczynającą od wdzięczności dla matki, a każdy wie i każdy psychiatra potwierdzi: "... kogo jak kogo ale matki się nie oszuka..." ) mająca prawie wymiar apokryfu biblijnego czy niekanonicznej ewangelii, czyli obszary dość najeżone minami, umiejętnie omijane przez Sikorską :
".... Dziękuję ci mamo za wszystko co dla mnie zrobiłaś
Z tobą przy tobie odnajdę swój sens
Nigdy nie upadne bo z całego serca kocham cię
Odpłacam się miłością bez żadnych granic
Ref
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
Wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie
Zwrotka 2
Odstaw ten syf co wciskają nam
Tylko ty i ja muzyczna podróż nowy świat
Bez dwóch zdań bez żadnych granic
Wolności słowach największą przeszkoda
W drodze z marzeniami odsłoniętymi kulisami
Bo chce tu być nie uciekaj ode mnie
Pomożesz ty mi ją pomogę tobie więcej
SZAMAN MIŁOŚCIĄ CZĘSTUJE NA ZACHĘTĘ
Linie nie papilarne uciekaj ze mną stąd
Zchipują twój umysł twe życie będzie marne
Inie wenuo masoni jak was są
SZAMAN Z MICHAŁEM NIE BOJĄ SIĘ WAS
Podążać w nowy świat jest ciężko bro
Chcesz z nami walczyć odpadasz lub kozaczysz
W Polsce wielka siła która nigdy nie zginęła
W Polsce wielka siła która nigdy nie zginęła
Ref
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
ŻYCIE ŻYCIE
Wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie
Zwrotka 3
Jesteś ze mną tu w swej krainie snów
Pełnej marzeniami nie jesteśmy tu sami
To prezent od naszej matki Gai
Ziemią ja nazwali odwróć do góry nogami
Energia cię rozpali niekończąca muzyczna
Rzeka tam czeka wskoczymy w nią razem
Ich prąd drogowskazem spojrzeć na ląd
Twoimi oczami zataczającymi drzewami
Wyśmi jak na fali wspólnymi znakami
Od serca taktami
Oddaje swój głos
Zawsze razem z wami
Czy czujesz teraz mnie?
Rozplątuje swe serce utkane różami
Czy czujesz teraz mnie?
Rozplątuje swe serce utkane różami, utkane różami
Czy czujesz teraz mnie?
Rozplątuje swe serce
Od serca taktami
Od serca taktami
Ref
ŻYCIE ŻYCIE
Wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie
Od serca taktami
Od serca taktami
ŻYCIE ŻYCIE
Wciąż zaskakuje mnie, wciąż zaskakuje mnie
Od serca taktami
Od serca taktami
ŻYCIE ŻYCIE
Wciąż zaskakuje mnie
Zwrotka 4
Otwieram swe serce utkane różami
Ciernymi kolcami nie dotknie nie zrani
Swoją miłością może nas ocalić
Oddaje ci ją niech prowadzi mnie los... ".
Wśród dogłębnych analiz natrafiłem na taki niewinny tekst - nie aż tak daleki od moich luźnych refleksji:
"... Piękna symbolika teledysku. Człowiek próbuję usadowić się wygodnie i stabilnie w nurcie rzeki życia (na krzesełku), ale ostatecznie woda zmywa wszelką przewidywalność i człowiek kończy walcząc z nurtem - z tym co nieuniknione i ostatecznie obojętne wobec naszego losu. Nie pozostaje nic niż zanurzenie się - rzucenie w ten nurt. Ostateczne pogodzenie się z... Życiem! Życie..." ... aż sam musiałem usiąść z wrażenia, piękne....to rozdziera duszę.
Nie byłbym sobą gdybym nie wyróżnił co lepszych fragmentów - pomijam tę aluzję do "Masonów" - to można Michałowi wyjątkowo wybaczyć.
"... SZAMAN MIŁOŚCIĄ CZĘSTUJE NA ZACHĘTĘ
Linie nie papilarne uciekaj ze mną stąd
Zchipują twój umysł twe życie będzie marne..."
"... Podążać w nowy świat jest ciężko bro
Chcesz z nami walczyć odpadasz lub kozaczysz
W Polsce wielka siła która nigdy nie zginęła..." ( jakby Zappa powiedział: "... that`s right..." )
i Chyba najlepszy:
"... Pełnej marzeniami nie jesteśmy tu sami
To prezent od naszej matki Gai
Ziemią ja nazwali odwróć do góry nogami
Energia cię rozpali niekończąca muzyczna
Rzeka tam czeka wskoczymy w nią razem
Ich prąd drogowskazem spojrzeć na ląd..." ( Zappa by odparł jak w Ring of Fire - "... au....au.....au...." )
Sikorska traktowała W CDN o miłości - ale Archanioł jest bliżej czysto pierwotnemu, etnicznemu traktowaniu miłości wywiedzionemu z tradycji i wierzeń niemalże prasłowiańskich. W dalszym ciągu mało kto rozkminił o czym śpiewa w wersach brzmiących jak z "czartatami czy mozartatami". Jego odwaga by być sobą i skierować przekaz do którego niestety trzeba dojrzeć.
Znaleziono 4047 wyników
- 14.01.2025, 09:14
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
- 13.01.2025, 07:38
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=9W_ViVlbUw0
Po latach nie sposób ustalić czy Sikorska kiedykolwiek odwiedziła Argentynę czy spacerowała ulicami Kordoby - gdzie zginął zaledwie w wieku 50 lat ten bajeczny artysta (jego zasług na polu synth-popu nie sposób wymienić - ale czy pojawi się w zapowiadanej książce - tu nie ma pewności, nieprawdaż Oscarze ?) - Fabian Show czyli Marcelo Fabiin Pereyra a po naszemu "Fabiański Szoł" . Świetny cover utworu niegdyś Sebastiana Jr. "Volveras a Mi Cama". Chyba zdecydowanie wyprzedził swoje czasy jak również przebił oryginał . Jego filmiki mają mnóstwo fanów jak również miliony odsłon. Jego dynamiczna sceniczna gestykulacja nie ma sobie równych. Mało kto potrafi być jak wcześniej po obejrzeniu jego popisów i poruszającej serce interpretacji. Ja również "wróciłem" odmieniony po pierwszej lekturze w/w piosenki. Człowiek dotyka absolutu, doświadcza swoistej "katharsis" i to zmienia, i to bardzo . To jak mawiał po lekturze Biografia Jogina Jamie Muir - jak oczyszczający strumień, oczyszcza wszystko, przeszłość, przyszłość, całe jestestwo. Na wszelki wypadek przypomnijmy sobie tekst:
"... Cada amanecer, yo te esperaré
Sé que no vendrás, a mi cuarto, otra vez
Duermes tú con él, y no eres feliz
Y en tu soledad, ahí te acordarás de mí
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Duermes tú con él, y no eres feliz
Y en tu soledad, ahí te acordarás de mí
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Yo te amaré
Yo te amaré..."
W warstwie muzycznej i harmonicznej gdzieniegdzie kłaniają się nasze Kawiarenki.
Po latach nie sposób ustalić czy Sikorska kiedykolwiek odwiedziła Argentynę czy spacerowała ulicami Kordoby - gdzie zginął zaledwie w wieku 50 lat ten bajeczny artysta (jego zasług na polu synth-popu nie sposób wymienić - ale czy pojawi się w zapowiadanej książce - tu nie ma pewności, nieprawdaż Oscarze ?) - Fabian Show czyli Marcelo Fabiin Pereyra a po naszemu "Fabiański Szoł" . Świetny cover utworu niegdyś Sebastiana Jr. "Volveras a Mi Cama". Chyba zdecydowanie wyprzedził swoje czasy jak również przebił oryginał . Jego filmiki mają mnóstwo fanów jak również miliony odsłon. Jego dynamiczna sceniczna gestykulacja nie ma sobie równych. Mało kto potrafi być jak wcześniej po obejrzeniu jego popisów i poruszającej serce interpretacji. Ja również "wróciłem" odmieniony po pierwszej lekturze w/w piosenki. Człowiek dotyka absolutu, doświadcza swoistej "katharsis" i to zmienia, i to bardzo . To jak mawiał po lekturze Biografia Jogina Jamie Muir - jak oczyszczający strumień, oczyszcza wszystko, przeszłość, przyszłość, całe jestestwo. Na wszelki wypadek przypomnijmy sobie tekst:
"... Cada amanecer, yo te esperaré
Sé que no vendrás, a mi cuarto, otra vez
Duermes tú con él, y no eres feliz
Y en tu soledad, ahí te acordarás de mí
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Duermes tú con él, y no eres feliz
Y en tu soledad, ahí te acordarás de mí
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Volverás a mi lado, porque sabes muy bien
Que conmigo en la cama
Entre sábana y sábanas, yo te amaré
Yo te amaré
Yo te amaré..."
W warstwie muzycznej i harmonicznej gdzieniegdzie kłaniają się nasze Kawiarenki.
Re: SBB
https://kultowenagrania.pl/product/sbb- ... -1999-2cd/
https://kultowenagrania.pl/product/sbb- ... n-1978-cd/
Zapowiadają się dwie nowe pozycje w ramach Live Cuts - szczególnie Wiedeń z inną "roboczą" set listą wydaje szczególnie intrygujący i wart zakupu plus ta znakomita grafika na okładce.
https://kultowenagrania.pl/product/sbb- ... n-1978-cd/
Zapowiadają się dwie nowe pozycje w ramach Live Cuts - szczególnie Wiedeń z inną "roboczą" set listą wydaje szczególnie intrygujący i wart zakupu plus ta znakomita grafika na okładce.
Re: Caravan
Muzycznie ten rok zaczął się fenomenalnie. Z pewnego źródła udało mi się wreszcie upolować kopię wielopłytowego boxu Caravan - Who Do You Think We Are ?. Szukałem tego ładne parę lat. Cieszę się ogromnie, że upór i pasja się opłaciły. Z tego tajemniczego "źródła" upolowałem inną sensację i mroczny obiekt pożądania od lat - ale o tym kiedy indziej . Na dobrą sprawę pełną dyskografię Caravan mam od dawna ale na w tym boxie pojawiła jedna absolutna rewelacja i obiekt westchnień kolekcjonerów i miłośników grupy niedostępna nigdzie indziej - niepublikowany wcześniej materiał koncertowy z marca 1972 z Enschede w Holandii. Tym cenniejszy gdyż wśród oficjalnych a nawet wśród bootlegów dotkliwie brakowało koncertów z tego okresu. Mam na myśli krótką, trwającą zaledwie kilka miesięcy współpracę z pianistą Steve`m Millerem - wcześniej w Delivery. To był trudny czas dla formacji - po odejściu niezwykle uzdolnionego organisty Dave`a Sinclaira trzeba było znaleźć zastępstwo. Szybko się okazało co potwierdzał w wywiadach lider Pye Hastings - zastąpić się go zwyczajnie nie dało. Pojawił trochę jako eksperyment wspomniany Miller (często mylony z amerykańskim gitarzystą - tym od mega przeboju Abracadabra) - muzyk niezwykle uzdolniony ale i o zupełnie innym stylu - bardziej jazzowym, nie unikającym awangardy ale też bardzo mocno osadzony w rhythm`n`bluesie czy soulu. Był nieco starszy od nowych kolegów i na tyle silną osobowością - że to oni musieli nieco nagiąć swój styl do niego niż odwrotnie. Jasno też dał do zrozumienia, iż nie jest zainteresowany powielaniem partii swojego poprzednika. Dave był głównie organistą - jego partie były tak mocno zintegrowane z kompozycjami, wynikały z nich a każda była idealnie trafiona w sedno - że nie dało się tego zagrać inaczej nie zmieniając totalnie charakteru kompozycji. Steve głównie używał elektrycznego piana Wurlitzer z jego nieco "drucianym" brzmieniem wzmocnionym licznymi efektami jak wah-wah, distortion, chyba też ring modulator. Na koncercie to doskonale słychać - uważny słuchacz wyłapie pewne podobieństwa do tego co w 1970 u Milesa Davisa na krótko robili wspólnie Chick Corea i Keith Jarrett. Jak nigdy też Caravan nie zbliżyli się stylistycznie do ówczesnego koncertowego Soft Machine, to co robili Mike Ratledge, Elton Dean czy Karl Jenkins gdy rownież sięgali po przesterowane piana elektryczne Hohnera. Nie ukrywam, że lektura Enchede powoduje lawinę i koktajl mieszanych, sprzecznych emocji. Czasem słyszy się, iż powstaje WIELKA muzyka, gdy panowie wpadają w szwung i muzyka "żre", a niejednokrotnie czuć pewne "zgrzyty" i "spięcia". Znając ciut późniejsze wcielenie gdy np wrócił Dave - a przede wszystkim dołączył wyborny multiinstrumentalista - skrzypek, altowiolinista, sporadycznie flecista i gitarzysta - Geoff Richardson - trudno uniknąć porównań. Nie raz łapałem się na refleksji - ooo... tu Dave zagrałby to lub w tym momencie zwykle Geoff wchodził z taką melodią na skrzypcach. To daje do myślenia i uświadamia jak kluczowym muzykiem dla Caravan stał się Richardson. Steve Miller wydaje też jakby trzymać jednej tylko płaszczyzny muzycznej - choć gra naprawdę niebanalnie i z inwencją. Jego piano często "powarkuje", brzęczy, rozrzuca na wszystkie strony groźne dźwięki. Fani krzywili na jego quasi jazzowe partie - czuli, że "to nie to", iż robi się to zbyt swobodne (zniknęła też dawna baśniowa/rozmarzona aura). W efekcie zespół zaczął tracić część fanów i tracić kontakt z publicznością. Doszło do rozłamu na dwa obozy - Miller i Richard stwierdzili wręcz, że chcą tych jazzowych klimatów jeszcze więcej i grać jeszcze bardziej swobodnie. Lider Hastings i parkusista Coughlan pragnęli wrócić do rockowych korzeni, co prawda z jazzowymi smaczkami ale w innych proporcjach. W efekcie Steve i Richard musieli odejść - najpierw do reaktywowanego Delivery a w następstwie tworząc Hatfield and the North. W przekroju całego show nawet słychać że to Hastings wyraźnie tęskniąc za Dave`m i nie mogąc doczekać pewnych zagrywek od Millera - sam grał pewne charakterystyczne i znane melodie na gitarze, które wcześniej były w gestii organów. Nie zmienia to faktu, że mimo wszystko mamy do czynienia z dobrym starym Caravan. Koncert brzmi znakomicie, to żaden bootleg. Słychać jak bardzo jako gitarzysta rozwinął się lider Pye. Zespół serwuje nam swoje nowe rzeczy - jak rozbudowana otwierająca Nothing At All czy zamykające koncertowe asy - wtedy nowość Love in You Eye i nieśmiertelny For Richard. Ciekawe partie serwuje basista Richard Sinclair (kuzyn Dave`a). Dla miłośników Caravan i w ogóle sceny Canterbury rzecz więcej niż obowiązkowa. Co ważne - koncert zyskuje i podoba się coraz bardziej z każdym przesłuchaniem.
- 10.01.2025, 07:28
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=Xn2mm8hLVio
Ale zostawmy Kilkujadka, Nadszyszkownika Cicho, Polokoktowców, Amerykę, która się starcza i to całe "ciurlanie" . Pisałem już niejednokrotnie, że Sikorskiej chyba zabrakło kawałka z jednoznacznie ekologicznym przesłaniem. Na tym polu niedoścignionym wzorem okazał mega hit Myszojeleń tajemniczej Luizy Kukulińskiej . Piosenka w duchu naszego ukochanego synth-popu odniosła spektakularny sukces i poświęcano jej mnóstwo czasu analizując jaka była tajemnica jej sukcesu, ba... pojawiła nawet w Teleexpressie. Nie brakuje terapeutów czy psychiatrów polecających ją swoim pacjentom - to najlepszy antydepresant potrafiący odczarować największe "doły" czy wkurzenie po pracy. Miłośnicy prześcigali się w pochwałach i peanach - padały deklaracje, że "... Myszojeleń to bohater na którego nie zasłużyliśmy..." . Mocne słowa. Tekst jest niezwykle odważny, autorka nie zawraca sobie głowy takimi duperelami jak rymy czy ilość sylab by pasowała do rytmu.... to Ona lub raczej On - czyli Myszojeleń dyktuje warunki i jest klasą sam dla siebie.
"... Był ostatnio zaobserwowany w Wietnamie
Choć naukowcy myśleli, że już dawno wyginął
Znany również jako Kanczyl srebrnogrzbiety
Myszo jeleń!
Zagrożony wyginięciem
Myszo jeleń!
Najmniejszy przeżuwacz świata
Myszo jeleń!
Ma ma ma ma ma małe nóżki
A do tego duży tułów
Ma kopytka i twarz jak gryzoń
Myszo jeleń!
Zagrożony wyginięciem
Myszo jeleń!
Najmniejszy przeżuwacz świata
Myszo jeleń!
Nie pomyl go przypadkiem z sarną
Myszo jeleń!..."
W Killerów Dwóch komisarz Ryba wypowiedział niemalże kanoniczne godne ewangelii słowa: "... Ojj, żebyś Ty Wąski władał taką polszczyzną..."
Tu można sparafrazować i pogdybać: "... Gdybyś TY Sikorska miała taki hit w swoim repertuarze..."
Można na upartego wrzucić parę kamyczków do tego ogródka rozkoszy - tekst genialny ale posiłkowano już gotową doskonale znaną melodią z serialu Kacze Opowieści. Autor - Mark Mueller, śpiewał Jeff Pescetto ( bardzo znany, wstyd nie znać ), a w naszej krajowej to powszechnie lubiany Mietek Szcześniak. Piosenka / czołówka odbiła się szerokim echem - byłem wielokrotnie świadkiem jak ludzie w różnym wieku śpiewali ją (szczególnie refren) przy rozmaitych okazjach - a często zupełnie spontanicznie bez specjalnego powodu. Odczuwali jakiś wewnętrzny imperatyw i ja to rozumiem.
https://www.youtube.com/watch?v=QjCNJe1fBkY
Ale zostawmy Kilkujadka, Nadszyszkownika Cicho, Polokoktowców, Amerykę, która się starcza i to całe "ciurlanie" . Pisałem już niejednokrotnie, że Sikorskiej chyba zabrakło kawałka z jednoznacznie ekologicznym przesłaniem. Na tym polu niedoścignionym wzorem okazał mega hit Myszojeleń tajemniczej Luizy Kukulińskiej . Piosenka w duchu naszego ukochanego synth-popu odniosła spektakularny sukces i poświęcano jej mnóstwo czasu analizując jaka była tajemnica jej sukcesu, ba... pojawiła nawet w Teleexpressie. Nie brakuje terapeutów czy psychiatrów polecających ją swoim pacjentom - to najlepszy antydepresant potrafiący odczarować największe "doły" czy wkurzenie po pracy. Miłośnicy prześcigali się w pochwałach i peanach - padały deklaracje, że "... Myszojeleń to bohater na którego nie zasłużyliśmy..." . Mocne słowa. Tekst jest niezwykle odważny, autorka nie zawraca sobie głowy takimi duperelami jak rymy czy ilość sylab by pasowała do rytmu.... to Ona lub raczej On - czyli Myszojeleń dyktuje warunki i jest klasą sam dla siebie.
"... Był ostatnio zaobserwowany w Wietnamie
Choć naukowcy myśleli, że już dawno wyginął
Znany również jako Kanczyl srebrnogrzbiety
Myszo jeleń!
Zagrożony wyginięciem
Myszo jeleń!
Najmniejszy przeżuwacz świata
Myszo jeleń!
Ma ma ma ma ma małe nóżki
A do tego duży tułów
Ma kopytka i twarz jak gryzoń
Myszo jeleń!
Zagrożony wyginięciem
Myszo jeleń!
Najmniejszy przeżuwacz świata
Myszo jeleń!
Nie pomyl go przypadkiem z sarną
Myszo jeleń!..."
W Killerów Dwóch komisarz Ryba wypowiedział niemalże kanoniczne godne ewangelii słowa: "... Ojj, żebyś Ty Wąski władał taką polszczyzną..."
Tu można sparafrazować i pogdybać: "... Gdybyś TY Sikorska miała taki hit w swoim repertuarze..."
Można na upartego wrzucić parę kamyczków do tego ogródka rozkoszy - tekst genialny ale posiłkowano już gotową doskonale znaną melodią z serialu Kacze Opowieści. Autor - Mark Mueller, śpiewał Jeff Pescetto ( bardzo znany, wstyd nie znać ), a w naszej krajowej to powszechnie lubiany Mietek Szcześniak. Piosenka / czołówka odbiła się szerokim echem - byłem wielokrotnie świadkiem jak ludzie w różnym wieku śpiewali ją (szczególnie refren) przy rozmaitych okazjach - a często zupełnie spontanicznie bez specjalnego powodu. Odczuwali jakiś wewnętrzny imperatyw i ja to rozumiem.
https://www.youtube.com/watch?v=QjCNJe1fBkY
- 09.01.2025, 08:14
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=p_f0VGYW6Ns
Pozostając w klimatach amerykańskich - tu już bardziej nie można . Inny wybitny przedstawiciel flirtujący z synth-popem czyli Red Box (mający niebagatelny wpływ na Sikorską). U nas kultowy status miał inny utwór Chenko - ozdoba wszelkich składanek hitów radiowej trójki czy trójki progresywnej Kaczkowskiego, ale nie mówmy o nim. For America również regularnie pojawiał na antenie radiowej. Dziś pewne "bałwochwalstwo" w przekazie pod adresem Ameryki - zważywszy na to co się tam obecnie wyrabia i co się niebawem może wyrabiać - budzi poważny niesmak i trudne do ukrycia zażenowanie. Na szczęście pewien pierwiastek skocznej muzyczki folkowej rodem nie tylko z Appalachów (tam lepiej też się nie zapuszczać o ile człowiek nie chce otrzymać kulki w łeb) - to w istotnym stopniu rekompensuje plus pogodny głos lidera Simona Toulson-Clarke`a. Tekst jest podobnie jak u lwiej części przedstawicieli synth-popu iście kuriozalny i nie wiadomo o co chodzi - pomijając pean na cześć tej "wielkiej mistycznej wyśnionej Ameryki" , a przypomnijmy go sobie:
"... Deviate to contemplate
This audio visual opiate
One hundred years from now
Title fights and human rights
We're satellites - you're parasites
Hey yah ya!
Now I've got to tell you
That I've been down
Down so low that I bit the ground
Let's hear it from the heart of America
Ya da dee yeh yeh ee oh
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum go dance sound on sound
All this peace and understanding
Go drum go dance round and round
In America yeeooo ay da yeeooo ah
A pocket full of posies
And cheap scented roses
Every house should have it's hat on
So in and out and round and round,
Up and down and lost and found
Hey ah ha!
Magazines and gasoline
And made-in-Taiwan western scenes
Will you hear us in the heart of America?
Ya da dee yeh yeh ee oh
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum go dance sound on sound
All this peace and understanding
Go drum go dance round and round
In America yeeooo ay da yeeooo ah, in America
Na na ne na ne na na
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding...".
Choć i im udało się parę wersów:
"... A pocket full of posies
And cheap scented roses
Every house should have it's hat on..."
"... Magazines and gasoline
And made-in-Taiwan western scenes
Will you hear us in the heart of America?..."
Utwór a zwłaszcza bariera językowa nastręczyła naszym wiele problemów - rozentuzjazmowani krajanie nie obeznani z "hamerykańskim" próbując powtórzyć te niby indiańskie czy w/w rodem z Appalachów zaśpiewy - wychodziło jedynie niestety niefortunne: "...ciurla-jurla-ciurla-jurla-hej...." . Sprawa zdecydowanie wstydliwa i kompromitująca. Tu z pomocą przychodził Nadszyszkownik Kilkujadek i bardzo otwarcie, po męsku i po krasnoludzku wyjaśniał o co chodziło w pierwotnym zamyśle artystycznym (bo Nadszyszkownik Cicho już za wiele nie powie - załatwili go Polokoktowcy) :
https://www.youtube.com/watch?v=HCLN4HauM34
Pozostając w klimatach amerykańskich - tu już bardziej nie można . Inny wybitny przedstawiciel flirtujący z synth-popem czyli Red Box (mający niebagatelny wpływ na Sikorską). U nas kultowy status miał inny utwór Chenko - ozdoba wszelkich składanek hitów radiowej trójki czy trójki progresywnej Kaczkowskiego, ale nie mówmy o nim. For America również regularnie pojawiał na antenie radiowej. Dziś pewne "bałwochwalstwo" w przekazie pod adresem Ameryki - zważywszy na to co się tam obecnie wyrabia i co się niebawem może wyrabiać - budzi poważny niesmak i trudne do ukrycia zażenowanie. Na szczęście pewien pierwiastek skocznej muzyczki folkowej rodem nie tylko z Appalachów (tam lepiej też się nie zapuszczać o ile człowiek nie chce otrzymać kulki w łeb) - to w istotnym stopniu rekompensuje plus pogodny głos lidera Simona Toulson-Clarke`a. Tekst jest podobnie jak u lwiej części przedstawicieli synth-popu iście kuriozalny i nie wiadomo o co chodzi - pomijając pean na cześć tej "wielkiej mistycznej wyśnionej Ameryki" , a przypomnijmy go sobie:
"... Deviate to contemplate
This audio visual opiate
One hundred years from now
Title fights and human rights
We're satellites - you're parasites
Hey yah ya!
Now I've got to tell you
That I've been down
Down so low that I bit the ground
Let's hear it from the heart of America
Ya da dee yeh yeh ee oh
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum go dance sound on sound
All this peace and understanding
Go drum go dance round and round
In America yeeooo ay da yeeooo ah
A pocket full of posies
And cheap scented roses
Every house should have it's hat on
So in and out and round and round,
Up and down and lost and found
Hey ah ha!
Magazines and gasoline
And made-in-Taiwan western scenes
Will you hear us in the heart of America?
Ya da dee yeh yeh ee oh
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum go dance sound on sound
All this peace and understanding
Go drum go dance round and round
In America yeeooo ay da yeeooo ah, in America
Na na ne na ne na na
Ya da dee yeh yeh ee ah
Ya da dee yeh ah
In Americ urelei urelei urelei urelei urelei urelei eh!
Urelei urelei urelei urelei urelei USA (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding
Go drum, go dance, round and round (for America)
Where's the peace and understanding?
Go drum, go dance, sound on sound
All this peace and understanding...".
Choć i im udało się parę wersów:
"... A pocket full of posies
And cheap scented roses
Every house should have it's hat on..."
"... Magazines and gasoline
And made-in-Taiwan western scenes
Will you hear us in the heart of America?..."
Utwór a zwłaszcza bariera językowa nastręczyła naszym wiele problemów - rozentuzjazmowani krajanie nie obeznani z "hamerykańskim" próbując powtórzyć te niby indiańskie czy w/w rodem z Appalachów zaśpiewy - wychodziło jedynie niestety niefortunne: "...ciurla-jurla-ciurla-jurla-hej...." . Sprawa zdecydowanie wstydliwa i kompromitująca. Tu z pomocą przychodził Nadszyszkownik Kilkujadek i bardzo otwarcie, po męsku i po krasnoludzku wyjaśniał o co chodziło w pierwotnym zamyśle artystycznym (bo Nadszyszkownik Cicho już za wiele nie powie - załatwili go Polokoktowcy) :
https://www.youtube.com/watch?v=HCLN4HauM34
- 08.01.2025, 11:00
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
Nie mam pełnych i klarownych danych odnośnie tego w jakim stopniu Sikorskiej dokuczał brak nieodbycia służby wojskowej - jak np. wiele urodziwych kobiet w Izraelu - trzeba będzie poczekać na książkę ale parokrotnie poruszaliśmy, iż być może rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego byłoby udanie się jej wyraźniej w stronę country and western (podobnie jak Bartelik poszła w szanty). Podobnie w 86 uczynił inny spec od bycia "One-hit-wonder" Stan Ridgeway. Mowa o jego asie z rękawa - hicie wszech czasów Camouflage. U nas w kraju w radiowej trójce u Niedźwiedzkiego dotarła bodajże do 2 miejsca - taki zasięg miała "akcja" (zawojował wiele innych światowych list przebojów a na ironię w Stanach przemknął prawie niezauważany). Pamiętam wieki temu jak na wsi stłoczeni przy radiu, które lepiej łapało Radio Marakesz czy Radzieckie Nadawanie niż nasze krajowe - czekaliśmy na ten świetny kawałek i jak to człowieka potrafiło "podjarać". Nikt nie wiedział o czym Stan śpiewał ale się czuło że o czymś ważnym i "wielkim". Główny bohater w trakcie wojny w Wietnamie po odłączeniu od swojego oddziału w dżungli, otoczony przez wroga otrzymuje nieoczekiwaną pomoc od wielkiego Marine o ksywie Camouflage i zdaje być nieśmiertelny, niezniszczalny i żadna kula nie może go trafić, walczą przez całą noc a rano docierają do obozu a śpiewający dowiaduje się, że mogła go uratować zjawa/ duch żołnierza, który przeleżał ponad tydzień w agonii i ostatnim jego życzeniem było uratować jakiegoś młodego towarzysza broni czyli Brothers in Arms - tu kłania inny zespół, wówczas również będący na topie ale inaczej. Tyle o piosence a ten południowy niby naturalny akcent i kowbojski zaśpiew Ridgewaya do dziś powoduje ciarki (ciary) na plecach:
https://www.youtube.com/watch?v=SDAk5vi0CQ8
A skoro wszyscy znają tekst..... to śmiało można go przytoczyć:
"... I was a P.F.C. on a search patrol, huntin' Charlie down
It was the jungle wars of '65
My weapon jammed and I got stuck way out all alone
And I could hear the enemy movin' in close outside
Just then I heard a twig snap and I grabbed my empty gun
And I dug in scared while I counted down my fate
And then a big marine with a pair of friendly eyes
Appeared there at my shoulder and said, "Wait"
"If Charlie wants to tangle now, he'll have two to dodge"
I said, "Well, thanks a lot" I told him my name and asked him his
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
Well, we fought all night, side by side, took our battle stance
And I wondered how the bullets missed this man
'Cause they seemed to go right through him just as if he wasn't there
And in the mornin' we both took a chance and ran
And it was near the riverbank when the ambush came
And I thought it was the end and we were had
Then a bullet with my name on came buzzin' through a bush
And that big marine, he just swat it with his hand
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
When he led me outta danger I saw my camp and waved goodbye
He just winked at me from the jungle and then he was gone
Then when I got back to my H.Q., I told 'em about my night
And the battle I'd spent with a big marine named Camouflage
When I said his name, the soldier gulped and a medic took my arm
And led me to a green tent on the right
He said, "You may be tellin' the truth boy but this here is Camouflage
And he's been right here since he passed away last night
But before he went, he said Semper Fi and said his only wish
Was to save a young marine caught in a barrage
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
This was an awfully big marine
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
This was an awfully big marine..."
Każdy na dobrą sprawę marzy by być ocalonym przez takiego Big Marine
https://www.youtube.com/watch?v=SDAk5vi0CQ8
A skoro wszyscy znają tekst..... to śmiało można go przytoczyć:
"... I was a P.F.C. on a search patrol, huntin' Charlie down
It was the jungle wars of '65
My weapon jammed and I got stuck way out all alone
And I could hear the enemy movin' in close outside
Just then I heard a twig snap and I grabbed my empty gun
And I dug in scared while I counted down my fate
And then a big marine with a pair of friendly eyes
Appeared there at my shoulder and said, "Wait"
"If Charlie wants to tangle now, he'll have two to dodge"
I said, "Well, thanks a lot" I told him my name and asked him his
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
Well, we fought all night, side by side, took our battle stance
And I wondered how the bullets missed this man
'Cause they seemed to go right through him just as if he wasn't there
And in the mornin' we both took a chance and ran
And it was near the riverbank when the ambush came
And I thought it was the end and we were had
Then a bullet with my name on came buzzin' through a bush
And that big marine, he just swat it with his hand
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
When he led me outta danger I saw my camp and waved goodbye
He just winked at me from the jungle and then he was gone
Then when I got back to my H.Q., I told 'em about my night
And the battle I'd spent with a big marine named Camouflage
When I said his name, the soldier gulped and a medic took my arm
And led me to a green tent on the right
He said, "You may be tellin' the truth boy but this here is Camouflage
And he's been right here since he passed away last night
But before he went, he said Semper Fi and said his only wish
Was to save a young marine caught in a barrage
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
I was awfully glad to see this big marine
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
This was an awfully big marine
Woah-oh-oh-oh Camouflage
Things are never quite the way they seem
Woah-oh-oh-oh Camouflage
This was an awfully big marine..."
Każdy na dobrą sprawę marzy by być ocalonym przez takiego Big Marine
- 07.01.2025, 09:15
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.youtube.com/watch?v=1SWg0BZkQps
Nie wiem na ile miłośniczką czy fanką wielkiego producenta była Żytkowiak czy sama Sikorska ale o pewnej istotnej kwestii przy okazji albumu Jestem Tylko Dziewczyną wręcz trzeba wspomnieć. Aranżacja, pierwsze riffy, podkład, sam początek to wykapany Quincy Jones - Stuff Like That. Co prawda potem główna melodia "nieco", podkreślam jedynie "nieco" skręca w innym kierunku ale generalnie to jest TEN utwór - mowa o Chwila Chwilę Trwa (czyli znów zachodni ubiegli naszych i podkradli im "pomysła" na murowany hicior). Złota niezmącona zasada "... jeszcze to powiesz Oscarze, jeszcze o tym napiszesz i to wydasz..." nadal obowiązuje Kto wie czy w opisie nowego wydawnictwa wśród wyszukanych/oczywistych haseł reklamowo-marketingowych nie zabraknie "... i na dodatek Quincy Jones..." - plus kilka obowiązkowych wykrzykników - a jakże
https://www.youtube.com/watch?v=Onm0LDDOuJs
Nie wiem na ile miłośniczką czy fanką wielkiego producenta była Żytkowiak czy sama Sikorska ale o pewnej istotnej kwestii przy okazji albumu Jestem Tylko Dziewczyną wręcz trzeba wspomnieć. Aranżacja, pierwsze riffy, podkład, sam początek to wykapany Quincy Jones - Stuff Like That. Co prawda potem główna melodia "nieco", podkreślam jedynie "nieco" skręca w innym kierunku ale generalnie to jest TEN utwór - mowa o Chwila Chwilę Trwa (czyli znów zachodni ubiegli naszych i podkradli im "pomysła" na murowany hicior). Złota niezmącona zasada "... jeszcze to powiesz Oscarze, jeszcze o tym napiszesz i to wydasz..." nadal obowiązuje Kto wie czy w opisie nowego wydawnictwa wśród wyszukanych/oczywistych haseł reklamowo-marketingowych nie zabraknie "... i na dodatek Quincy Jones..." - plus kilka obowiązkowych wykrzykników - a jakże
https://www.youtube.com/watch?v=Onm0LDDOuJs
Re: [']['][']
Wayne Osmond - jeden z braci Osmondów - o ile się nie mylę to on zagrał solówkę w Crazy Horses.
In Memoriam ....(`)....
In Memoriam ....(`)....
- 02.01.2025, 08:57
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://www.discogs.com/release/2129889 ... vP5vSeFVUJ
Nie jest już żadną tajemnicą dla nikogo, nie pomogą żadne "poliszynszyle" - ani prośby, groźby, lamenty, skamlenie - że lada moment doczekamy się renesansu twórczości Halinki Żytkowiak. Jeśli nie "renesansu" całej twórczości to przynajmniej jej jedynego albumu Jestem Tylko Dziewczyną, więc to "prawie cała twórczość" . Do tej pory dostępny jedynie na winylu ale z dorwaniem znośnej kopii w necie ..... nie było specjalnego problemu. W 78 "Halyna" już na pewno nie była dziewczyną co widać doskonale na okładce z której spogląda na nas do tego stopnia wymalowana "naughty-lady-of-the-night" jak mawiał Biggles z Monty Pythona - że pod tą grubą warstwą makijażu nie wiadomo do końca kto jest - trudno rozpoznać "słowiańską piękność" (choć o już wtedy paskudnym charakterze) z okresu współpracy z Trubadurami i hitem Będziesz Ty. Ja to nawet rozumiem, że trudno po latach nadal wyglądać tak samo i z uporem - choć czasy nadeszły nowe - trzymać się image`u a la "jedziemy na sianokosy i na żniwa" (młócenie to inna kwestia). Halina bynajmniej nie była wzorem "pielęgnowania cnót niewieścich" - nie chodzi o to, że ...... się na potęgę. Święta na pewno nie była, apetyt na owsiankę na pewno był. Kristof się łajdaczył na potęgę - potem osiągnął status niemalże "świętego" - więc w kwestii Żytkowiak teoretycznie wszystko przed nami ( na jakiś czas określano ją jako "polska Yoko Ono - bo rozwaliła Trubadurów i odbiła męża innej). Cały album może nie jest dziełem wybitnym. Jak już nadmieniłem - jedni wzdychali do Sikorskiej (której w jakiś sposób Halina przetarła szlaki i zyskała całkiem przekonującą następczynię) inni do buntowniczek z Girlschool a jeszcze inni do Żytkowiak - i znów jak to się wszystko świetnie dopełnia. Są na krążku dwa znośne kawałki, które nawet lubię - mowa o Chwila Chwilę Trwa - lekko nostalgiczno dyskotekowy:
https://www.youtube.com/watch?v=Onm0LDDOuJs
I jeszcze bardziej udany Pięć Minut Łez - również nostalgiczny z ciekawym przesłaniem - muzyka autorstwa Hołdysa - choć czuć tu echa, feeling i muzyczne wpływy Ala Stewarta - którego na marginesie bardzo cenię:
https://www.youtube.com/watch?v=3U1C4FxgdAA
Obecnie cover zrobił narcyzmem namaszczony i uznający siebie samego jako natchnionego i genialnego Ralph Kamiński:
https://www.youtube.com/watch?v=k71K7k8CZBU
Choć jego bezczelne szelmostwo najlepiej określił Carter z Godzin Szczytu "... Man destroiyng a classic !!!! ..."
https://www.youtube.com/watch?v=UxGQRUEo5_A
Nie jest już żadną tajemnicą dla nikogo, nie pomogą żadne "poliszynszyle" - ani prośby, groźby, lamenty, skamlenie - że lada moment doczekamy się renesansu twórczości Halinki Żytkowiak. Jeśli nie "renesansu" całej twórczości to przynajmniej jej jedynego albumu Jestem Tylko Dziewczyną, więc to "prawie cała twórczość" . Do tej pory dostępny jedynie na winylu ale z dorwaniem znośnej kopii w necie ..... nie było specjalnego problemu. W 78 "Halyna" już na pewno nie była dziewczyną co widać doskonale na okładce z której spogląda na nas do tego stopnia wymalowana "naughty-lady-of-the-night" jak mawiał Biggles z Monty Pythona - że pod tą grubą warstwą makijażu nie wiadomo do końca kto jest - trudno rozpoznać "słowiańską piękność" (choć o już wtedy paskudnym charakterze) z okresu współpracy z Trubadurami i hitem Będziesz Ty. Ja to nawet rozumiem, że trudno po latach nadal wyglądać tak samo i z uporem - choć czasy nadeszły nowe - trzymać się image`u a la "jedziemy na sianokosy i na żniwa" (młócenie to inna kwestia). Halina bynajmniej nie była wzorem "pielęgnowania cnót niewieścich" - nie chodzi o to, że ...... się na potęgę. Święta na pewno nie była, apetyt na owsiankę na pewno był. Kristof się łajdaczył na potęgę - potem osiągnął status niemalże "świętego" - więc w kwestii Żytkowiak teoretycznie wszystko przed nami ( na jakiś czas określano ją jako "polska Yoko Ono - bo rozwaliła Trubadurów i odbiła męża innej). Cały album może nie jest dziełem wybitnym. Jak już nadmieniłem - jedni wzdychali do Sikorskiej (której w jakiś sposób Halina przetarła szlaki i zyskała całkiem przekonującą następczynię) inni do buntowniczek z Girlschool a jeszcze inni do Żytkowiak - i znów jak to się wszystko świetnie dopełnia. Są na krążku dwa znośne kawałki, które nawet lubię - mowa o Chwila Chwilę Trwa - lekko nostalgiczno dyskotekowy:
https://www.youtube.com/watch?v=Onm0LDDOuJs
I jeszcze bardziej udany Pięć Minut Łez - również nostalgiczny z ciekawym przesłaniem - muzyka autorstwa Hołdysa - choć czuć tu echa, feeling i muzyczne wpływy Ala Stewarta - którego na marginesie bardzo cenię:
https://www.youtube.com/watch?v=3U1C4FxgdAA
Obecnie cover zrobił narcyzmem namaszczony i uznający siebie samego jako natchnionego i genialnego Ralph Kamiński:
https://www.youtube.com/watch?v=k71K7k8CZBU
Choć jego bezczelne szelmostwo najlepiej określił Carter z Godzin Szczytu "... Man destroiyng a classic !!!! ..."
https://www.youtube.com/watch?v=UxGQRUEo5_A
- 31.12.2024, 07:45
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
https://artrock.pl/aktualnosci/13372/gi ... saxon.html
Nowy Rok więcej niż za pasem - więc "moralnym obowiązkiem" (zaiste TEGO wymagają nasze "morale" ) jest by kontynuować jakże do tej pory udaną w/w "kampanię marketingową" Sikorskiej . Całkiem niedawno mocno zaszokowało mnie (trudno śledzić wszystkie grupy i gatunki), że za kilka tygodni jako support Saxon pojawi się też osławiona Girlschool. Dawniej jako "szkoła dla dziewcząt" - dziś prędzej jako "uniwersytet trzeciego wieku". No cóż, jedni za młodu robili imprezę, demolkę czy szaleli przy Sikorskiej - inni przy zgranym z winyla na kaseciaku Girlschool i zachwycali się chociażby zjawiskową Kelly Johnson - razem z Kim McAuliffe ostro imprezowały, potrafiły niejednemu skopać tyłek a przy tym można się było zakochać plus ostro dawały w gardziołko - nawet Lemmy był pod wrażeniem, że dziewczyny potrafią tyle wypić. Pamiętam jakie to robiło wrażenie i nawet dziś może się podobać:
https://www.youtube.com/watch?v=BYNWo93fPG8
Co prawda Denise (młodsza siostra Dave`a z East of Eden ) nieco się przytyło - ale Enid nadal w formie (choć ta również odchodziła i wracała)- nie takiej co prawda jak dawniej ale...:
https://www.youtube.com/watch?v=Pe_LRasNay0
Nowy Rok więcej niż za pasem - więc "moralnym obowiązkiem" (zaiste TEGO wymagają nasze "morale" ) jest by kontynuować jakże do tej pory udaną w/w "kampanię marketingową" Sikorskiej . Całkiem niedawno mocno zaszokowało mnie (trudno śledzić wszystkie grupy i gatunki), że za kilka tygodni jako support Saxon pojawi się też osławiona Girlschool. Dawniej jako "szkoła dla dziewcząt" - dziś prędzej jako "uniwersytet trzeciego wieku". No cóż, jedni za młodu robili imprezę, demolkę czy szaleli przy Sikorskiej - inni przy zgranym z winyla na kaseciaku Girlschool i zachwycali się chociażby zjawiskową Kelly Johnson - razem z Kim McAuliffe ostro imprezowały, potrafiły niejednemu skopać tyłek a przy tym można się było zakochać plus ostro dawały w gardziołko - nawet Lemmy był pod wrażeniem, że dziewczyny potrafią tyle wypić. Pamiętam jakie to robiło wrażenie i nawet dziś może się podobać:
https://www.youtube.com/watch?v=BYNWo93fPG8
Co prawda Denise (młodsza siostra Dave`a z East of Eden ) nieco się przytyło - ale Enid nadal w formie (choć ta również odchodziła i wracała)- nie takiej co prawda jak dawniej ale...:
https://www.youtube.com/watch?v=Pe_LRasNay0
- 20.12.2024, 09:39
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Exodus, Władysław Komendarek
- Odpowiedzi: 63
- Odsłony: 121888
Re: Exodus, Władysław Komendarek
O ile dobrze pamiętam to ten "dokument" się tworzy od dobrych paru lat. Dowiedziałem się o tym od p. Rajmunda - mojego dobrego znajomego "po klawiaturze", który swego czasu pomagał Komendarkowi na koncertach. Podobno było dwóch młodych ludzi tworzących ten film. Sprawa parokrotnie utknęła w martwym punkcie bo albo nie było funduszy, albo ktoś się wycofał czy jakieś problemy z montażem...
- 18.12.2024, 09:30
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Exodus, Władysław Komendarek
- Odpowiedzi: 63
- Odsłony: 121888
Re: Exodus, Władysław Komendarek
https://www.youtube.com/watch?v=D0nMKzck4CE
Przyznam, że traktowałem wcześniej ten album po macoszemu. Teraz jawi jako jedno z największych osiągnięć naszego "Kosmity" czyli Władka Komendarka, lecz niezmiennie w dość przystępnej formie. Wcześniej miałem znośną kopię ale uznałem po lekturze książki wywiadu-rzeki z mistrzem, że to nietakt i naprawiłem to niedopatrzenie . A że wydawca (którego nazwy nie wymienię bo mnie nie "sponsoruje") niedawno ogłosił "świąteczną wyprzedaż" to grzech nie skorzystać - by potem po latach nie płacić 200/300 zł za używany. Repertuar pochodzi z połowy lat 90 - czyli to już prawie 30 lat. Wcześniej częściowo pojawił na składance CD - Moogazyn oraz dzielił kasetę na jednej stronie z poradami życiowymi "Poradnik dla Twojej dziewczyny" - aż trudno w to uwierzyć - dlaczego tak ?, kto to wymyślił ? - niestety tego z komentarzu do książeczki się nie dowiadujemy. Teraz zebrano całość i brzmi to wyjątkowo konsekwentnie. Trzeba przyznać, że artysta zaprezentował muzykę, która wyjątkowo poprawia humor, daje wytchnienie, relaks, odprężenie i zaraża dobrym humorem, co zawsze u niego ceniłem. W zależności od perspektywy i nastawienia można zastosować logikę pustej/pełnej szklanki. Z jednej strony wnikliwy słuchacz i miłośnik elektroniki bez problemu wskaże na silne podobieństwa i inspiracje Tangerine Dream z początku lat 80 gdy silnym punktem i wpływowym członkiem stał się Johannes Schoelling oraz późniejszym gdy w drugiej połowie lat 80 jego zastąpił z kolei młody ale wszechstronnie uzdolniony Paul Haslinger z inklinacjami do muzyki filmowej i poważnej (od której zresztą zaczynał). Pojawiają nawet te specyficzne "mandarynkowe" barwy - z PPG2 Wave czy Propheta w jakich się lubowali, że o poczciwym hammondzie i mellotronie nie wspomnę. Z drugiej biorąc pod uwagę specyfikę naszego rynku, konkurencję na niwie "rocka elektronicznego" - trzeba przyznać, że Gudonis absolutnie deklasował wszelkich potencjalnych rywali (szczególnie tych, którzy jeszcze mocniej poszli w "sakro"). Mimo, że w tamtym czasie powoli dobijał do 50 - pozostawał świeży, pomysły dosłownie go rozsadzały, był otwarty na nowe horyzonty i nie oglądał się za siebie. Z dumą podkreślał, że w jego naturze leży "bunt" - przeciw temu co było, skostniałym formom, a nawet swojej przeszłości - nudziło go śmiertelnie i odmawiał by grać konkretne kawałki z dawnych lat. Uparcie twierdził i nadal to czyni - że "nie wszystko w muzyce zostało zagrane". Można z tym polemizować i ewentualnie przyjąć taki punkt widzenia pod warunkiem, że całkowicie przedefiniujemy to co traktujemy jako "muzykę". Parabola muz - w dalszym ciągu przepełniona nie tylko "szkołą berlińską" (czytaj Tangerine Dream) ale i w dalszym ciągu aczkolwiek przygasającym "romantyzmem europejskim". Można ją traktować jeszcze jako "ostatni powiew" tradycji. Na przełomie lat 90 i 2000 mistrz odważniej zaczął mieszać pozornie nieprzystawalne i "wrogie" sobie gatunki jak elektronikę, house, dance, techno, drum`n`bass, metal, industrial a nawet trash. Nie wszystkim owoce jego pracy smakowały a dla sporej części dawnych fanów całość wydawała zbyt radykalna i anarchizująca, a lat muzykowi przybywało - ale mentalnie i stylistycznie jakby wręcz "młodniał" . Prawie każdy utwór wciąga w pasjonującą podróż, po lekko "nawiedzonej" Narodziny Sumerów, jest eteryczny Analizator Myśli i Spokój Duszy czy jeżąca rozszalałymi kolidującymi podkładami - zgodnie z tytułem Nalot tse-tse. Silną stroną Komendarka jest nieustanna "ruchliwość" w muzyce i jego barw - są tak niespokojne, żyją i pulsują swoim życiem. Tytułowy Parabola Muz wydaje jednym z największych jego osiągnięć. Po snującym się wstępie mamy erupcję przecinających się sekwencji rodem właśnie z połowy lat 80 czym raczyli nas specjaliści od "Mandarynkowych Snów" - by po kilku solówkach lidera przejść do podniosłego przepięknego motywu zamykającego i będącego niezapomnianym zwieńczeniem całości. Melodia, której nie powstydziłby się ani Froese czy sam Vangelis. Pół godziny niezapomnianych wrażeń jeszcze z czasów, gdy Gudonis był jednak trochę "niepoprawnym romantykiem" syntezatorów. Wystarczy zerknąć na listę instrumentarium jakim wtedy dysponował - obok Casio CZ5000, Roland JD800 (którego chyba szybko się pozbył jako mało inspirującego), poczciwe analogi z Rolandem SH2000, Roland System100, Roland SH101 czy nowocześniejszymi jak Ensoniq FVX (z którego wyciskał siódme poty) czy samplery jak Emulator III i IV (podejrzewam, że te głównie w module). Szkoda jedynie, że w komentarzu do płyty zabrakło jakiś wspomnień, ciekawostek, informacji co wtedy Mistrza inspirowało, genezy poszczególnych kawałków, może jakiejś anegdoty czy jak z perspektywy czasu ocenia te nagrania.
Przyznam, że traktowałem wcześniej ten album po macoszemu. Teraz jawi jako jedno z największych osiągnięć naszego "Kosmity" czyli Władka Komendarka, lecz niezmiennie w dość przystępnej formie. Wcześniej miałem znośną kopię ale uznałem po lekturze książki wywiadu-rzeki z mistrzem, że to nietakt i naprawiłem to niedopatrzenie . A że wydawca (którego nazwy nie wymienię bo mnie nie "sponsoruje") niedawno ogłosił "świąteczną wyprzedaż" to grzech nie skorzystać - by potem po latach nie płacić 200/300 zł za używany. Repertuar pochodzi z połowy lat 90 - czyli to już prawie 30 lat. Wcześniej częściowo pojawił na składance CD - Moogazyn oraz dzielił kasetę na jednej stronie z poradami życiowymi "Poradnik dla Twojej dziewczyny" - aż trudno w to uwierzyć - dlaczego tak ?, kto to wymyślił ? - niestety tego z komentarzu do książeczki się nie dowiadujemy. Teraz zebrano całość i brzmi to wyjątkowo konsekwentnie. Trzeba przyznać, że artysta zaprezentował muzykę, która wyjątkowo poprawia humor, daje wytchnienie, relaks, odprężenie i zaraża dobrym humorem, co zawsze u niego ceniłem. W zależności od perspektywy i nastawienia można zastosować logikę pustej/pełnej szklanki. Z jednej strony wnikliwy słuchacz i miłośnik elektroniki bez problemu wskaże na silne podobieństwa i inspiracje Tangerine Dream z początku lat 80 gdy silnym punktem i wpływowym członkiem stał się Johannes Schoelling oraz późniejszym gdy w drugiej połowie lat 80 jego zastąpił z kolei młody ale wszechstronnie uzdolniony Paul Haslinger z inklinacjami do muzyki filmowej i poważnej (od której zresztą zaczynał). Pojawiają nawet te specyficzne "mandarynkowe" barwy - z PPG2 Wave czy Propheta w jakich się lubowali, że o poczciwym hammondzie i mellotronie nie wspomnę. Z drugiej biorąc pod uwagę specyfikę naszego rynku, konkurencję na niwie "rocka elektronicznego" - trzeba przyznać, że Gudonis absolutnie deklasował wszelkich potencjalnych rywali (szczególnie tych, którzy jeszcze mocniej poszli w "sakro"). Mimo, że w tamtym czasie powoli dobijał do 50 - pozostawał świeży, pomysły dosłownie go rozsadzały, był otwarty na nowe horyzonty i nie oglądał się za siebie. Z dumą podkreślał, że w jego naturze leży "bunt" - przeciw temu co było, skostniałym formom, a nawet swojej przeszłości - nudziło go śmiertelnie i odmawiał by grać konkretne kawałki z dawnych lat. Uparcie twierdził i nadal to czyni - że "nie wszystko w muzyce zostało zagrane". Można z tym polemizować i ewentualnie przyjąć taki punkt widzenia pod warunkiem, że całkowicie przedefiniujemy to co traktujemy jako "muzykę". Parabola muz - w dalszym ciągu przepełniona nie tylko "szkołą berlińską" (czytaj Tangerine Dream) ale i w dalszym ciągu aczkolwiek przygasającym "romantyzmem europejskim". Można ją traktować jeszcze jako "ostatni powiew" tradycji. Na przełomie lat 90 i 2000 mistrz odważniej zaczął mieszać pozornie nieprzystawalne i "wrogie" sobie gatunki jak elektronikę, house, dance, techno, drum`n`bass, metal, industrial a nawet trash. Nie wszystkim owoce jego pracy smakowały a dla sporej części dawnych fanów całość wydawała zbyt radykalna i anarchizująca, a lat muzykowi przybywało - ale mentalnie i stylistycznie jakby wręcz "młodniał" . Prawie każdy utwór wciąga w pasjonującą podróż, po lekko "nawiedzonej" Narodziny Sumerów, jest eteryczny Analizator Myśli i Spokój Duszy czy jeżąca rozszalałymi kolidującymi podkładami - zgodnie z tytułem Nalot tse-tse. Silną stroną Komendarka jest nieustanna "ruchliwość" w muzyce i jego barw - są tak niespokojne, żyją i pulsują swoim życiem. Tytułowy Parabola Muz wydaje jednym z największych jego osiągnięć. Po snującym się wstępie mamy erupcję przecinających się sekwencji rodem właśnie z połowy lat 80 czym raczyli nas specjaliści od "Mandarynkowych Snów" - by po kilku solówkach lidera przejść do podniosłego przepięknego motywu zamykającego i będącego niezapomnianym zwieńczeniem całości. Melodia, której nie powstydziłby się ani Froese czy sam Vangelis. Pół godziny niezapomnianych wrażeń jeszcze z czasów, gdy Gudonis był jednak trochę "niepoprawnym romantykiem" syntezatorów. Wystarczy zerknąć na listę instrumentarium jakim wtedy dysponował - obok Casio CZ5000, Roland JD800 (którego chyba szybko się pozbył jako mało inspirującego), poczciwe analogi z Rolandem SH2000, Roland System100, Roland SH101 czy nowocześniejszymi jak Ensoniq FVX (z którego wyciskał siódme poty) czy samplery jak Emulator III i IV (podejrzewam, że te głównie w module). Szkoda jedynie, że w komentarzu do płyty zabrakło jakiś wspomnień, ciekawostek, informacji co wtedy Mistrza inspirowało, genezy poszczególnych kawałków, może jakiejś anegdoty czy jak z perspektywy czasu ocenia te nagrania.
Re: [']['][']
Ojej... a kilka dni temu słuchałem Shakti Natural Elemetns i tradycyjnie kręciłem głową - jako oni w tym Zakir tam wymiatają.... a teraz taka wiadomość.... muszę sobie wieczorem coś Shakti posłuchać...
In Memoriam Mistrzu....(`)....
In Memoriam Mistrzu....(`)....
- 12.12.2024, 07:52
- Forum: Wykonawcy
- Temat: Barbara Sikorska - CDN ?....
- Odpowiedzi: 360
- Odsłony: 39242
Re: Barbara Sikorska - CDN ?....
No to w końcu wydało się !!! . Cóż powiedzieć, z miłości do muzyki jestem gotów na wszystko - taki jestem szalony czyli krejzi Choć Crazy już jest na tym forum, więc Jego lepiej w to nie mieszajmy. Trzeba przyznać, że zgranie w czasie było perfekcyjne.
https://kultowenagrania.pl/product/barb ... torie-2cd/
Dla wszystkich wahających się teraz już nie ma wyjścia, grzech teraz nie kupić i nie zgłębić tego tematu a zgłębiać jest tyle że ho ho . Ja zawsze byłem zdecydowanie "grzeszny" - jak niektóre dziewczyny z pokolenia "Z" się opisują na portalach: "... czasem święta, czasem grzeszna, Bóg ją stworzył a Szatan opętał...".
https://kultowenagrania.pl/product/barb ... torie-2cd/
Dla wszystkich wahających się teraz już nie ma wyjścia, grzech teraz nie kupić i nie zgłębić tego tematu a zgłębiać jest tyle że ho ho . Ja zawsze byłem zdecydowanie "grzeszny" - jak niektóre dziewczyny z pokolenia "Z" się opisują na portalach: "... czasem święta, czasem grzeszna, Bóg ją stworzył a Szatan opętał...".