Owszem, Innuendo jest bardzo nierówną płytą z kilkoma fatalnymi momentami ale to tu jest Show must go on, czy uwielbiany przeze mnie I'm going slightly mad, a do tego tytułowy, These are the days of our lives, czy dwa kapitalne utwory do samochodu: Headlong i Ride the wild wind. Jak by nie patrzeć co najmniej połowa jest świetna, a połowa niekoniecznie.

U mnie była na drugim miejscu, trochę z powodów sentymentalnych, ale bardziej dlatego, że lubię jej słuchać pomimo tych słabszych chwil. Był moment, gdy spadła dość nisko ale pod koniec na szczęście parę punktów dozbierała. Myślę, że 10 miejsce to tak obiektywnie patrząc całkiem sensowna pozycja.
Na pierwszym miejscu miałem koncert Stonesów, bo przy tym też mi noga sama tupie.

To taka mało klasyczna płyta, właściwie jednopłytowy The Best zagrany na żywo, niby nic szczególnego ale jakoś tak utkwiła mi w pamięci.
Eris Pluvia solidnie punktowali od samego początku, przez większość czasu utrzymując się w pierwszej dziesiątce. Na końcu trochę zabrakło ale i tak wynik dobry.
Kompletnie "zawiedli" panowie z U2. Dopiero na końcu dostali solidny zastrzyk punktów, bo tak to urzędowali gdzieś w połowie setki. Słaby wynik i według mnie słaba płyta, chociaż z hiciorami. Może to taka forumowa zemsta za ostatni trójkowy Top Wszech Czasów?
Osobiście jestem ciekaw co to jest to Rain Tree Crow. Od pewnego momentu wiele osób to miało na liście a ja nie wiem co to. Będę musiał sprawdzić.
Ogólnie top 1991 uważam za udany.
