Sądząc po wynikach topu poprzedniej dekady współczesna muzyka popularna część z nas tutaj interesuje, więc znów napiszę o niej kilka zdań, no bo czemu nie?!
Póki co rocznik 2020 średnio do mnie przemawia, ale kilka płyt mnie urzekło, więc je Wam polecę:
Against All Logic - 2017 - 2019
/ tech house / wesoły post-industrial / melodyjny deconstructed club /
Jeden z lepszych i bardziej oryginalnych albumów, jaki
Nicolas Jaar nagrał w swej karierze. Próbuje on tutaj z bardzo dziwnych, awangardowych elementów zbudować ciepłą muzykę taneczną. Efekt jest bardzo interesujący, a ogólny poziom bardzo wysoki, choć porywa głównie pod koniec albumu, na 3-4 ostatnich utworach. Bardzo warto, tylko trzeba się z tą muzyką trochę pooswajać, nie starczy przesłuchać jej dwa razy podczas mycia podłóg!
Fiona Apple - Fetch the Bolt Cutters
/ luźne piosenki na pianinku /
Ponoć jest to najlepszy album Fiony Apple (może i tak), a zdaniem niektórych wielkie, epokowe arcydzieło (chyba jednak nie...) - nie wiem, trudno mi oceniać. Ale z całą pewnością jest to wyjątkowo przyjemna muzyka, której warto posłuchać nawet bez całego tego hajpu, który się wokół niej kręci. Myślę, że gdzie jak gdzie, ale w takim gnieździe fanów Nicka Cave'a, jak to forum nowy album Fiony znajdzie sporo zwolenników!
Arca - @@@@@
/ deconstructed club /
Tak mogłaby brzmieć muzyka do smutnego, cyberpunkowego filmu o dystopicznej przyszłości pełnej deszczu i cyborgów. Mogłaby, ale by nie brzmiała ponieważ 99% ludzkości po kilku sekundach takiego grania puchną, a następnie wybuchają mózgi. Więc uważajcie!
A tak na serio, to jest to przepiękna muzyka, tylko strasznie, strasznie dziwna, więc jeżeli ktoś nie lubi dziwactw albo nawet lubi, ale z góry określone (np. klasycznie dinozaurowe), to może go nowy album (a właściwie godzinny "singiel"

) Arki fizycznie wręcz boleć. Ale dla wytrwałych czeka nagroda, bo jest to bardzo wyjątkowa rzecz. Chyba moja ulubiona w tym roku!
Fire! Orchestra - [Krzysztof Penderecki] - Actions
/ free jazz / big band / starodawna nowoczesna poważna /
Utwór Pendereckiego na big band free jazzowy, który strasznie dawno temu nagrał Don Wisienka z europejskimi freejazzowymi terrorystami wydano właśnie w odnowionej wersji. Według mnie wyraźnie lepszej od oryginału. Jakoś ładniej ta muzyka płynie w tej wersji. Wiadomka - jest to tylko dla fanów awangardy, ale kilku ich tutaj przecież mamy!
Oranssi Pazuzu - Mestarin kynsi
/ hipsterski black metal /
Jednym z nurtów muzycznych, które najlepiej radzą sobie w obecnych czasach wydaje się być black metal, który bardzo, bardzo daleko odszedł od tego, co bardzo dawno temu grali groźni i ponurzy Skandynawowie i który obecnie absorbuje z otoczenia wszystko, co tylko może. Tutaj, na tym albumie mamy muzykę brzmiącą tak, jakby Radiohead grali black metal. Bardzo ciekawe doświadczenie. I bardzo ładna, na swój sposób przebojowa muzyka! Myślę, że ma ona szanse zrobić furorę również na Dinozaurach, z wyłączeniem jednak tych z nas, których razi blakowy wokal.
Squarepusher - Be Up a Hello
/ IDM /
Powrót księcia (bo aż "króla" to jednak nie) dinozaurowego, warpowskiego IDM. Squarepusher po prawie dwudziestu latach grania raz lepszych, raz gorszych, często dość osobliwych rzeczy, powraca do klasycznej formuły staroszkolnego drill and bassu, a przy tym do swojej najwyżej formy. "Be Up a Hello" to, moim zdaniem, jedna z najlepszych płyt, jakie kiedykolwiek nagrał. Wszyscy słuchacze tęskniący za Muzycznymi Dinozaurami takimi jak Aphex Twin, albo Venetian Snares (albo Squarepusher z przełomu wieków) będą zachwyceni!
Yves Tumor - Heaven to a Tortured Mind
/ psychodeliczny soul / pastelowy glam / sensualny art rock /
Bardzo ładna, stylowa płyta. W dodatku dosyć melodyjna - oczywiście jak na współczesne standardy. Jest to muzyka, która, jeżeli słucha się jej mało wnikliwie, brzmi jak mnóstwo innych, dawno zaprzeszłych rzeczy, ale jeżeli zainwestuje się w nią nieco uwagi, okazuje się być niezwykle, w swym postmodernizmie, oryginalnym i własnym głosem autora. Piękny album, sprawdźcie sobie!
Wacław Zimpel - Massive Oscillations
/ postminimalizm / trochę jazz / trochę kraut/
Pisano już o tej płycie, więc po prostu podbijam, bo jest bardzo fajna. Jak dla mnie najfajniejsza z tego, co Zimpel kiedykolwiek wypuścił. Brzmi jak klasyczne krauty, a jednocześnie rozwija formułę nowoczesnej fuzji melodyjnego postminimalizmu zmieszanego z eterycznym jazzem. Bardzo ładna płyta, mówię Wam!