To chyba mały off top się zrobił odnośnie zdalnej pracy, a może nie, bo temat też podwójny

.
Ja chyba jednak wolę pracę w biurze, mimo dojazdów komunikacją, a może właśnie dzięki nim. Bo lubię rano wstać, zresztą sam się budzę i nie mam z tym problemów, sprawnie się ogarnąć i przejść po powietrzu. W domu to jednak wszystko rozwleczone no i jeszcze dzieciaki rozpraszają, bo one też na zdalnym.

W sumie to też tego czasu na słuchanie nie było więcej, bo człowiek nie mógł się skupić. Ale od pewnego czasu już nie mamy pracy zdalnej, więc i wyboru nie ma.
A odnośnie tegorocznych płyt u mnie na razie na topie:
Steven Wilson - The Future Bites - generalnie zgadzam się z tym co sam autor powiedział, że zmiany są konieczne i lepiej nie tworzyć "rocka progresywnego trzeciej kategorii, niż pierwszorzędnej muzyki innego gatunku". Pewnie nie miałby już nic ciekawego do zaprezentowania w swojej dawnej stylistyce, chociaż z tą "pierwszorzędna muzyką" też bym nie przesadzał. Jest inaczej, chociaż z drugiej strony słychać, że to SW chociaż jakiś odmieniony (czyt. "zakochany", mimo, iż wcześniej tak się wystrzegał)
https://www.terazmuzyka.pl/steven-wilso ... brzmienie/