Jazz i okolice

Forum podstawowe.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

esforty
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4270
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Jazz i okolice

Post autor: esforty »

Czasem, jak jestem w hotelach, podglądam telewizyjną ofertę francuskiej edycji ARTE. Niestety nie trafiam w koncert Rona Cartera z festiwalu w Monte Carlo :cry: , częściej na jakiś pro-ekologiczny dokument lub spotkanie z rzemieślnikiem, winiarzem itp.
Zdaje się, że mają nie najgorszą publicystykę polityczną, ale to, raczej, domysł. Brakuje kwalifikacji językowych.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
esforty
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4270
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Jazz i okolice

Post autor: esforty »

Bednaar pisze: 02.09.2024, 08:42 Miles Davis And Horns (nagrane 17/01/1951 oraz 19/02/1953, wydane w 1956)
...
Wczesne nagrania Davisa w wybornym składzie (m.in. John Lewis - pianista Modern Jazz Quartet, Percy Heath - basista MJQ a także m.in. Zoot Sims, Sonny Rollins, Roy Haynes...). Klasyczny be-bop. Uwiebiam takie granie, jest mi bliższe niż współczesny jazz spod znaku ECM czy ACT (mam na myśli np. Bałdycha, Paolo Fresu, Wasilewskiego: więcej kreowania klimatu niż emocji, coraz więcej nudy - cała moja nadzieja we free/avant jazzie).
Odlegle czasowo rejestracje eliminują mnie jako słuchacza :oops: . Kiedyś tam wyznaczyłem sobie 56 jako graniczny rok wydania (standard Hi Fi był w użyciu od 55, ale dla bezpieczeństwa, własnego, wyznaczyłem kolejny rok wydań)
Celując w bliższe rejony czasowe, zapoznałem się w weekend z:
Obrazek
Lee Morgan - Live At The Lighthouse 1970, 1971

To podstawowa edycja z 71 roku. Jedyny live- album trębacza, wydany za Jego życia. W 96 wydano poszerzoną edycją (3CD), a 3 lata wstecz, taką kobyłę:

https://www.discogs.com/release/1998752 ... California

Klub Lighthouse Café , był miejscem rejestracji tych nagrań, wieczorów było kilka, ale myślę, że już ta edycja z 96 ilością materiału może utrudnić pełną satysfakcję z odbioru. Generalnie to post-bop, nie wymagający głębinowych analiz, przy czym warsztatowo to jest wysoki lot i naturalną siłą rzeczy, zatacza kręgi w rejony avant. nieprzewidywalności.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6879
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Re: Jazz i okolice

Post autor: Bednaar »

esforty pisze: 02.09.2024, 09:40

Odlegle czasowo rejestracje eliminują mnie jako słuchacza :oops: . Kiedyś tam wyznaczyłem sobie 56 jako graniczny rok wydania (standard Hi Fi był w użyciu od 55, ale dla bezpieczeństwa, własnego, wyznaczyłem kolejny rok wydań)
W sumie do bardzo niedawna też tak miałem.
Ba! nawet niechętnie sięgałem po nagrania monofoniczne... ale w ten sposób odcinałem się od całej masy świetnej muzyki.
Impulsem był oglądany jakiś czas temu przez moją Żonkę film w TV reżyserii Woody'ego Allena - chyba "Niewierni w Paryżu" - a konkretnie ścieżka dźwiękowa, mocno jazzowa jak zwykle u Allena (główny motyw to Cantaloupe Island Hancocka) - ostatnio słuchałem sporo jazzu współczesnego, elektrycznego - a tutaj okazało się, że powrót do korzeni był dla mnie czymś bardzo pożądanym. No i np. niedawno odkurzyłem dawno niesłuchane "Kind Of Blue" :)
Ale jednak sięgam dalej w przeszłość... Bye-bye hi-fi ;)
vertical_invader
esforty
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4270
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Jazz i okolice

Post autor: esforty »

Obrazek
Toshiyuki Miyama & His New Herd, Masahiko Sato – Yamataifu 1972

mahavishnuu pisze: 07.01.2021, 15:02 JAZZ Z KRAJU KWITNĄCEJ WIŚNI
...
Toshiyuki Miyama & His New Herd : Masahiko Sato ‎– Yamataifu (1972)

Niezła gratka dla fanów awangardowego big bandowego grania. O ile inne albumy Miyamy i jego orkiestry z początku lat 70-tych są dla mnie dość męczące to „Yamataifu” jest wręcz przepyszny. Uwagę zwraca oryginalność koncepcji muzycznej. Big bandów trochę wówczas było , jednak ten naprawdę ma swoją tożsamość stylistyczną. Gdybym musiał już z czymś to porównywać to może z niektórymi płytami Sun Ra z początku lat 70-tych. To, co przykuwa szczególną uwagę to śmiałe eksperymenty, mające na celu zespolenie w jedną, zintegrowaną całość tkanki „akustycznej” i „elektrycznej”. Masahiko Sato poszukuje nowego soundu, posiłkując się modulatorem pierścieniowym. Uzyskuje w rezultacie frapujące, mocno kosmiczne brzmienia. Słuchając rozbudowanej kompozycji „Ichi”, zajmującej całą pierwszą stronę winyla ma się czasami nieodparte wrażenie, jakby obcowało się z big bandową wersją hancockowskiego Mwandishi. Moim zdaniem jest to jeden z najbardziej reprezentatywnych albumów big bandowego jazzu z lat 70-tych.
...

W plebiscycie 72, album dostał głosy:
Monstrualny Talerz pisze: 03.11.2019, 22:36 Pełna klasyfikacja końcowa
...
189. Toshiyuki Miyama & His New Herd: Masahiko Sato – Yamataifu 28 pkt (Mahavishnu 13/Layla 15)
...
O płycie wspomniał, także, Adi, nie bywający już tutaj.

Ja, owszem, o płycie czytywałem sporo dobrego, ale do wczoraj nie złożyło się by poznać. Nie będę się <ścigał > z mahavishnuu na wzniosłe przymiotniki.
Duże i dobre wrażenie robi na mnie ta muzyka, ale niedostatek informacji w połączeniu z nadmiarem chęci, mogłoby zaszkodzić wydawnictwu, chociaż gorsza jest arbitralność podszyta niewiedzą.
Od zachwytu, od prostego zdziwienia - jak to możliwe, że ktoś tak gra?
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
esforty
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4270
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Jazz i okolice

Post autor: esforty »

Obrazek
Fire! - Defeat 2021
gharvelt pisze: 05.12.2022, 22:56 Pełna klasyfikacja końcowa
...

4. Fire! - Defeat 169 pkt (Dobromira 15/RoryGallagher 21/esforty 30/SafeMan 21/gharvelt 14/Layla 11/Białystok 22/PumaGuma 10/Crazy 25)
...

RoryGallagher pisze: 01.03.2021, 19:19 ...

"Defeat" Fire! - kolejny świetny album szwedzkiego tria, odchodzący od jazz-rocka na rzecz klimatów etno; dużo świetnego fletu.
...
Właśnie w kontekście owego fletu, chcę przypomnieć płytę. Niby popularny a jednak stosunkowo rzadko słyszany, ożywa w pełni dopiero w rękach "zaprzedanego" mu ciałem i duszą muzyka.
Flet jest instrumentem dynamicznie "słabym", konfrontacja z klarnetem jest przegraną fletu, bez szans wobec trąbki czy puzonu.
Frazy powtórzone na saksofonie, znacznie zwiększą swą siłę wyrazu.
A jeszcze, jak przeczytałem, jest instrumentem "nieekonomicznym" - tylko 1/3 powietrznego strumienia z płuc, zużytkuje się w formie dźwięku (sic!).
Gustafsson, okazuje się być muzykiem, który i z fletem, potrafi zaskoczyć odbiorcę, znaczy: zaprzedał się. Mniej poszukiwań artykulacyjno- brzmieniowych, a więcej jazzowej improwizacji. To sumuje się w przekonanie o wszechstronności Matsa. Tyle, że to już banał do sześcianu :oops:
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8841
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Jazz i okolice

Post autor: Białystok »

Ciekawe czy ktoś rozpozna kto tak pięknie gra?

https://www.youtube.com/watch?v=VOHoJz4RHOU
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5477
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Jazz i okolice

Post autor: Crazy »

Ptaszyn?
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8841
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Jazz i okolice

Post autor: Białystok »

A skąd. Napisałem to pół zartem pół serio, bo raz że jego rozpoznanie wydawało się dla mnie oczywiste, dwa jest on wymieniony w napisach twórców filmu.

Polecam go nie tylko koneserom polskiego jazzu ale i wszystkim kierowcom. No i do tego wspaniały lektor, jeden z najlepszych głosów jakie znam.
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4213
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Jazz i okolice

Post autor: Monstrualny Talerz »

Ha, ależ odkrycie!

Ramsey Lewis - Mother Nature's Son - 1969 r.

Wertowałem nasze Forum w poszukiwaniu informacji czy ktoś już o tej płycie napisał, ale chyba nie, natomiast parokrotnie Maciek wspominał, że każde spotkanie z kolejną nieznaną płytą Ramsey oznacza spotkanie z dobrą płytą. Kurcze, może by należało jednak całość dyskografii przewertować, a przynajmniej całe lat 50, 60 i 70. Tak naprawdę znam tylko kilka albumów, a jak się wydaje wszystkie są bardzo dobre i do tego wprowadzają jeszcze w znakomity, pozytywny nastrój.

Płyta Ramseya z przeróbkami na jazzowo utworów Beatlesów z White Album. Co tu dużo mówić, jest bardzo rozrywkowo, do tego bigbandowo, z rozmachem, ten wspaniały fortepian no i dziwaczna okładka. Ogromna szkoda, ze przegapiliśmy to cudo w plebiscycie na 1969 r. Bardzo polecam, tym bardziej, że jakoś akurat tu "doza klimatu lat 60", taka jeszcze czarno-biała, z papierosowym dymem, wszyscy w garniakach, a panie pięknie ubrane, jak mi się wydaje w pełni wyczuwalna.

Dear Prudence
https://www.youtube.com/watch?v=RiMKoKiXKYc

Cry baby Cry
https://www.youtube.com/watch?v=2Apo8XL ... gH&index=6

Good Night
https://www.youtube.com/watch?v=iDWOR8n ... gH&index=7

P.S. Ramsey mi się przypomniał, bo wrzuciłem sobie do auta składanki "Pozytywne Wibracje" i ze zdziwieniem odkryłem, że na składance nr 6 jest Ramsey Lewis "Les Fleurs", a jakby przejrzeć wszystkie to pojawia się tam bardzo wiele innych twórców, których dla siebie odkryłem dopiero zdecydowanie później, m.in. dzięki temu Forum oraz Plebiscytom, ale składanek z tej serii słuchałem już zdecydowanie wcześniej, nawet w czasie ich ukazywania się, ale chyba wtedy bardziej mnie jarały te kawałki dyskotekowe ala Jamiraquai czy Us3. Nie mniej ten Ktoś kto wydawał "Pozytywne Wibracje" miał bardzo dobry gust no i co tu dużo mówić: znał się na rzeczy. Wspominane ostatnio The Brand New Heavies też mi się z tymi składankami jednoznacznie kojarzy (stąd też poznałem).
ODPOWIEDZ