Leptir pisze:
Spóbuj posłuchać np. "Earth" czy "Heaven & Hell" ewentualnie "Albedo 0.39" a z późniejszych "Soil Festivities". Jak Ci nie podejdzie - to nie ma co się męczyć, znaczy nie dla Ciebie.
No dobrze, spróbuję. Mam nadzieję, że to nieco inne klimaty niż wspomniany raj, czy Chariots Of Fire. Ale tak poza tym to lubię Greków
Na początek proponuję Aleksandra - popłuczyny po 1492, poza tym jest trochę niezborny Poemat Symfoniczny. nie płakałbym po Mythodei, bo tam to jest patos, patos i jeszcze troszeczkę patosu. Z dobra muzyką gorzej. Beauborg i Invicible Connection to muzyka współczesna i też mało mnie to rajcuje.
Potem się będzie trzeba poważnie zastanowić.
Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
"Beauborg" będę bronił - imo to próba sprawdzenia się Vangelisa w klimatach berlińskiej elektroniki i muzyki współczesnej. Moim zdaniem rzecz ciekawa, choć niełatwa w słuchaniu.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
No to będzie kolejny konflikt, bo mi "Mythodea" i jej patos bardzo, ale to bardzo odpowiadają i w mojej prywatnej klasyfikacji to na pewno pierwsza dycha. I to wcale nie jej ogon
Leptir pisze:"Beauborg" będę bronił - imo to próba sprawdzenia się Vangelisa w klimatach berlińskiej elektroniki i muzyki współczesnej. Moim zdaniem rzecz ciekawa, choć niełatwa w słuchaniu.
ale Beauborg jest jak najbardziej do obrony - płyta na pewno inna niz reszta, na pewno ciekawa, ale będę ją w miarę szybko gonił, bo mnie nie rajcuje.
natomiast ciekawy jestem jak ci dinozaurzy, którzy nie lubia 1492 traktują Aleksandra
Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
przedtem zniechęcałem, a teraz będę zachęcał - "Earth" - w zasadzie pierwsza solowa płyta Mistrza - jeszcze podobne do Aphrodite's Child, ale trochę ambitniejsze, chociaż dalej to właściwie pop-rock, właściwie płyta z piosenkami.
Ignacio - w kategorii suita to nie wiem, czy V nagrał coś lepszego
Albedo 0.39 - tu jest Pulstar - chyba pierwszy większy przebój V - przynajmniej ja to pamiętam grane w różnych audycjach - nawet chyba w Lecie z Radiem gdzieś w drugiej połowie lat 70tych - taka z bardziej elektronicznych płyt
Spiral - temat z audycji Redakcji Sportowej TVP, chyba najbardziej elektroniczna płyta V
See You Later - V gra new romantic. Efekt nieco kontrowersyjny, but I Like It.
Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
Leptir pisze:"Beauborg" będę bronił - imo to próba sprawdzenia się Vangelisa w klimatach berlińskiej elektroniki i muzyki współczesnej. Moim zdaniem rzecz ciekawa, choć niełatwa w słuchaniu.
afterc pisze:Z Mandarynkami było jednak łatwiej. U V. - kilka albumów ociera się o Absolut.
Bardzo jestem ciekaw, które to wg Ciebie - i na ile to się pokrywa z moimi "absolutami". Chociaż IMO to V ma jedno niezaprzeczalne arcydzieło na koncie - tylko podpisane jako Aphrodite's Child - czyli 666
Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
Ja sie chyba poddaje- wybór z 7 ulubionych płyt dotykających absolutu(albo i go momentami tworzących) to za dużo do wyboru.Nie wiem cyz z Mandarynkami łatwiej, Hyperborea, Phaedra, Ricochet i Quichotte(ostatnio mój ulubiony- brak zbędnych nut) to jednak poziom kosmiczny.