Muzyka polska
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Luxtorpeda miała niezwykle aktywny koncertowo grudzień. No tak, dwa koncerty na takiej po prostu scenie, wszystko na żywo transmitowane było, tylko, że publiczności nie było
A jeszcze bodaj ciekawsze były trzy koncerty w studio OKOLITZA, te nie były transmitowane na żywo, ale nagrywane od strzału - i jest to, o ile zdążyłem się zorientować, super rzecz. Kiedy Lux zaczął działalność, rzucało się w oczy i uszy, jak ogromną radość grania mają, jak bardzo lubią grać RAZEM, a na koncertach - ile energii w nich drzemie, nie tak młodych przecież. Po latach, już ok.dziesięciu, zadziwiające jest, że w ogóle z nich powietrze nie zeszło!
Pozostają też w wyśmienitej formie instrumentalnej (Krzyżyk na perkusji! - ja mogę na niego patrzęc i patrzeć, jak on po prostu DO ŚRODKA tych swoich bębnów wchodzi i gra całym sobą, z niebywałą zresztą skutecznością). Coraz lepiej też, wydaje mi się, wykorzystują dwie gitary. Pokazuje to wszystko, chyba najlepiej, pierwszy z tych koncertów w Okolitzy, który polecam bardzo bardzo gorąco. I to pomimo, że wcale mi się nie podoba setlista (koncert zaczyna się od Mambałaga, która jest moją chyba najmniej ulubioną piosenką Luxów - ale brzmi tu świetnie ). Nie ma nic z ostatnich dwóch płyt i szkoda, bo fajne są, ale na tym mini koncercie każdy numer wypada moim zdaniem na maksa, być może każdy lepiej, niż na płytach.
Koncert w Okolitzy
A jeszcze bodaj ciekawsze były trzy koncerty w studio OKOLITZA, te nie były transmitowane na żywo, ale nagrywane od strzału - i jest to, o ile zdążyłem się zorientować, super rzecz. Kiedy Lux zaczął działalność, rzucało się w oczy i uszy, jak ogromną radość grania mają, jak bardzo lubią grać RAZEM, a na koncertach - ile energii w nich drzemie, nie tak młodych przecież. Po latach, już ok.dziesięciu, zadziwiające jest, że w ogóle z nich powietrze nie zeszło!
Pozostają też w wyśmienitej formie instrumentalnej (Krzyżyk na perkusji! - ja mogę na niego patrzęc i patrzeć, jak on po prostu DO ŚRODKA tych swoich bębnów wchodzi i gra całym sobą, z niebywałą zresztą skutecznością). Coraz lepiej też, wydaje mi się, wykorzystują dwie gitary. Pokazuje to wszystko, chyba najlepiej, pierwszy z tych koncertów w Okolitzy, który polecam bardzo bardzo gorąco. I to pomimo, że wcale mi się nie podoba setlista (koncert zaczyna się od Mambałaga, która jest moją chyba najmniej ulubioną piosenką Luxów - ale brzmi tu świetnie ). Nie ma nic z ostatnich dwóch płyt i szkoda, bo fajne są, ale na tym mini koncercie każdy numer wypada moim zdaniem na maksa, być może każdy lepiej, niż na płytach.
Koncert w Okolitzy
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Z cyklu "Śruba polska" rzecz z Lubelszczyzny z 2003 roku.
Generalnie teatrum, ale jakby się wsłuchać to może i nie tylko.
Jedna z lepszych rzeczy z polskiej muzy z pogranicza tego i owego.
Próbka z tematu całościowego
Jeszcze jeden rzut na temat - bardziej world
Generalnie teatrum, ale jakby się wsłuchać to może i nie tylko.
Jedna z lepszych rzeczy z polskiej muzy z pogranicza tego i owego.
Próbka z tematu całościowego
Jeszcze jeden rzut na temat - bardziej world
Kilkakrotnie na forum polecałem muzykę Karoliny Cichej. Żeby się za dużo nie powtarzać, zrobię odnośniki do postów o płytach:
Jidyszland
oraz Wieloma językami i Jeden-wiele
Natomiast wpisuję się tu, aby nieco dobitniej dać wyraz swemu zachwyceniu płytą Jeden-wiele. Od pewnego czasu mam tę płytę w domu i zdecydowanie wykrystalizowała mi się jako ulubiona plyta artystki. A samą artystkę mam, muszę powiedzieć, za artystkę najwyższej klasy. Raz, że świetna wokalistka (baardzo lubię jej sposób frazowania i brzmienie głosu). Dwa, że również multiinstrumentalistka i to jeszcze taka, która na koncertach grywa na paru instrumentach niemal na raz. Trzy, że Autorka przez duże A, która nawet melodiom tradycyjnym nadaje niezwykle osobisty charakter i w stuprocentowo moim zdaniem udany sposób łaczy tradycje (bardzo stare!) z pełnokrwistością folku i jednocześnie nowoczesnością brzmienia. Wreszcie cztery - że z taką odwagą i otwartością zanurza się w różne obszary kulturowe, jednak nie ma w tym nic ze skakania z kwiatka na kwiatek i pobieżnego traktowania tych przeróżnych tradycji kulturowych. Najlepszym przykładem jest właśnie płyta Jeden-wiele. Choć pieśni są tu zdaje się w 11 językach i pochodzą ze wszystkich możliwych kręgów kulturowych Podlasia, wydaje się, jakby Karolina Cicha i Elżbieta Rojek do każdego z tych światów podchodziły tak, jakby to miała być jedyna piosenka, jaką w życiu nagrają: sto procent szacunku, powagi i zanurzenia się w duchowości i dźwiękach. Jest to płyta całkowicie mistyczna.
Zjawiskowy Strannik, pieśń prawosławna w języku rosyjskim.
Exomologiste, czyli Psalm 136 w języku greckim
Co za harmonie i jakie wspaniałe aranżacje.
W podsumowaniu dekady miałem tę płytę na miejscu 28, które obecnie wydaje mi się dalece zaniżone. Myślę, że mogłaby to być nawet pierwsza dziesiątka moich ulubionych płyt ubiegłej dekady.
Jidyszland
oraz Wieloma językami i Jeden-wiele
Natomiast wpisuję się tu, aby nieco dobitniej dać wyraz swemu zachwyceniu płytą Jeden-wiele. Od pewnego czasu mam tę płytę w domu i zdecydowanie wykrystalizowała mi się jako ulubiona plyta artystki. A samą artystkę mam, muszę powiedzieć, za artystkę najwyższej klasy. Raz, że świetna wokalistka (baardzo lubię jej sposób frazowania i brzmienie głosu). Dwa, że również multiinstrumentalistka i to jeszcze taka, która na koncertach grywa na paru instrumentach niemal na raz. Trzy, że Autorka przez duże A, która nawet melodiom tradycyjnym nadaje niezwykle osobisty charakter i w stuprocentowo moim zdaniem udany sposób łaczy tradycje (bardzo stare!) z pełnokrwistością folku i jednocześnie nowoczesnością brzmienia. Wreszcie cztery - że z taką odwagą i otwartością zanurza się w różne obszary kulturowe, jednak nie ma w tym nic ze skakania z kwiatka na kwiatek i pobieżnego traktowania tych przeróżnych tradycji kulturowych. Najlepszym przykładem jest właśnie płyta Jeden-wiele. Choć pieśni są tu zdaje się w 11 językach i pochodzą ze wszystkich możliwych kręgów kulturowych Podlasia, wydaje się, jakby Karolina Cicha i Elżbieta Rojek do każdego z tych światów podchodziły tak, jakby to miała być jedyna piosenka, jaką w życiu nagrają: sto procent szacunku, powagi i zanurzenia się w duchowości i dźwiękach. Jest to płyta całkowicie mistyczna.
Zjawiskowy Strannik, pieśń prawosławna w języku rosyjskim.
Exomologiste, czyli Psalm 136 w języku greckim
Co za harmonie i jakie wspaniałe aranżacje.
W podsumowaniu dekady miałem tę płytę na miejscu 28, które obecnie wydaje mi się dalece zaniżone. Myślę, że mogłaby to być nawet pierwsza dziesiątka moich ulubionych płyt ubiegłej dekady.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
2Tm2,3 - 888
Wieczorny odsłuch tej płyty tak mnie nastroił, że po prostu muszę o niej napisać, gdyż inaczej mogę pynknąć
Jest to płyta w dorobku Tymoteusza całkiem nietypowa - no bo tak: najpierw mieliśmy płyty bardzo eklektyczne, ale z przeważającym komponentem ciężko metalowym; potem pojawiła się ta akustyczna odsłona, o której pisałem wcześniej (ją lubię najbardziej, w przeciwieństwie do większości fanów).
Tymczasem w roku 2006, po dłuuugim czasie od ostatniego premierowego materiału, zespół wydał płytę kompletnie nieoczekiwaną: ostro, ale zupełnie NIE ciężko, ktoś mógłby powiedzieć, że wręcz punkowo, ale według mnie nie: to jest raczej jakby hard rock, tylko że przyspieszony i z punkową energią zagrany. Tym razem zero eklektyzmu, nie ma żadnych folków, żadnych regów, żadnych akustyków - sto procent czadu! Całość nagrana, o ile pamiętam, na setkę, z potężną energią i dającą się dotknąć radością grania muzyki i grania razem. Nie był to już również okres neoficki, więc płyta - choć oczywiście nagrana do słów wyłacznie biblijnych (jedynie ostatni utwór to "Homilia Melitona", czyli tekst z II w naszej ery) - nie ma zupełnie rysu "pobożnościowego". Jest natomiast, od a do z , nieprzeparty, niezatrzymujący się pęd do przodu i aż się skakać chce i śmiać!
Nie wiem czemu, ale jedyny numer, który umiałem znaleźć na youtubie, jest jedynym, który jest ewidentnie cięższy, jakby w stylu pierwszych płyt - może to i nawet najlepszy utwór, ale całkiem niereprezentatywny. Ale co tam!
Słowo
Wieczorny odsłuch tej płyty tak mnie nastroił, że po prostu muszę o niej napisać, gdyż inaczej mogę pynknąć
Jest to płyta w dorobku Tymoteusza całkiem nietypowa - no bo tak: najpierw mieliśmy płyty bardzo eklektyczne, ale z przeważającym komponentem ciężko metalowym; potem pojawiła się ta akustyczna odsłona, o której pisałem wcześniej (ją lubię najbardziej, w przeciwieństwie do większości fanów).
Tymczasem w roku 2006, po dłuuugim czasie od ostatniego premierowego materiału, zespół wydał płytę kompletnie nieoczekiwaną: ostro, ale zupełnie NIE ciężko, ktoś mógłby powiedzieć, że wręcz punkowo, ale według mnie nie: to jest raczej jakby hard rock, tylko że przyspieszony i z punkową energią zagrany. Tym razem zero eklektyzmu, nie ma żadnych folków, żadnych regów, żadnych akustyków - sto procent czadu! Całość nagrana, o ile pamiętam, na setkę, z potężną energią i dającą się dotknąć radością grania muzyki i grania razem. Nie był to już również okres neoficki, więc płyta - choć oczywiście nagrana do słów wyłacznie biblijnych (jedynie ostatni utwór to "Homilia Melitona", czyli tekst z II w naszej ery) - nie ma zupełnie rysu "pobożnościowego". Jest natomiast, od a do z , nieprzeparty, niezatrzymujący się pęd do przodu i aż się skakać chce i śmiać!
Nie wiem czemu, ale jedyny numer, który umiałem znaleźć na youtubie, jest jedynym, który jest ewidentnie cięższy, jakby w stylu pierwszych płyt - może to i nawet najlepszy utwór, ale całkiem niereprezentatywny. Ale co tam!
Słowo
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
-
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4380
- Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
- Lokalizacja: Łódź
https://www.discogs.com/Renata-Lewandow ... e/16065873
Jest recenzja w Lizardzie nr.40 (ostatni). A jeszcze chwalą (słusznie) w jazzsoul.pl i p. Mann się pochylił...
To jest na światowym poziomie.
Jest recenzja w Lizardzie nr.40 (ostatni). A jeszcze chwalą (słusznie) w jazzsoul.pl i p. Mann się pochylił...
To jest na światowym poziomie.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Może być dobrze.
Algorhythm - Termomix (2019)
Pierwsze spotkanie i wiadomo, że może być różnie.
Tym niemniej załączony numer ok.
Baba Ganoush
Algorhythm - Termomix (2019)
Pierwsze spotkanie i wiadomo, że może być różnie.
Tym niemniej załączony numer ok.
Baba Ganoush
Naszło mnie na polskie czarne placki,mam ich sporo i na zasadzie kule w lotto trafiło na Janusz Laskowski Kolorowe Jarmarki Muza SX 1977Jakims szczególnym miłośnikiem Laskowskigo nigdy nie byłem,
ale kto nie zna Beaty.Tu jest w nowej aranżacji z pięknym solo saksofonowym i ogólnie płyty słucha się dobrze pod względem realizacji,gorzej z jakością tej płyty bo jest po przejściach i trochę smaży.Ciekawe co znowu wylosuja kule.
ale kto nie zna Beaty.Tu jest w nowej aranżacji z pięknym solo saksofonowym i ogólnie płyty słucha się dobrze pod względem realizacji,gorzej z jakością tej płyty bo jest po przejściach i trochę smaży.Ciekawe co znowu wylosuja kule.
I Love Vinyl
Dałam radę przesłuchać choć walczyłem ze stroną B Jacek Skubikowski,ale pewnie tylko że nigdy nie byłem jakimś zagorzalym
fanem artysty. Gdy słucham płyt ,a zwłaszcza na vinylu ważne dla mnie oprócz materiału muzycznego jest jej realizacja. Płyta Zauchy od strony artystycznej jest bardzo dobra,w nagraniu brało udział wielu doskonałych muzyków Miśkiewicz, Szukalski, Muniak, Sygitowicz,Karolak,a płytę wydała Muza w 1989r.Niestety brzmi to tak jakoś bez dynamiki i powietrza A na dokładkę potrzaskujaca, choć świetnie zachowana.
fanem artysty. Gdy słucham płyt ,a zwłaszcza na vinylu ważne dla mnie oprócz materiału muzycznego jest jej realizacja. Płyta Zauchy od strony artystycznej jest bardzo dobra,w nagraniu brało udział wielu doskonałych muzyków Miśkiewicz, Szukalski, Muniak, Sygitowicz,Karolak,a płytę wydała Muza w 1989r.Niestety brzmi to tak jakoś bez dynamiki i powietrza A na dokładkę potrzaskujaca, choć świetnie zachowana.
I Love Vinyl
Jorgos Skolias.
Dworek Białoprądnicki jest o rzut beretem ode mnie. Nie wiedziałem, że tam to było.
Jorgos w Krakowie
PS Polecam numer Africa (na chuju ). Reszta w linku. Gorąco to robię.
Dworek Białoprądnicki jest o rzut beretem ode mnie. Nie wiedziałem, że tam to było.
Jorgos w Krakowie
PS Polecam numer Africa (na chuju ). Reszta w linku. Gorąco to robię.
No to jeszcze dalej z klasyki polskiej muzyki.
Jorgos z Bronkiem Dużym(chyba końcówka lat 90.)
Jorgos+Bronek Duży
Jeśliby ktoś chciał zanurkować dalej w te lata (o dekadę wcześniejsze), to polecam Priest And Big Cork (jazz, ale z umiarkowaniem, ale w stronę cholera go wie jaką, ale właściwą ).
Jorgos z Bronkiem Dużym(chyba końcówka lat 90.)
Jorgos+Bronek Duży
Jeśliby ktoś chciał zanurkować dalej w te lata (o dekadę wcześniejsze), to polecam Priest And Big Cork (jazz, ale z umiarkowaniem, ale w stronę cholera go wie jaką, ale właściwą ).