Kiedyś w tym wątku zachwycałem się koncertem zespołu
Hizbut Jámm, na którym byłem w styczniu 2020, tuż przed covidem. To dwóch czarnych Czarnolądowców: śpiewający
Mamadou Ba z Senegalu i młody
Noums Dembele z Burkina Faso, na korze - oraz dwóch długowłosych Polaków:
Raphael Rogiński i Paweł Szpura, a ci dwaj są wyjątkowo małomówni, ale co umieją razem, mieliśmy okoliczność słyszeć m.in. w
Wovoce.
Po czterech latach trafiłem do tegoż Spatifu na kolejny koncert tego składu, tym razem jednak wyszedłem również z płytą:
Płyta jest WYŚMIENITA. W pierwszej chwili brakowało mi nieskrępowanej wolności występu na żywo, bo słychać tu studyjną robotę. Ale że od kilku tygodni nie wychodzi mi z odtwarzacza (znaczy, wychodzi - ale wciąż wraca!), oswoiłem się ze wszystkim i wszystko mi się na tej płycie podoba.
Zaczyna się niezwykle dynamicznie, bo o tak:
pam pam pam pam... , a więc nie nieokreślonym improwizacyjnym plumkaniem, ale wręcz riffem; bardzo prostym, ale najciekawsze jest to, jak on świetnie strukturyzuje utwór, wciąż wracając, i to, co z niego wychodzi (kora!). Potem następuje najbardziej magiczny utwór, "La chose", gdzie gościnnie czarodziejskie dźwięki na flecie wycina
Ray Dickaty, a
Mamadou dołącza równie szamańskim śpiewem. I potem mamy kolejne cztery znakomite utwory.
Niewątpliwie całej podstawy muzycznej dostarcza tu
Raphael Rogiński, ale przede wszystkim porywające jest zgranie tego zespołu i to, jak pięknie się te dwa muzyczne światy sprzęgają i nawzajem wzbogacają.
Ode mnie pięć gwiazdek bez wątpliwości i już teraz poważna kandydatura do płyty roku. (Skądinąd na płycie figuruje 2023, ale wszędzie indziej, ze stroną Instant Classic na czele, spotykamy że 2024).
Całość na bandcampie - wyżej wpasowany link zaprowadza doń.
Czy spodoba się tym, co najczęściej w tym wątku pisywali? Większość gdzieś się zapodziała i wątek się zakurzył, a przecież było nas tu kilku, zapalonych. Mam nadzieję, że czytujecie tu jednym okiem i trochę zachęciłem.