Brzmienia Czarnego Lądu

Forum podstawowe.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
sequencer
singel analogowy
Posty: 370
Rejestracja: 09.11.2016, 18:57
Lokalizacja: Jaworzno
Kontakt:

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: sequencer »

To zapewne mój pierwszy wpis w tym wątku :P
Szukałem w Bandcampie polskiej metalowej wytwórni Piranha Music a trafiłem na Piranha Records z Niemiec wydającą m.in. muzykę z Bałkanów czy z Czarnego Lądu.
Słuchałem sobie ich wydawnictw i tak natrafiłem na album, który bardzo wpadł mi w ucho i chciałbym polecić:

Obrazek
Ethio Stars/Tukul Band - Addis 1988 (feat. Mulatu Astatke) zawierający muzykę folk, reggae czy nową falę (tak ja to słyszę)
wydany oryginalnie w 1992 r. a reedycja wyszła w 2017 r.
Można posłuchać tutaj:
https://piranha-records.bandcamp.com/al ... tu-astatke
lanie betonu
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

Przegapiłem ten wpis - dzięki za niego, posłucham może podczas długiego weekendu.

Teraz wszak:
szbe pisze: 23.05.2024, 12:24 Tamikrest gra w Bardzo Bardzo. Myślę, że będzie świetnie!!
Byliśmy wczoraj - na małej scenie niewielkiego klubu wystąpił zespół Tamikrest, czyli kolejni tuarescy post-tinariweńczycy. Z tym, że ten zespół jest stosunkowo mniej afrykański, rzekłbym, w każdym razie ostatnimi czasy. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak czarny lider w gronie białasów ;-) Czarny lider i jego wokal i gitara brzmią rzeczywiście bardzo pustynnie, natomiast obok niego gitarzysta, perkusista i basista z Francji (chyba), dopiero potem zobaczyłem gościa na perkusjonaliach, który wprawdzie też wyglądał białawo, ale z rysami jakby bardziej orientalnymi, a na samym końcu okazało się, że jest jeszcze szósty gość, bardzo niski (nie mam pojęcia, na czym grał, bo podczas koncertu widziałem głównie głowy muzyków), najbardziej wyglądający jak z północnej Afryki. Próbowałem się połapać w składzie tego zespołu, ale trudno znaleźć aktualne informacje i chyba ten skład ulega częstym zmianom.

Dość o składzie - muzyka! Napisałem, że brzmiało nie aż tak afrykańsko, bo dla mnie to był jednak po prostu rasowy BLUES, trochę hardrockowy blues (wtedy brzmiało bardziej westowo), trochę mantrowy blues (wtedy bardziej afrykańsko). Gharvelt - bardzo bym był ciekaw Twojego odbioru, bo wiem, że nie lubisz bluesa, ale z drugiej strony świetnie wchodzisz w klimaty afrykańskie. Co okazałoby się dla Ciebie komponentem dominującym?

Warto posłuchać tego koncertu z KEXP, bo to zespół w stosunkowo najświeższym wydaniu (nagranie niemal co do dnia sprzed roku) i też już w raczej białej odsłonie - białej, choć jednak celem zespołu jest oddanie tego tuareskiego ducha, choć przy pomocy nowoczesnych brzmień.

Wczoraj też niewątpliwie dokładali starań, żeby dziedzictwa Tuaregów nie zgubić. Czasem lider coś tam opowiadał, choć mówi tylko po francusku, więc jeden z Francuzów potem tłumaczył na angielski, he he. Przede wszystkim jednak GRALI: wspaniałą robotę robił basista, który jednocześnie najbardziej ze wszystkich spinał zespół w całość, i sam grał niezwykle ciekawe rzeczy, urozmaicone, bardzo muzykalne, ale zawsze służące całości, a nie popisom. Większość koncertu spędziłem z zamkniętymi oczyma, słuchając właśnie linii basu. Perkusista w trakcie grania zespołowego podobał mi się mniej (tak jakby za bardzo się pchał na przód), za to partię solową miał rewelacyjną. Piosenki, jak piosenki - wszystkie w zasadzie takie same ;-) Ale trochę zdawały się służyć za pretekst, żeby potem zespół mógł się rozkręcić i rozwinąć skrzydła. A potrafili się rozkręcić naprawdę koncertowo! Czyli znów: klasyczne podejście bluesowe.
No ale te gitary grały bardzo często te transowe, pustynne dźwięki i one dominowały, więc: Afryka.

Bardzo fajny koncert.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4284
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Monstrualny Talerz »

L'Orchestre Kanaga De Mopti – L'Orchestre Kanaga De Mopti

Odkrycie ostatnich dni, które było skutkiem zaFELKowania się, a później podążania krętymi, aczkolwiek zawsze rytmicznymi ścieżkami afrobeatu.

Ależ nieprawdopodobna płyta!!! Aż dziw, że do tej pory nie wspominana ani na forum, ani jakoś szerzej w internetach.

A więc płyta z 1977 roku z Mali. I właśnie ta płyta wydaje się głównym źródłem zDYSCIPLINOWANego brzmienia zarówno Fear of Music, Remain in Light, jak i samego Discipline. No więc mamy prawdziwie afrykańską zadziwiająca płytę New Wave z typowym dla Roberta Frippa frippowaniem w tle brzmiąca jak najlepsza płyta Talking Heads, która nigdy nie powstała. I to z 1977 roku!!! I z Mali!

Trudno nie zastanowić się czy całe te Talkingowo-Crimsonowe brzmienie nie wzięło się właśnie stąd. Ale nigdzie w źródłach, literaturze nie napotkałem nazwy L'Orchestre Kanaga De Mopti. A może jest tak jak z Rodem Stewartem, Jorge Benem i Taj Mahalem: Rod twierdzi, że piosenkę Jorge Bena usłyszał raz na karnawale w Rio i gdzieś mu tam utkwiła w głowie jako szczątki melodii. Może któryś Byrne/Fripp/Belew usłyszał to w nocy w jakimś francuskim radiu i zostało w głowie? Albo było na jakiejś składance? Czort wie. Albo to tylko moje chwilowe najluźniejsze skojarzenia... Albo po prostu oni se tak w Mali cały czas w latach 70 grali, a ja się nie znam.

Nie mniej bardzo polecam L'Orchestre Kanaga De Mopti - jakieś zaginione ogniwo crimsonowo-talkingowe. I jeszcze ta schizowa okładka... Co ciekawe jest to najbardziej afrykańska, najgorętsza, najduchowsza płyta jaką znam spośród afrykańskich, brzmiąca ...mało co afrykańsko. Bo afrobeatu to tu tyle co kot napłakał.

Gambari - a później YT i duch Felka Kutieg was poprowadzi
https://www.youtube.com/watch?v=t_RKPFU ... naKKitOaS9

Obrazek

p.S. Planuję zrobić sobie koszulki z Felkiem Kuti!
Awatar użytkownika
Monstrualny Talerz
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4284
Rejestracja: 24.05.2017, 10:29

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Monstrualny Talerz »

Uwaga, Uwaga, Uwaga!!!

Wybitny występ Fela Kutiego z 1978 r. z Berlina. To co się tu dzieje to jest czysta metafizyka. Koniecznie słuchać z wizją. Nieprawdopodobne!

Powiedzcie wszystkim sąsiadom Pansa, Pansa!!!

https://www.youtube.com/watch?v=kr8oRpA2SpE

I sing song
Before I jump like monkey give me banana
Yes sir
Before I jump like monkey
Yes sir
Give me banana
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

Już zacząłem powiadamiać sąsiadów! Jest prawie tak dobre jak Mezmerize/Hypnotize :D :D :D
No może nie aż tak, ale naprawdę materiał pierwszej klasy, cała banda w wyśmienitej formie.

I jeszcze w sprawie wyżej wzmiankowanego znaleziska z Mali: bardzo dobre i dzięki za znalezisko - ale przyznam, że ja Twych zaginionych tropów kompletnie nie słyszę. Za to Afrykaństwo - bardzo silnie.
Monstrualny Talerz pisze: 27.06.2024, 13:58brzmiąca ...mało co afrykańsko. Bo afrobeatu to tu tyle co kot napłakał.
Nawet z tym afrobeatem bym się nie zgodził, bo i on tu silny, ale przecież Afryka to nie tylko afrobeat, a mi tu wszystko Afryką pachnie!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

Niedawno sobie wypunktowałem, żeby sprawdzić ten występ: Atomic Bomb with David Byrne: the music of William Onyeabor. Ktoś z Was go bowiem polecał - ale albo całkiem nie umiem wyszukiwać, albo diabeł ogonem nakrył, bo zupełnie nie widzę tego wpisu.

Koncert jak najbardziej godzien polecenia, choć posługiwanie się nazwiskiem Byrne'a wymagałoby doprecyzowania (chyba coś takiego było w poście, którego nie umiem znaleźć) - to w żadnym wypadku nie jest jego występ, natomiast po pierwsze odbył się w ramach londyńskiego festiwalu Meltdown w 2015, którego Byrne był w tamtym roku dyrektorem ("kuratorem"), po drugie występujący na scenie projekt Atomic Bomb! Band to chyba była inicjatywa Byrne'a, a jeżeli nawet nie, to niewątpliwie był on ich spiritus movensem, no i po trzecie pojawia się on na scenie w tym koncercie, choć w wielu momentach raczej stoi z boku i ładnie się uśmiecha ;-) Chwilę przed nim, po pół godzinie, na scenę wchodzą trzy śpiewające panie (zespół Mahotella Queens) i, prawdę mówiąc, wnoszą o wiele więcej i do muzyki, i do show.

Jak by nie patrzeć - super energetyczny występ, świat nieustającego rytmu, na scenie dużo ludzi, i coraz więcej, a na końcu to w ogóle bardzo dużo, ale nigdy w chaosie, to wszystko się doskonale klei, muzykę czują tak samo. Warto posłuchać, warto z pewnością popatrzeć, a jeżeli ktoś nie bardzo chce przez półtorej godziny się lampić w ekran - przynajmniej od czasu do czasu zerknąć, jak świetnie to wygląda.

Będę wdzięczny za ujawnienie się osoby, którą polecała. Stawiam na kogoś z grona: esforty, Maciek, Talerz - ale teoretycznie szukałem po postach wszystkich trzech, i nic nie znalazłem.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
szbe
singel kompaktowy
Posty: 447
Rejestracja: 26.01.2010, 14:10
Lokalizacja: Warszawa

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: szbe »

Mam na winylu Who is William Onyeabor? Kocham!!!
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

I nadal wygląda, że ten Atomic Bomb mi się przyśnił :shock:

Tymczasem, studiując rok 2005, spotkałem się bliżej z duetem Amadou & Mariam.

Obrazek

Ich historia jest bardzo ciekawa, bo to muzyczne małżeństwo dwojga Malijczyków, którzy stracili wzrok w młodym wieku z powodu chorób. Wspólnie działają od lat 80., choć płyty wydają regularnie dopiero od końca lat 90. Oboje śpiewają, on gra na gitarze, w takim stylu znanym z zachodniej Afryki - mniej pustynne, niż Tinariwen, ale też z bluesowym zacięciem i słyszalną inspiracją rockowo-bluesowymi artystami. Figurują jako duet, ale zwykle zespół mają dość liczny. Jeżeli by kto chciał zobaczyć ich w mniejszym składzie, to taki oto koncert w KEXP dali w 2017 roku, a taki w Tiny Desku - w 2018. Ten pierwszy bardziej skupiony muzycznie, ten drugi bardziej wyluzowany i sympatyczniejszy.

Trochę byłem do nich zrażony, bo najbardziej znane ich dzieło, czyli płyta Welcome To Mali (2008) średnio mi się podobała. Teraz wydaje mi się lepsza, ale chyba ogólnie: trochę przeprodukowane, za dużo popu i elektroniki.(Kompletnie niesłuchalna jest dla mnie piosenka otwierająca płytę, która skądinąd zyskała największą sławę).
Może w ogóle jest to w ogóle afrikana w wersji soft, tym niemniej warta uwagi. Popularnościowo rzecz biorąc, mają na koncie sporo: współpracowali z Damonem Albarnem, Scissor Sisters a nawet supportowali U2; w nagraniu jednej z ich płyt wziął istotny udział Manu Chao; kiedyś na całym ich koncertcie grał David Gilmour; wreszcie w 2010 śpiewali przed największą chyba publicznością - podczas uroczystości inaugurujących Mundial w RPA. Są więc znani, ale ja się z nimi zapoznaję bliżej dopiero teraz, a na forum też cicho.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1443
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00
Kontakt:

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Paweł »

Crazy pisze: 19.07.2024, 17:19 I nadal wygląda, że ten Atomic Bomb mi się przyśnił :shock:

Ależ skąd! Mam nadzieję, że Maciek wybaczy mi, że Go zadenuncjuję. ;)

Maciek pisze: 03.02.2018, 10:24 Najlepsza rzecz na jaką trafiłem od bardzo, bardzo dawna. Absolutnie fantastyczny koncert.
W opisie mamy chyba najlepsze określenie fenomenu i roli Onyeabora
- Kraftwerk of West Africa. A do tego David Byrne. Wzruszyłem się z zachwytu:
David Byrne's Meltdown | ATOMIC BOMB LIVE! : https://www.youtube.com/watch?v=QFr5Zw4JPnA
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

Ach no widzisz... zamiast po nazwie, normalnie, szukałem po użytkownikach (celnie, jak widać), z tym, że nie wpadłem na to, że może to być post sprzed moich czasów. Ciekawe, jak na to trafiłem...
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

Fela mógłby pomyśleć, że to jego band*, tylko... oni są z Ameryki i w większości biali!

Obrazek

Zespół Antibalas, z Brooklynu, potężny ensemble o zmiennym składzie. Powyższe zdjęcie z koncertu w NPR Tiny Desk, który niezwykle polecam! Z 2012 roku.

A w omawianym 2005 piękna płytka pt. Government Magic, pół godzinki, niczym porządne wydawnictwa Felka.


* z tym, że - przewaga trąbki nad saksofonem dość wyraźna
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5627
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Brzmienia Czarnego Lądu

Post autor: Crazy »

7 września, Progresja

- świetny koncert dali Tinariwen. Dopiero na żywo w pełni mogłem doświadczyć i docenić, jak bardzo opierają oni swoje brzmienie na gitarach. W muzyce afrykańskiej przewijają się te różne marimby, kory i inne ngoni, w afrobeacie mamy bardzo ważną rolę sekcji dętej, a także elektrycznego pianina, no i wszędzie oczywiście rytm, perkusjonalia! W Tinariwen jednak "instrumentów różnych" nie ma, a perkusyjne wprawdzie są, ale bardzo wyraźnie na drugim planie, tylko dla akompaniamentu. Przez cały koncert pięciu-sześciu panów stało z przodu i każdy z nich miał gitarę (!) - jedna akustyczna, jedna basowa, reszta normalne elektryki - i tylko w różnych fragmentach koncertu zmieniała się osoba prowadząca, czyli pan, który lokował się przy centralnym mikrofonie, prowadził główny śpiew i grał gitarę prowadzącą. Te gitary wypełniają przestrzeń muzyczną w różny sposób: czasem chciało im się rockowo przyłożyć (co spotykało się z entuzjastycznym przyjęciem), kiedy indziej grali typowy "blues pustynny". Raczej nie bawili się w wirtuozerkę, choć od czasu do czasu pokazywali, że umieją w te klocki. Zaskoczyli mnie też ruchem scenicznym: wprawdzie większość stoi dość nieruchomo w tych swoich niesamowitych turbanach i szatach, ale zwłaszcza jeden gość animował tłum do zabawy niemal jak Denat na koncertach Lao Che ;-) A publiczność zaskoczyła mnie niezwykle wprost gorącym przyjęciem - rzadko się widzi taki entuzjazm utrzymujący się przez cały czas trwania występu, a przecież nie wiedziony żadnymi przebojami, bo takich nie ma (umówmy się, że wszystkie utwory są identyczne).

I mi też się bardzo podobało!
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
ODPOWIEDZ