Pat Metheny
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Pat Metheny
Człowiek wyjdzie na chwilę, zostawiając karteczkę "poszłem na pocztem", a tu - fiku-miku i i ginie temat. Ponieważ plotki głoszą, że niebawem Pat przystąpi do ofensywy, warto chyba reaktywować miejsce, do dyskusji na jego temat.
Jak na przemyślaną ofensywę przystało - zaczyna się od zmylenia wroga i mydlenia oczu - aktualny wydawca Metheny'ego poinformował o wypuszczeniu "światowej" wersji "Upojenia". Ponieważ B.J. to fajny chłop, swój komentarz ograniczę to enigmatycznego:
Są też jednak dobre wieści - podobno niebawem światło dzienne ujrzy kontynuacja "Beyond the Missouri Sky". Tak sobie myślę, że premiera w okresie jesienno-zimowym byłaby chyba dosnonałym posunięciem matertingowym. Pytanie czy tak samo myślą wydawcy.
A w tak zwanym międzyczasie, Pat ruszy w trasę w pancernie mocnej, oryginalnej konfiguracji (czyli po jednym muzyku w każdym kącie kwadratowego pokoju) pod szyldem Pat Metheny Group - wszyscy dotychczasowi muzycy grupy, którzy grali na instrumencie lżejszym niż 1 kg dostali urlop, więc może być naprawdę ciekawie. Niestety - żeby załapać się na taki występ, trzeba mieć atrybut szachowego laufra.
Jak na przemyślaną ofensywę przystało - zaczyna się od zmylenia wroga i mydlenia oczu - aktualny wydawca Metheny'ego poinformował o wypuszczeniu "światowej" wersji "Upojenia". Ponieważ B.J. to fajny chłop, swój komentarz ograniczę to enigmatycznego:
Są też jednak dobre wieści - podobno niebawem światło dzienne ujrzy kontynuacja "Beyond the Missouri Sky". Tak sobie myślę, że premiera w okresie jesienno-zimowym byłaby chyba dosnonałym posunięciem matertingowym. Pytanie czy tak samo myślą wydawcy.
A w tak zwanym międzyczasie, Pat ruszy w trasę w pancernie mocnej, oryginalnej konfiguracji (czyli po jednym muzyku w każdym kącie kwadratowego pokoju) pod szyldem Pat Metheny Group - wszyscy dotychczasowi muzycy grupy, którzy grali na instrumencie lżejszym niż 1 kg dostali urlop, więc może być naprawdę ciekawie. Niestety - żeby załapać się na taki występ, trzeba mieć atrybut szachowego laufra.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- Backside
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4199
- Rejestracja: 31.12.2007, 00:16
- Lokalizacja: Warszawa
Ja na koncerty Pata staram się chodzić zawsze, bo go uwielbiam. Nie jest to może dla mnie król gitary, ale wypracował dosyć szybko rozpoznawalny, bardzo ciekawy styl do którego potrafi z powodzeniem wprowadzać coraz to nowe elementy.
Tegoroczny koncert trwał ze 3h i był lejącym się miodem (co nie oznacza, że było spokojnie, bo grozą też powiało ).
"Upojenie" nie jest w moim typie. Światowa premiera to oczywiście świetna wiadomość z perspektywy promocji Jopkowej i polskiego jazzu, bo to płyta b. dobra i powód do domu.
Kontynuacja "Missouri Sky"... hmmm. Samą płytę uwielbiam i niby obawiam się, czy kontynuacja nie będzie odgrzewaniem starych tematów, ale chyba jednak wierzę w kreatywność Pata .
Tegoroczny koncert trwał ze 3h i był lejącym się miodem (co nie oznacza, że było spokojnie, bo grozą też powiało ).
"Upojenie" nie jest w moim typie. Światowa premiera to oczywiście świetna wiadomość z perspektywy promocji Jopkowej i polskiego jazzu, bo to płyta b. dobra i powód do domu.
Kontynuacja "Missouri Sky"... hmmm. Samą płytę uwielbiam i niby obawiam się, czy kontynuacja nie będzie odgrzewaniem starych tematów, ale chyba jednak wierzę w kreatywność Pata .
Z koncertami Pata mam tak, jak Ty (choć zaliczyłem dopier trzy). Było trio, była dwa razy grupa (liczna), chętnie zaliczyłbym jeszcze grupę okrojoną (kruca bomba - w kwartecie nie byłoby czasu na tuptanie w miejscu na hramonijkach - to dopiero byłby ogień!) i jakiś skład mniejszy od trio - a najlepiej i duet (oby w 2009 roku) i solo.
Z upojeniem mam prawie tak samo jak ty:
Pozwoliłem sobie dodać niewinny myślnik
Co do kontynuacji duetu Metheny - Haden, to jestem spokojny. Panowie na pewno nie ograniczą się do odegrania tytułów z jedynki ze zmienionym metrum lub pod innymi tytułami
Z upojeniem mam prawie tak samo jak ty:
"Upojenie" nie jest w moim typie
Kod: Zaznacz cały
powód - do domu
Co do kontynuacji duetu Metheny - Haden, to jestem spokojny. Panowie na pewno nie ograniczą się do odegrania tytułów z jedynki ze zmienionym metrum lub pod innymi tytułami
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 26265
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Pat Metheny Group i "San Lorenzo" otwierający tą płytę i Wieczory z Płytą Kompaktową w latach 80-tych w radiowej Dwójce.
First Circle i teledysk do "Yolanda You Learn" w Wideotece u Krzysia Szewczyka
No i Falcon And The Snowman i oczywiście "This Is Not America" gościnnie z Bowiem na wokalu
A potam dopiero solowy Secret Story wynaleziony na półce u Agnieszki.
First Circle i teledysk do "Yolanda You Learn" w Wideotece u Krzysia Szewczyka
No i Falcon And The Snowman i oczywiście "This Is Not America" gościnnie z Bowiem na wokalu
A potam dopiero solowy Secret Story wynaleziony na półce u Agnieszki.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6863
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Mam nadzieję, że Pat i Haden pojadą tym razem bardziej w stronę free - w koncu grywali z Colemanem - chodzi mi o coś w stylu duetu Charliego Hadena z pianistą Chrisem Andersonem - "None But The Lonely Heart": http://www.thenaimlabel.co.uk/artists/haden_cd022.htm
A tutaj można pobrać kilka próbek muzyki Hadena (klikamy na linki "listen" - po jednym utworze z każdej płyty wydanej pod szyldem Naim): http://www.thenaimlabel.co.uk/artists/haden_main.htm
Przyznaję, że ostatnio rozsmakowałem się w płycie Metheny Mehldau Quartet - choć po kilku pierwszych odsłuchach byłem lekko rozczarowany.
A tutaj można pobrać kilka próbek muzyki Hadena (klikamy na linki "listen" - po jednym utworze z każdej płyty wydanej pod szyldem Naim): http://www.thenaimlabel.co.uk/artists/haden_main.htm
Przyznaję, że ostatnio rozsmakowałem się w płycie Metheny Mehldau Quartet - choć po kilku pierwszych odsłuchach byłem lekko rozczarowany.
vertical_invader
A ja mam nadzieję, że Pat i Charlie zostana jednak przy obranym wcześniej kierunku - według mnie, jak najbardziej słusznym. Granie free zostawmy lepiej innym muzykom, ewentualnie innym konfiguracjom.
Jeśli chodzi o album Metheny Mehldau "Quartet" - ma on to, czego nie maił wcześniejszy album tego "duetu" i dlatego właśnie jest taki dobry.
Jeśli chodzi o album Metheny Mehldau "Quartet" - ma on to, czego nie maił wcześniejszy album tego "duetu" i dlatego właśnie jest taki dobry.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6863
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Wiesz, nie chodzi mi o total hiper free, tylko o bardziej swobodne improwizacje, bardziej otwartą formę. Na skądinąd dobrej płycie "Beyond The Missouri Sky" królują utwory dość melodyjne i przyjemne dla ucha, jednak nigdy nie udało mi się wysłuchać tej płyty do końca nie zasnąwszy przy niej Idealnie byłoby gdyby choć w kilku momentach nowej płyty panowie pokusili by się o bardziej swobodne improwizacje, lekkie odjazdy - tego mi własnie brakuje na ich płycie. Taki stonowany free jazz, jaki dla ECM nagrywa wielu artystów, jak choćby Tomasz Stańko.
vertical_invader
- Inkwizytor
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4023
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Trochę szkoda, że kwartet Metheny Group pojawi się w takiej konfiguracji. Po cichu liczyłem na zejście się ( 30 lecie , lub ciut więcej ) oryginalnego kwartetu z Gottlieben i Eganem. Trochę marzy mi się powrót do tamtych brzmień, a obawiam się , że otrzymamy znów takie rozpędzone jazzowe brzmienie, bliskie akustycznym rozwiązaniom na Quartet czy swobodniejszym na The Way Up. Fakt, sam Pat z wielkim dystansem traktuje pierwsze albumy wydane pod szyldem Pat Metheny Group. Mówi, iż byli młodzi, gniewni, chcieli poszaleć, stąd taka muzyka bliska rocka, do której średnio ma ochotę wracać nawet jako słuchacz - mowa o cenionym przeze mnie American Garage. Szkoda, Return wróciło do tych klimatów w tej konfiguracji, dla Metheny`ego widocznie nie ma patrzenia za siebie.
Ja o Pacie mógłbym opowiadać w nieskończoność. Nie ma dyskusji - mistrz gitary ( dla mnie ), wszechstronny, z wrodzoną elegancją i uśmiechem porusza się po chyba wszystkich płaszczyznach jazzowych. Szalenie lubię co robił w ramach muzyki bliskiej latynoskim klimatom - Still Life, Letter From Home, We Live Here. Wcale nie było to takie pinkanie czy pop-elina jak zarzucali mu ignoranci. Często tęsknię do takiego grania w jego wykonaniu. Szczególnie na koncertach wypadało to wybornie. Liczę, że niebawem ściągnie do swego zespołu ponownie perkusjonalistę z prawdziwego zdarzenia jak kiedyś był fenomenalny Armando Marcal. Tej romantycznej auty tworzonej przez głos Aznara również brak. Może był to ukłon w stronę pań zgromadzonej na widowni, ale Pedro dodawał masę barw, czyniąc muzykę Pata jeszcze bardziej szeroką.
Dziwiło mnie, że stosunkowo rzadko Pat nagrywa z innymi gitarzystami. Był ciekawy projekt ze Scofieldem, parę koncertów, które dokumentował album z Jimem Hallem i koniec. Zawsze wyobrażałem sobie jak Metheny zabrzmiałby z Al Di Meolą, Lee Ritenourem, Frankiem Gambale czy Georgem Bensonem. Z biegiem czasu widzę, iż Pat robi się chyba coraz bardziej konserwatywny. Coraz częściej podąża wyłącznie stricte jazzową ścieżką eliminując inne elementy, które miały poczesne miejsce w jego twórczości. Wiek znów robi swoje.
Ja o Pacie mógłbym opowiadać w nieskończoność. Nie ma dyskusji - mistrz gitary ( dla mnie ), wszechstronny, z wrodzoną elegancją i uśmiechem porusza się po chyba wszystkich płaszczyznach jazzowych. Szalenie lubię co robił w ramach muzyki bliskiej latynoskim klimatom - Still Life, Letter From Home, We Live Here. Wcale nie było to takie pinkanie czy pop-elina jak zarzucali mu ignoranci. Często tęsknię do takiego grania w jego wykonaniu. Szczególnie na koncertach wypadało to wybornie. Liczę, że niebawem ściągnie do swego zespołu ponownie perkusjonalistę z prawdziwego zdarzenia jak kiedyś był fenomenalny Armando Marcal. Tej romantycznej auty tworzonej przez głos Aznara również brak. Może był to ukłon w stronę pań zgromadzonej na widowni, ale Pedro dodawał masę barw, czyniąc muzykę Pata jeszcze bardziej szeroką.
Dziwiło mnie, że stosunkowo rzadko Pat nagrywa z innymi gitarzystami. Był ciekawy projekt ze Scofieldem, parę koncertów, które dokumentował album z Jimem Hallem i koniec. Zawsze wyobrażałem sobie jak Metheny zabrzmiałby z Al Di Meolą, Lee Ritenourem, Frankiem Gambale czy Georgem Bensonem. Z biegiem czasu widzę, iż Pat robi się chyba coraz bardziej konserwatywny. Coraz częściej podąża wyłącznie stricte jazzową ścieżką eliminując inne elementy, które miały poczesne miejsce w jego twórczości. Wiek znów robi swoje.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Backside
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4199
- Rejestracja: 31.12.2007, 00:16
- Lokalizacja: Warszawa
Ja się też przyznam, że Pata darzę szczególnym uwielbieniem dlatego, że jego muzyka była dla mnie inicjacją w "muzykę poważną". Wszystko dzięki magicznemu koncertowi jednej z jego najlepszych płyt z ostatnich lat - "Speaking of Now", na który siłą wyciągnęli mnie rodzice .
Co prawda rzadko go słucham, ale każdy powrót do jego płyt jest niezwykły.
Co prawda rzadko go słucham, ale każdy powrót do jego płyt jest niezwykły.
- Windmill
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3927
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:07
- Lokalizacja: Świętochłowice
- Kontakt:
Jakuz pisze:Travels - i wszystko jasne
WłaśnieAndrzej pisze:Jak dla kogo
"Z układnością mi nie do twarzy. (...) Zresztą nie lubię zachowywać się układnie; nudzi mnie to."
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/
- Inkwizytor
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4023
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Uuuuuuuuu.....gdy przyszła pora na Speaking of now to ja byłem już Patem lekko "zmęczony". Lata słuchania i wręcz uczenia się na pamięć jego wcześniejszych dokonań zrobiły swoje. Owy krążek kupiłem z rozpędu i słuchałem go cały czerwiec 2002. Początkowo sądziłem, że Pat zaczyna chrupać własny ogon, ale przedarłem się przez to i w końcu doceniłem. Do tej płyty mam specjalny stosunek bo przywołuje mi wspomnienia odnośnie pewnej dziewczyny.
A komu nic nie mówi Travels ?. To zamiast marudzić to szybko do sklepu lub poszperać po necie i posłuchać. Tej płyty nie można nie znać.
A komu nic nie mówi Travels ?. To zamiast marudzić to szybko do sklepu lub poszperać po necie i posłuchać. Tej płyty nie można nie znać.
...Nobody expects the Spanish inquisition !