DINOZAURZY ALBUM ROKU 1987
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Zerknąłem na tabelkę.
Zaskoczenia :
Wojtek nie zagłosował na Sylviana ( przykre zaskoczenie )
Procella przyznała 25 punktów dla UR Kaos ( miłe zaskoczenie ).
Nie rozumiem, jak postękiwania Celtic Frost mogą być najlepszym dokonaniem rocznika ( zaskakuję sam siebie ? )
Na jeden z najwspanialszych metalowych albumów wszechczasów, tylko ja zagłosowałem. No, ale przy takiej frekwencji i strukturze głosujących, nie ma się co dziwić. Na metalizującym forum, podium byłoby murowane.
Zaskoczenia :
Wojtek nie zagłosował na Sylviana ( przykre zaskoczenie )
Procella przyznała 25 punktów dla UR Kaos ( miłe zaskoczenie ).
Nie rozumiem, jak postękiwania Celtic Frost mogą być najlepszym dokonaniem rocznika ( zaskakuję sam siebie ? )
Na jeden z najwspanialszych metalowych albumów wszechczasów, tylko ja zagłosowałem. No, ale przy takiej frekwencji i strukturze głosujących, nie ma się co dziwić. Na metalizującym forum, podium byłoby murowane.
Ostatnio zmieniony 26.10.2009, 11:20 przez afterc, łącznie zmieniany 1 raz.
Właśnie sprawdzam.
Działa.
Ale co wspólnego mają oba te albumy ?
ITP jest dla mnie niesłuchalny ( był też niesłuchalny w 1987 roku ). Nic mi się nie podoba - ani klimat, ani kompozycje, ani produkcja.
Monotheist to zupełnie inna bajka ( oczywiście, że zmuszałem się onegdaj do słuchania go - pod wpływem Twoich perswazji. Ale zaskoczył w końcu i cenię go do dziś ). Przekaz Monotheista miażdży, przekaz ITP męczy.
Działa.
Ale co wspólnego mają oba te albumy ?
ITP jest dla mnie niesłuchalny ( był też niesłuchalny w 1987 roku ). Nic mi się nie podoba - ani klimat, ani kompozycje, ani produkcja.
Monotheist to zupełnie inna bajka ( oczywiście, że zmuszałem się onegdaj do słuchania go - pod wpływem Twoich perswazji. Ale zaskoczył w końcu i cenię go do dziś ). Przekaz Monotheista miażdży, przekaz ITP męczy.
Tak sobie sprawdziłem co to może byc za plyta na podstawie punktów, bo jesli sam głosowałes to ponad 30 odpada (tak wiec nie Candlemass, Anthrax ani Overkill), a jesli tak ja zachwalasz to musi być coś blisko 30 pkt. Najbliżej tych kryteriów jest Sepultura, ale przeciez "Schizophrenia" to żadne tam arcydzieło, do takiego "Arise" brakuje bardzo wiele, wiec az spytam: co to za płyte miałes na mysli?djmis pisze: Na jeden z najwspanialszych metalowych albumów wszechczasów, tylko ja zagłosowałem. No, ale przy takiej frekwencji i strukturze głosujących, nie ma się co dziwić. Na metalizującym forum, podium byłoby murowane.
A co do samego roztrzygniecia to zaskakujace, że wygrał najlepszy, rzadko sie to zdarza. Myslałem, że U2 może wygra, ale całe szczeście.
A najbardziej sie ubawiłem jak zobaczyłem, że Guns 'N Roses przebiło np takie Pet Shop Boys. Ci pierwsi myślałem, że beda w top 10 a nawet coś wiecej, tych drugich nie podejrzewałem, że fani starego rocka w ogole potrafia słuchac . Ciekawie, ciekawie...
A własnie, że tak
Lubie "Schizophrenie", nawet bardziej od "Benka", bo jest bardziej zróżnicowana i mniej monotonna a taki "Inquisition Symphony" miażdzy klimatem, no ale z drugiej strony płyta nie brzmi jakościowo najlepiej a Max jeszcze za bardzo "charczy". Ale kompozycje ma świetne, z tym, że "Arise" to jednak inna klasa - to z kolei jedna moich ulubionych metalowych płyt, ma wszystko co najlepsze w Slayerze (brutalna szybkośc i świdrujące solowki) oraz w Metallice (epicke konstrukcje utworow oraz kliniczne thrashowo brzmienie rodem z Mastera). Dlatego Schizophrenia nie bardzo ma tu z czym startowac, no chyba, że jednym tylko "Inquisition Symphony". Ale i tak wole ja od korno-podobnego dziwadła "Roots" czy monotonnego "Chaos AD". Od "Schizola" z całej Sepultury wole jeszcze tylko "Against" za wyjątkowo progresywny charakter jak na tak mocny metal (chodzi mi o bogactwo egzotycznych instrumentów). Gdybym brał udział w zabawie na pewno dostałby punkty, obawam sie, że nawet za duzo bo nie miałbym je komu innemu przeznaczyć.
Ale bardzo mnie zaskoczyłes stwierdzeniem, że Schizo to jedna z metalowych plyt wszech czasów, oczywiście nijak sie z tym nie zgadzam, ale taka opinia nawet cieszy, bo jest to pozycja bardzo niedoceniona, wręcz stawiana bliżej tych death - amatorskich wyczynów Brazylijczyków niż thrashowych super płyt przełomu lat 80/90.
Lubie "Schizophrenie", nawet bardziej od "Benka", bo jest bardziej zróżnicowana i mniej monotonna a taki "Inquisition Symphony" miażdzy klimatem, no ale z drugiej strony płyta nie brzmi jakościowo najlepiej a Max jeszcze za bardzo "charczy". Ale kompozycje ma świetne, z tym, że "Arise" to jednak inna klasa - to z kolei jedna moich ulubionych metalowych płyt, ma wszystko co najlepsze w Slayerze (brutalna szybkośc i świdrujące solowki) oraz w Metallice (epicke konstrukcje utworow oraz kliniczne thrashowo brzmienie rodem z Mastera). Dlatego Schizophrenia nie bardzo ma tu z czym startowac, no chyba, że jednym tylko "Inquisition Symphony". Ale i tak wole ja od korno-podobnego dziwadła "Roots" czy monotonnego "Chaos AD". Od "Schizola" z całej Sepultury wole jeszcze tylko "Against" za wyjątkowo progresywny charakter jak na tak mocny metal (chodzi mi o bogactwo egzotycznych instrumentów). Gdybym brał udział w zabawie na pewno dostałby punkty, obawam sie, że nawet za duzo bo nie miałbym je komu innemu przeznaczyć.
Ale bardzo mnie zaskoczyłes stwierdzeniem, że Schizo to jedna z metalowych plyt wszech czasów, oczywiście nijak sie z tym nie zgadzam, ale taka opinia nawet cieszy, bo jest to pozycja bardzo niedoceniona, wręcz stawiana bliżej tych death - amatorskich wyczynów Brazylijczyków niż thrashowych super płyt przełomu lat 80/90.
No sam widzisz. Arise kojarzy się ze Slayerem i Metallicą, a Schizophrenia wyłącznie z genialnym, metalowym pierdolnięciem.
Ta płyta ma swój niepowtarzalny klimat, wewnętrzną dramaturgię i utrzymuje niesamowite, brutalne tempo oraz diabelski poziom - od pierwszej do ostatniej sekundy.
Oczywiście, jeśli nie poznawałeś chronologicznie muzyki metalowej tak jak ja - czyli od samego początku, od pierwszego albumu - tylko wyhaczyłeś Shizophrenię podczas jakiegoś retrospektywnego wojażu, to Twoja opinia nie skłoni mnie do ponownego przesłuchania Arise ( której nie lubię ).
Jeśli jest inaczej, to spróbuję po raz kolejny ( choć wynik znam już z góry )
Ps. Dźwięk ? Na remasterze całość brzmi co najmniej dobrze. Zresztą nie jakość dźwięku decyduje, a siła ekspresji.
Ta płyta ma swój niepowtarzalny klimat, wewnętrzną dramaturgię i utrzymuje niesamowite, brutalne tempo oraz diabelski poziom - od pierwszej do ostatniej sekundy.
Oczywiście, jeśli nie poznawałeś chronologicznie muzyki metalowej tak jak ja - czyli od samego początku, od pierwszego albumu - tylko wyhaczyłeś Shizophrenię podczas jakiegoś retrospektywnego wojażu, to Twoja opinia nie skłoni mnie do ponownego przesłuchania Arise ( której nie lubię ).
Jeśli jest inaczej, to spróbuję po raz kolejny ( choć wynik znam już z góry )
Ps. Dźwięk ? Na remasterze całość brzmi co najmniej dobrze. Zresztą nie jakość dźwięku decyduje, a siła ekspresji.