 |
Muzyczne Dinozaury i ich następcy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MirekK zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 02 Mar 2008 Posty: 5881 Skąd: Nowy Jork
|
Wysłany: 15.05.2020, 15:18 Temat postu: |
|
|
WOJTEKK napisał: | zgadza się, jest to choroba nieuleczalna, postepująca, ale o stosunkowo łagodnym przebiegu i jeśli się pacjent dobrze prowadzi, to funkcjonuje nawet nieźle. |
Akurat tak się złożyło, że oglądałem wczoraj tą rozmowę Dan Rathera z Andersona. Anderson jest dobrej myśli. Przez ostatnich 18 miesięcy zażywa lekarstwa, które pomagają radzić sobie z tą chorobą i od tego czasu nie było pogorszenia. Bardzo elokwentny facet, z przyjemnością posłuchałem tej rozmowy. Jest w trakcie przygotowania nowej płyty, która planuje wydać pod koniec 2020 roku. Pewnie będzie opóźnienie, ze względu na koronavirus. Nie lubi psów, uwielbia koty.
EDIT: Za tą sytuację zdrowotną jaką ma wini wdychanie prze 50 lat sztucznego dymu, wytwarzanego aby oświetlenie sceny lepiej wyglądało.  _________________ "Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche |
|
Powrót do góry |
|
 |
Crazy album CD
Dołączył: 19 Sie 2019 Posty: 1650
|
Wysłany: 30.08.2020, 22:15 Temat postu: |
|
|
Maciej Geming, autor bardzo ciekawej książki O muzyce się nie gada, uruchomił się znowu pisarsko i na nowym portalu pod nazwą "Ze słuchu" machnął bardzo fajną recenzję Jethro z Live at the Isle of Wight 1970.
Pisze tam m.in.:
Cytat: | Sytuacja Jethro Tull anno domini 1970 budzi skojarzenie, pod jednym przynajmniej względem, z koncertami Czesława Niemena i SBB. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z wyrazistym liderem, któremu towarzyszą muzycy niedający się – żadną miarą – sprowadzić do roli akompaniatorów, dzięki czemu na scenie górę bierze duch konfrontacji. Wszyscy trzymają się nawzajem w klinczu, a uzyskana suma ekstremów skutkuje, paradoksalnie, równowagą. |
W ciekawy sposób rozwija wątek tych nie-akompaniatorów w osobach perkusisty i basisty, dokonuje też porównań z klasyczną koncertówką, czyli Bursting Out.
Całość tu:
https://www.zesluchu.pl/jethro-tull-nothing-is-easy-live-at-the-isle-of-wight-1970/ _________________ jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr |
|
Powrót do góry |
|
 |
Inkwizytor remaster

Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 2438 Skąd: Monty Python`s Flying Circus
|
Wysłany: 31.08.2020, 10:47 Temat postu: |
|
|
Przyznam, że przeczytałem recenzję .... i trudno oprzeć wrażeniu, że to taka "sztuka dla sztuki" , zachwyt nad samym sobą, prowadzenie jakiejś intelektualnej rozrywki dla zabicia czasu, gra z samym sobą - może rozliczanie demonów przeszłości czy egzorcyzmów błędów i wypaczeń młodzieńczych fascynacji. Każdy ma prawo pewne artystyczne sprawy odbierać tak jak uważa i niekiedy dokonywać poważnych przewartościowań, kpić z własnych szczenięcych zachwytów i kolejnych etapów muzycznej inicjacji .... Jak wielu z nas chciałoby wskoczyć w wehikuł czasu i zbesztać tego samego siebie sprzed ok 20 / 30 lat i go odpowiednio ustawić by się niepotrzebnie "nie nakręcał" i by "popuścił lejce.....prrr.....". Błyskotliwy styl ... ale sam z bagażem swoich lat uważam dzielenie włosa na czworo za męczące i sto razy wolę przeczytać wyświechtane frazesy, oklepane słowne frazy , oczywiste oczywistości niż odkrywców którzy chcą za wszelką cenę być "oryginalni" - że przed nimi nikt na pewne skojarzenia i konstatacje nie wpadł - a tu niestety mamy z tym do czynienia. Sporo wątpliwych porównań - wczesne Jethro jako paralela dla relacji i napięć na linii Niemen i SBB - które to ostatnie wskoczyło w "europejski" projekt jako już prawie prawie gotowy zespół ze swoim niekwestionowanym liderem, może niekiedy jeszcze potrzebujące wyszlifowania kantów ale gotowe by żyć własnym życiem i podążać własną ścieżką - marszować do rytmu własnego dobosza - w tym przypadku Piotrowskiego.....a gdzie w przypadku Tull - przytulenie zespołu akompaniującego przez poszukującego i nieco w swych koncepcjach enigmatycznego i apodyktycznego lidera ?..... Tu nie było sytuacji jak w Sensational Alex Harvey Band - gdy lider "przygarnął" młodziaków z Tear Gas..... Nie ukrywam, że obok okresu "włóczęgostwa po teatralnej puszczy bandy minstrelów" to wczesny Jethro też należy do mojego ulubionego okresu - np gdy dzięki koncertowemu archiwum mistrza Kosińskiego zgrałem z audycji radiowej genialny dodany do Boxu 25th Anniversary - show z Carnegie Hall 70. Z tej przyczyny pojadę - oklepanymi frazesami - że ten skład to był czad, wyrosły z bluesowych korzeni, z jazzowymi inklinacjami, z dołączoną na świeżo "muzyczną dziewicą" Johnem Evansem na hammondzie. To do dziś robi wrażenie. Koncert z Isle to na dobrą sprawę nadal poruszanie się po tej wczesnej formule. Znów wątpliwa i trudna do udowodnienia teza - że po odejściu sekcji Bunker / Cormick - nie było już Jethro Tull tylko Anderson Band - mnóstwo niestety uproszczeń. A czy w/w biedni panowie byli tylko wtłoczeni w sztywną formułę akompaniatorami, których wprost roznosiła inwencja ?.....a następcy tylko "podgrywali" ?. Sam Ian powiadał - że np Martin zwykł napisać coś raz na kilka lat - a Barre - że jeśli masz coś do powiedzenia - do Ian naprawdę cię słucha. Czy muzyka na Brick to Ian Anderson Band ?. Podobnie czy nie słychać kolektywnego wysiłku na kultowych wśród fanów Cheateau D`isaster Tapes ?. Czy lider tylko szukał karnych żołnierzy i "muzycznych urzędasów" ?. Lata 80 pokazały że Ian plus różni dochodzący to nie zawsze równa się Jethro Tull i fani nie wychwycą różnicy - liczył się duch i osobowość - z tej przyczyny w bandzie nie utrzymali się wirtuozi, wymiatacze i technicy pokroju Jobsona, Craneya, Vetesse czy Aireya - tego ostatniego wolał szybko wymienić na gościa który nota bene nigdy wczesniej nie miał nic do czynienia z klawiszami - basistę i gitarzystę Martina Alcocka. A wracając do składu z Isle - tak się wtedy grało - heavy, jamowało, z bluesowym zacięciem, miał być czad, rock, heavy i z zębem. Grało się gęsto - a publisia szalała. Czy dochodziło do wymiany ciosów i konfrontacji w Jethro anno domini 1970 ?..... jakiegoś klinczu ?.... każdy chciał zabić pozostałych czy zdominować ?....a lider z trudem to znosił ?.... bzdury kochasie.  _________________ ...Nobody expects the Spanish inquisition ! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Crazy album CD
Dołączył: 19 Sie 2019 Posty: 1650
|
Wysłany: 31.08.2020, 11:23 Temat postu: |
|
|
Inkwizytor napisał: | Czy dochodziło do wymiany ciosów i konfrontacji w Jethro anno domini 1970 ?..... jakiegoś klinczu ?.... każdy chciał zabić pozostałych czy zdominować ? |
E, ale przecież tam nie chodzi o kwestie osobowościowe ani żadne konflikty, tylko o czystą muzyką. Tzn. autorowi ewidentnie o to chodzi: o napięcia, jakie pojawiają się w muzyce, na styku grających wspólnie charakternych muzyków, i on te napięcia odbiera według mnie jednoznacznie pozytywnie, że oni wtedy grają naprawdę RAZEM, a nie że każdy odgrywa sobie. _________________ jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr |
|
Powrót do góry |
|
 |
Inkwizytor remaster

Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 2438 Skąd: Monty Python`s Flying Circus
|
Wysłany: 31.08.2020, 16:57 Temat postu: |
|
|
Ja raczej zawsze słyszałem w Jethro - czyste działanie zespołowe i kolektywne a nie ścieranie się silnych, przeciwstawnych muzycznych osobowości - niekiedy wyrosłych z odmiennych tradycji - kontrasty , które można było swobodnie wychwycić w zespołach Zappy, Crimson czy u Davisa. Nikt mi na siłę nie wmówi, że w Tull zamysł był ten sam - że ciekawe, nieszablonowe, intrygujące zestawienie instrumentalistów zaowocuje mimo spięć i konfliktów wartościową działalnością. Proszę posłuchać wspomnianego przeze mnie show z Carnegie 70, Thick, Cheateau, Songs, Horses - lub genialnego Beltane - tu mamy jeden organizm i każdemu przyświeca jeden cel - to słychać - że poszczególne osobowości, instrumenty rozpuszczają w jednym kociołku, substancji , by stworzyć esencję Tull - nawet Ian tu szczególnie nie dominuje i też staje "zwykłym członkiem bandu" - gdzie każdy ma i zna swoje miejsce i co do niego należy:
https://www.youtube.com/watch?v=XzJVZ5Uda84 _________________ ...Nobody expects the Spanish inquisition ! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Okechukwu japońska edycja z bonusami

Dołączył: 07 Cze 2007 Posty: 3539
|
Wysłany: 06.11.2020, 12:32 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tylko że np. taki Aqualung - już o tym chyba pisałem - w epoce brzmiał bardzo źle, a po remasteringu Wilsona, słucham zupełnie innej płyty. |
Przesłuchałem wczoraj ponownie "Aqualunga" z winyla. Winyl portugalski (!) - wydanie z lat 70 (chyba późne lata 70, choć na winylu daty brak). Faktycznie - szału nie ma - zwłaszcza piano jest bardzo wytłumione. Najgorzej brzmi utwór tytułowy - muliście, mało selektywnie, rachitycznie. Ale utwory akustyczne np. Mother Goose i My God brzmią całkiem fajnie. Mam też Songs i Horses na analogach (pierwsze wydania Chrysalis) i obydwa brzmią bardzo ładnie - choć Songs lepiej. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7344
|
Wysłany: 06.11.2020, 13:58 Temat postu: |
|
|
Z tym "Aqualungiem" to trochę dziwna sprawa. Mam RFN-owski winyl z lat 80. i pamiętam, że brzmiał całkiem nieźle. W ogóle to jest dość dobrze wyprodukowana płyta w porównaniu do paru wcześniejszych. Inna sprawa, że dawno nie słuchałem, a jeśli już to robiłem to raczej z CD. Musze sobie odświeżyć wrażenia. _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
Crazy album CD
Dołączył: 19 Sie 2019 Posty: 1650
|
Wysłany: 06.11.2020, 20:21 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie Aqualung brzmi idealnie, wszystko mi jedno z czego  _________________ jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr |
|
Powrót do góry |
|
 |
Okechukwu japońska edycja z bonusami

Dołączył: 07 Cze 2007 Posty: 3539
|
Wysłany: 07.11.2020, 02:35 Temat postu: |
|
|
Muzycznie petarda, ale produkcyjnie mogłoby być lepiej. Tekstowo pierwsze dojrzałe dzieło Andersona. Choć ten ateistyczny manifest w My God troszkę za mało wycieniowany i zniuansowany. Locomotive Breath lepiej pod tym względem wypada- nie jest tak dosłowny. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Inkwizytor remaster

Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 2438 Skąd: Monty Python`s Flying Circus
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|