 |
Muzyczne Dinozaury i ich następcy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Radek Gość
|
Wysłany: 11.04.2007, 21:22 Temat postu: Emerson, Lake & Palmer |
|
|
Z pewną taką nieśmiałością zakładam wątek o jednym z tych zespołów, które lubię i cenię najbardziej. Mam nadzieję, że - przy Little 'ELP From My Friends - uda się tu przeprowadzić trochę ciekawych dyskusji. Może ich zapis zostanie wydany w postaci trylogii? |
|
Powrót do góry |
|
 |
kośmin epka analogowa

Dołączył: 07 Cze 2007 Posty: 945
|
Wysłany: 07.06.2007, 18:29 Temat postu: |
|
|
Wobec swoich muzycznych ulubieńców zawsze przyjmuję bezkompromisową, krytyczną postawę. Nie inaczej jest w przypadku ELP. Po latach słuchania dokonuje bilansu i zauważam, iż wydali więcej płyt nieudanych niż tych, które mógłbym określić mianem Wielkich. Co nie przeszkadza oczywiście delektować się tymi najwybitniejszymi, do których zaliczam: Pictures at an Exbihition, Emerson, Lake and Palmer oraz Brain Salad Surgery. opisu nawet nie będę się podejmował, bo żadnymi słowami nie jestem w stanie oddać rozkoszy zaklętej w dźwiękach na nich zawartych. Mimo upływu lat, mimo tysięcy wysłuchanych płyt nadal powodują pojawienie się przeszywającego plecy dreszczu, nigdy się nie znudzą. |
|
Powrót do góry |
|
 |
tryton65 longplay
Dołączył: 15 Kwi 2007 Posty: 1415
|
Wysłany: 07.06.2007, 20:35 Temat postu: |
|
|
No to prosze o konkrety.Co znaczy wiecej nieudanych plyt?
Jakos nie moge sie tych nieudanych w takiej ilosci dopatrzyc .
Chyba ze jakas czesc dyskografii ELP pozostaje mi nie znana...
Chyba ze pytanie mialo byc prowokacja do dyskusji.To sie koledze udalo
Tryton65 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tarkus box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 11427 Skąd: Wa-wa
|
Wysłany: 07.06.2007, 21:13 Temat postu: |
|
|
Z ELP mam ten problem, że na najlepszych ich płytach, oprócz wspaniałości typu "Karn Evil 9" czy "Tarkus" (he,he) znajdują się potworki typu "Jeremy Bender", "Are You Ready, Eddy?" czy "Jerry The Bouncer" które rozpieprzają dokumentnie atmosferę płyty. Zasadniczo za ich płytę bez wad uważam "Welcome Back, My Friends To The Show, That Never Ends. Ladies And Gentlemen, Emerson, Lake And Palmer!" (chyba udało mi się ten tytuł zapisac bezbłędnie ) - najlepsza wersja "Karn Evil 9", "Tarkus" z fragmencikiem "Epitaph" i świetny wybór z ówczesnego dorobku zespołu. Nawet "The Sherriff / Jeremy Bender" mi tu nie przeszkadza. Choć wiele bym dał, gdyby ELP nagrali tę koncertówkę promując "Trilogy"....
A co do nieudanych płyt - nie powinni byli nigdy nagrywać śmiecia pod nazwą "In The Hot Seat". To wstyd, że taki badziew ukazał się pod szyldem ELP. Nawet przesłodzona do urzygu strona A "Love Bitch" nie jest tak zła, jak "ITHS". _________________ If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach |
|
Powrót do góry |
|
 |
tryton65 longplay
Dołączył: 15 Kwi 2007 Posty: 1415
|
Wysłany: 07.06.2007, 21:21 Temat postu: |
|
|
A ja za to ich wlasnie lubie ze obok zakreconych progresywnych
nagran potrafili wplesc taki dowcipny kawalek.
Mysle ze to bylo bardzo dobrze wkomponowane w ich plyty.
A co do promocji TRYLOGY to ciekawie brzmi bo grali caly poczatek
z Lp i wychodziloim to fajnie.Niestety tylko dwa razy zagrali Trylogy
jako nagranie tytulowe.Niedawno pokazalo to sie na boocie.
Tryton65 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Inkwizytor remaster

Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 2452 Skąd: Monty Python`s Flying Circus
|
Wysłany: 08.06.2007, 06:23 Temat postu: |
|
|
Mogę przychylić się do opinii, iż ELP wypalili się po ogromnej trasie koncertowej 73/74. Mogą dziwić ich wypowiedzi, że lata intensywnej pracy zrobiły swoje. Granie ok 4 lat ich tak wypompowało ?. Ten zespół to również klasyczny przykład jak różnice osobowościowe, nie możność dogadania się na stopie prywatnej mogą rozwalić nawet najlepszy zespół. Konflikt między Lakiem a Emersonem był głównym powodem. A Palmer często czuł się niedoceniany i celowo spychany na margines przed kolegów. Konflikt,y, niesnaski, awantury wybuchły podczas wspomnianego tournee. Ich sprzęty nawet jechały osobno, każdy z nich również podróżował by jak najrzadziej widywać pozostałych.
Też nie mam pojęcia o jakie "więcej płyt nieudanych niż udanych może chodzić. Jak na ponad 37 lat kariery nie wydali masy płyt. Debiut, Tarkus, Pictures, Trilogy, Brain Salad oraz Welcome Back. Te płyty mogą wystarczyć za cały katalog wydawnictw. I na tym ELP jako zespól się skończył. Piszę jako zespół, gdyż Works bardziej traktuję jako zbiór pomysłów każdego z osobna. Pojawiły się piękne ballady Lake`a, lecz one raczej zasiliły jego konto niż całego zespołu jako takiego. Bardzo dobrze zaprezentowały się Fanfary i Piraci., lecz jak na prawie 3 albumy Works to było zdecydowanie za mało. Suita z "Love Bitch" też była naprawdę udana. Potem po zespole pozostało wspomnienie. A konflikt między Gregiem a Keithem pozostał. Wybuchnął ze zdwojoną siłą w trakcie trasy projektu z Powellem o czym on sam mówił z wielkim niesmakiem.
Ja oprócz wspomnianych pierwszych płyt ELP dorzuciłbym jeszcze doskonały i zadziorny koncert z Isle of Wight oraz podwójny Best of Bootlegs - czyli wyciąg tego co najlepsze z wielopłytowych boxów Manticore Vaults. Może jakość dźwięku może miejscami nieco męczyć, lecz niepowtarzalny nastrój, zgranie i lwi pazur jaki pokazywali na koncertach z początku lat 70 w pełni te braki rekompensuje. W końcu pisze wyraźnie - Bootlegs.  _________________ ...Nobody expects the Spanish inquisition ! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tarkus box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 11427 Skąd: Wa-wa
|
Wysłany: 08.06.2007, 10:04 Temat postu: |
|
|
"Best OF Bootlegs" to bardzo fajny album jest. Postarali sie panowie i wydali naprawdę samo gęste z całego projektu "Manticore Vaults". _________________ If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach |
|
Powrót do góry |
|
 |
tryton65 longplay
Dołączył: 15 Kwi 2007 Posty: 1415
|
Wysłany: 08.06.2007, 20:15 Temat postu: |
|
|
Poniewaz posiadam setki wycinköw prasowych ze wszystkich lat dzialalnosci ELP moge spokojnie stwierdzic ze zespöl nie "wypalil"
po turne 74.
Plyta "Works vol.1" to bylo swiadome koncepcja.Takie bylo zalozenie.
Zreszta nowatorskie.I plyta ta odniosla ogromny sukces.
Byla singlem i Lp roku wg.Sounds i Melody Maker.
Pozostali muzycy tez zostali wysoko ocenieni.
Potem plyta "Works vol.2" byla wydana tylko ze wzgledu na
fanöw by dostali wszystkie single i pare innych nagran na jednym Lp.
To nie byla w zalozeniu plyta regularna.ELP nigdy tak jej nie traktowali.
I tak nastepna wlasciwa plyta byla "Love Beach".
Gdy czytam moje wycinki prasowe byla wysoko oceniona przez krytyköw.
I calkiem sie z nimi zgadzam.Wspaniala suita ktöra na röwni oceniam
z ich innymi dzielami.
Jedynie slabsze plytki to niestety te dwie ostatnie "Black Moon" i "In the Hot Seat".Obie sknocone przez producentöw narzuconych przez firmy plytowe.
Obaj oni nie dorosli do piet Gregowi Lake-owi ktöry byl producentem
wczesniejszych plyt.
A szkoda bo na pewno bylyby wspaniale.
Tryton65 |
|
Powrót do góry |
|
 |
WOJTEKK box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 12 Kwi 2007 Posty: 21574 Skąd: Lesko
|
Wysłany: 08.06.2007, 20:46 Temat postu: |
|
|
Dla mnie Love Beach to niesłuchalna kupa, chociaż fakt suita się nawet broni. IMO i "In The Hot Seat" i "Black Moon" są całkiem niezłe. Ale na pewno broni się EMERSON LAKE & POWELL, mimo trochę plastikowego brzmienia. _________________ Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
http://artrock.pl/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
tryton65 longplay
Dołączył: 15 Kwi 2007 Posty: 1415
|
Wysłany: 09.06.2007, 09:42 Temat postu: |
|
|
Wszyscy ktörzy krytykuja "Love Beach" nigdy jej dokladnie nie sluchali.A szkoda.Jest piekna w calosci.
Ja tez na poczatku bylem mocno zdezorientowany.Potem bardzo mi sie spodobala.
I nie nazwalbym ja "kupa" bo to kretynskie powiedzenie troche swiadczace o piszacym.
A EL Powell nie ma plastikowego brzmienia.Jest wspaniale wyprodukowana
brzmi jeszcze pelniej od np."BSS".
Chyba ze slucha sie tego na czyms w rodzaju "Bambino".
Tryton65 |
|
Powrót do góry |
|
 |
WOJTEKK box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 12 Kwi 2007 Posty: 21574 Skąd: Lesko
|
Wysłany: 09.06.2007, 10:10 Temat postu: |
|
|
Jak ja kocham takie wypowiedzi, jak Twoja Tryton. Nigdy , wszyscy
Jakbyś mnie znał i ze mną spał.
ELPowell to produkt lat 80-tych i brzmi jak z lat 80-tych, a wtedy takie "syntetyczne" brzmienie było modne. Ale muzycznie to jest bardzo dobre.
Ostatnia tak dobra płyta oznaczona literkami ELP _________________ Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
http://artrock.pl/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasia S. maxi-singel kompaktowy

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 724 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: 09.06.2007, 12:31 Temat postu: |
|
|
WOJTEKK napisał: |
ELPowell to produkt lat 80-tych i brzmi jak z lat 80-tych, a wtedy takie "syntetyczne" brzmienie było modne. Ale muzycznie to jest bardzo dobre.
|
Dokładnie tak. W latach 80 wszyscy sięgali do takiego brzmienia, jednym to wychodziło, drugim nie. ELPowell należy do tych pierwszych. W zasadzie trudno wskazać zespół, który w tamtych czasach, chociaż trochę nie "skoczył w bok" jeśli chodzi o brzmienie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Windmill japońska edycja z bonusami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 3927 Skąd: Świętochłowice
|
Wysłany: 09.06.2007, 12:44 Temat postu: |
|
|
Kasia S. napisał: | W zasadzie trudno wskazać zespół, który w tamtych czasach, chociaż trochę nie "skoczył w bok" jeśli chodzi o brzmienie |
Joy Divisiom, Sex Pistols, Dezerter, Armia (i inni) - te zespoły bazowały na brutalnej szczerej grze gitary i ich brzmienie na pewno nie było plastikowe. Z innej beczki: Dead Can Dance, Kult, Megadeth, Metallica, Iron Maiden... I oczywiście: Ela Mielczarek, Krzak, Dżem, Easy Rider, Joy Band, TSA...
"Love Beach" miałem kiedyś na winylu i słuchałem dosyć często - to jest rzeczywiście dobra płyta (tylko okładke ma kiczowatą w stylu Bee Gees). "Black Moon" też mi sie podoba. Nie zwracam uwagi na tzw. palstikowość (chciałbym usłyszeć od kogoś definicję tego określenia), ale na kompozycje, które są po prostu dobre. _________________ "Z układnością mi nie do twarzy. (...) Zresztą nie lubię zachowywać się układnie; nudzi mnie to."
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasia S. maxi-singel kompaktowy

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 724 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: 09.06.2007, 13:32 Temat postu: |
|
|
Windmill napisał: | Kasia S. napisał: | W zasadzie trudno wskazać zespół, który w tamtych czasach, chociaż trochę nie "skoczył w bok" jeśli chodzi o brzmienie |
Joy Divisiom, Sex Pistols, Dezerter, Armia (i inni) - te zespoły bazowały na brutalnej szczerej grze gitary i ich brzmienie na pewno nie było plastikowe. Z innej beczki: Dead Can Dance, Kult, Megadeth, Metallica, Iron Maiden... I oczywiście: Ela Mielczarek, Krzak, Dżem, Easy Rider, Joy Band, TSA...
|
No tak, racja... chodziło mi jednak o coś innego . Chociaż oczywiście masz racje. Tylko, że te zespoły o których napisałeś zaczynały w latach 80, więc zaczynały kompletnie od początku, nie miały czego zmienić w swoim brzmieniu . |
|
Powrót do góry |
|
 |
Windmill japońska edycja z bonusami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 3927 Skąd: Świętochłowice
|
Wysłany: 09.06.2007, 13:36 Temat postu: |
|
|
Ale mogły już na starcie ulec tej gorszej stronie lat osiemdziesiątych  _________________ "Z układnością mi nie do twarzy. (...) Zresztą nie lubię zachowywać się układnie; nudzi mnie to."
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|