 |
Muzyczne Dinozaury i ich następcy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tull Gość
|
Wysłany: 06.01.2008, 08:14 Temat postu: |
|
|
U mnie leży na kasecie VHS koncert z Winterland, datowany jako 4 sierpnia 1975. Czarno-biały, pełny zapis koncertu, taśma z archiwum Billa Grahama. Na dole ekranu widoczny jest zapis czasu nagrania. Alvin wydaje się zmęczony i koncert nie ma już tej dynamiki, znanej z wczesnych występów. Może kiedyś się zbiorę i przekopiuję to na DVD? Choć rezultat będzie zapewne nienajlepszy, jak wszystkich VHS ripów.
Ciekawe, czy znajdzie się tutaj jakiś zbieracz nagrań nieoficjalnych TYA? Ciekawe byłoby pogadać o tym czy owym. Jest wiele nagrań Alvina i spółki, a ostatnio przypomniałem sobie absolutny klasyk, koncert z Helsinek z grudnia 1969. I po raz kolejny, zostałem, jak to się zwykło mawiać, powalony na kolana. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheik Yerbouti album CD

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 1953
|
Wysłany: 08.01.2008, 15:55 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj szperając po sieci znalazłem płytę Ride On Alvina Lee & Ten Years Later z 1979. Jako, że ostatnio eksploatowałem nieco solowe dokonania Alvina, to stwierdziłem, że i tej płyty posłuchać nie zaszkodzi. Zaszkodzić, nie zaszkodziło, ale też gdyby miało pomóc, to by raczej nie pomogło
Płyta zawiera 9 numerów - 4 z koncertu:
1. Ain't Nothin' Shakin'
2. Scat Encounter
3. Hey Joe
4. Going Home
oraz 5 ze studia:
5. Too Much
6. It's a Gaz
7. Ride on Cowboy
8. Sittin' Here
9. Can't Sleep at Nite
Początek płyty miał chyba zapewnić słuchaczy, że nowy zespół Alvina jest tak samo fajny, jak Ten Years After, co udowodnić ma zapewne m.in. nowa wersja I'm Going Home. Niestety, ten zespół nie jest tak samo fajny. Mało tego, Alvin nie jest już tutaj tak fajny, jak był kiedyś. Zarówno Hey Joe, a zwłaszcza I'm Going Home brzmią dość niemrawo. Alvin jakby nie nadążał za samym sobą już nawet w początkowym riffie Home (potem też jest średnio), a w jego głosie słychać zmęczenie i znużenie.
Po tym dość nieciekawym początku nawet nie korciło mnie specjalnie, żeby słuchać dalej, ale siłą rozpędu poleciało Jakiejś wielkiej tragedii nie ma, ot zwykłe rockowe numery - jednym uchem wpadają, drugim wypadają. Słychać jednak, że chłopaki chyba sami nie wiedzieli co chcą grać - Too Much to oparty na fajnym, "bujającym" rytmie numer w stylu TYA, Ride On Cowboy to taki country-pop, a Sittin' Here przypomina mi nagrania Stonesów.
Ogólnie, jak ktoś nie ma co robić, to posłuchać można, ale najpierw zdecydowanie należy sięgnąć po In Flight, Pump Iron! albo On The Road To Freedom.
PS: Mam nadzieję, że Bernard jednak skusi się, żeby posłuchać Gdyby ktoś chciał się zapoznać, to proszę o PW, a mu w tym pomogę  |
|
Powrót do góry |
|
 |
brat jagode cylinder Edisona

Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 18
|
Wysłany: 21.01.2008, 23:54 Temat postu: |
|
|
Jezeli miałbym radzić to zacząłbym od płyty "Recorded Live' , która uchodzi ,ża jeden z najlepszych longplayów koncertowych w historii rocka!
Płyta jest znakomita. Absolutnie najlepsze dokonanie grupy...a "Help' rzuca na kolana (potem trudno wstać).I Can't Keep from Crying Sometimes-
16-min bluesa na niebotycznym poziomie. Po wstępnym fragmencie wokalnym następuje solo gitarowe. Rzuca na kolana ponownie. A W 7 min następują riffy Sunshine Of Your Love, przypomiających o Cream.
Slow Blues in 'C'
Cudowny blues Alvina Lee, nie wydany nigdy w wersji studyjnej.
Wielka płyta. Kanon rocka. Dziedzictwo światowe.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tull Gość
|
Wysłany: 22.01.2008, 07:38 Temat postu: |
|
|
I pomyśleć, że Pan Marek Gaszyński swego czasu tak skomentowal I Can`t Keep From Crying Sometimes, wykonany na festiwalu na wyspie Wight, rok 1970.
"Utworu tego można sluchać przez kilka pierwszych minut, potem zaczynaja się beznadziejne (sic!) popisy gitarowe Alvina Lee."
Tam pobrzmiewa chyba również Foxey Lady Jimiego Hendrixa. Najlepszą wersja, jaka słyszałem jest kompletne nagranie (z analogowego LP) właśnie z Isle Of Wight Festival `70. Beznadziejnie i bezczelnie skrócone na reedycji kompaktowej. TYA nie mieli w ogóle szczęścia do wielkich festiwali. 17 płyt CD zajmuje wydawnictwo The Complete Woodstock Recordings. Mocno niekompletne, bowiem z występu Alvina i spółki zachował się jedynie I`m Going Home. Innych utworów nie ma, nawet w woodstockowskich odrzutach.
Podobnie z Isle Of Wight 1970. I Can`t Keep From Crying Sometimes i Sweet Little Sixteen. A gdzie reszta? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheik Yerbouti album CD

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 1953
|
Wysłany: 22.01.2008, 09:55 Temat postu: |
|
|
Recorded Live jest fajne, ale jeśli ja miałbym radzić, to z tego okresu poleciłbym Live At Fillmore - więcej muzyki i zagranej z większym wykopem. Undead też obowiązkowo trzeba mieć, w tej rozszerzonej, remasterowanej wersji jest 2 razy tyle utworów, co pierwotnie (z tego samego występu), a zespół wprost miażdży energią.
Tyle o oficjalnych nagraniach, bootlegi zostawiam Tullowi  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tull Gość
|
Wysłany: 22.01.2008, 11:56 Temat postu: |
|
|
Ach, Isle Of Wight 1970. Szkoda, że tak mało.
Solidny, lekko trzeszczący winyl, niestety format "lekko" stratny. Jest to naprawdę rarytas, zaprezentowany niegdyś przez pana Piotra Kaczkowskiego w Mini-Maxie, III Program PR, gdzieś na przełomie lat 1971/72.
Ostatnio zmieniony przez Tull dnia 23.01.2008, 07:03, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
brat jagode cylinder Edisona

Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 18
|
Wysłany: 22.01.2008, 21:39 Temat postu: |
|
|
Masz rację : pobrzmiewa tam Hendrix. Ale Alwin był jak zapewne wiesz wielkim admiratorem Hendrixa...wspomina tak...
Alvin Lee: "Grałem kilka razy wspólnie z Jimi'm Hendrixem. Po raz pierwszy w The Scene Club w Nowym Jorku. Jimi był na widowni i po prostu spytał, czy może wejść na scenę i grać z nami. Nie mógł grać na mojej gitarze, a ponieważ był leworęczny, więc wziął gitarę basową, ale musiał odwrócić ją do góry nogami. Potem zaczął grać wspaniałe solo na basie. Widział nas na koncercie kilka razy. Napisałem piosenkę I Can't Keep From Crying Sometimes i Jimi ją uwielbiał. Był wielki. Fenomenalny gitarzysta i takaż osobowość." |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sheik Yerbouti album CD

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 1953
|
Wysłany: 22.01.2008, 22:55 Temat postu: |
|
|
Tull napisał: | Jeżeli ktoś chciałby posłuchac tego nagrania z Isle Of Wight w wersji winylowej, to jest ono w którymś z tych oto plików |
Tull, a jest szansa, żeby wrzucić to na jakiś inny serwer, np. sendspace? Jakoś nie mogę się wstrzelić pomiędzy limity na rapidzie... |
|
Powrót do góry |
|
 |
brat jagode cylinder Edisona

Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 18
|
Wysłany: 23.01.2008, 00:40 Temat postu: |
|
|
Mam dużo ich nagran z Woodstock między innymi "J Can Keep From ... który trwa prawie 20min! ( bitrate 320) mogę załadować jeżeli chcecie.
A tutaj 10 Years After w legendarnym Marquee w Londynie (reunion koncert 25 lecie zespołu)
Live at the Marquee
London - 1 June 1983
Alvin Lee - Guitar
Chick Churchill - Keyboards
Leo Lyons - Bass
Ric Lee - Drums
1. Love Like a Man
2. I May Be Wrong But I Won’t Be Wrong Always
3. Good Morning Little School Girl
4. Help Me
5. Woodchoppers Ball
6. Slow Blues
7. I’m Going Home
Naprawdę znakomite DVD
Jeśli chcesz podzielić się z kimś linkami do płyt, daj znać na Forum, a linki przesyłaj PMkami. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tull Gość
|
Wysłany: 23.01.2008, 07:02 Temat postu: |
|
|
Czy aby na pewno z Woodstock? Według tego, co podaje strona Alvina, znana jest tam jedynie częściowa setlista:
August 17, 1969 - Woodstock Music & Arts Festival/Bethel, New York
Partial Set List: Good Morning Little School Girl, Help Me, I Can't Keep From Crying Sometimes and I'm Going Home.
Bylibyśmy bardzo zobowiązani...
Link do Scene Club `68 był przez chwilę tutaj:
Jak ktoś reflektuje, to na PM. Nie tylko zresztą ten koncert. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tull Gość
|
Wysłany: 09.03.2008, 19:25 Temat postu: |
|
|
Dobrzy ludzie z całego świata przyślą czasem człowiekowi to i owo. Są to, nawiasem mówiąc, prawdziwi znawcy tematu, w odróżnieniu od domorosłych "ekspertów", wymyślających urojone nagrania Alvina i spółki z tego czy innego słynnego festiwalu.
Ale, ad rem. Słuchałem sobie dzisiaj kilku koncertów TYA z lat 1974-75. Zdziwiło mnie to, że po serii iście królewskich występów w roku 1972 i 1973, z zespołu jakby "uszło powietrze". Koncerty stały się nijakie i nic dziwnego, że Alvin coraz rzadziej koncertował z TYA, a wkrótce potem rozwiązał zespół. Brakowało nowych utworów do wzbogacenia setlisty. Płyta Positive Vibrations nie była zbyt udana, więc grano z niej kilka utworów, które nie wnosiły niczego nowego. Zespół zarzucił wielominutowe jamowanie przy okazji wykonywania One Of This Days, She Lies In The Morning czy No Title. Wszystko to sprawilo, że nie był to już "ten Ten Years After". Na powrót dawnej formy i urozmaicenie koncertów trzeba było poczekać osiem lat. Moim zdaniem, był to jedyny sensowny reunion starych mistrzów. |
|
Powrót do góry |
|
 |
B.J. box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 10744
|
Wysłany: 28.03.2008, 09:58 Temat postu: |
|
|
Znam tylko dwie płyty TYA. Pierwszą było Ssssh, które trochę mnjie zniechęciło do dalszych penetracji, lecz po jakims czasie zaopatrzyłem się w Cricklewood Green i to był świetny nabytek. Póki co podzielam pogląd, iż:
Sheik Yerbouti napisał: | Ssssh też jest fajna, ale nie ma tam takich "killerów" jak Love Like A Man i 50 000 Miles Beneath My Brain (..) |
Ta druga pieśń mocno kojarzy mi się z Sympathy For The Devil Stonesów. Ma tak jeszcze ktoś? _________________ In pfecutione. extrema S.R.E. fedebit. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Peter Hammill album CD

Dołączył: 13 Lis 2007 Posty: 1635
|
Wysłany: 28.03.2008, 11:19 Temat postu: |
|
|
Trzeba przyznać, że TYA ogromnie dużo zyskuje na żywo. Niby wiele zespołów tak ma, że lepiej wypada na żywo niż w studio. Ale w przypadku TYA słychać to bardzo wyraźnie. Wystarczy posłuchać ich koncertu 'Recorded Live'. Nie chcę przez to powiedzieć, że ich płyty studyjne są słabe. NIE! Są bardzo dobre! Ale na koncertach grupa staje się prawdziwym dynamitem. Wystarczy porównać chociażby 'I Can't Keep From Crying' z pierwszej płyty z wersją z festiwalu Woodstock (a może to był Isle Of Wight?). Niebo i ziemia.
Wydaje mnie się, że warto poznać dobrze dyskografię TYA. Było nie było to klasyka białego bluesa. _________________ Zima czy jesień? |
|
Powrót do góry |
|
 |
alvinek Gość
|
Wysłany: 28.03.2008, 12:26 Temat postu: |
|
|
B.J. napisał: | Znam tylko dwie płyty TYA. Pierwszą było Ssssh, które trochę mnjie zniechęciło do dalszych penetracji, lecz po jakims czasie zaopatrzyłem się w Cricklewood Green i to był świetny nabytek. Póki co podzielam pogląd, iż:
Sheik Yerbouti napisał: | Ssssh też jest fajna, ale nie ma tam takich "killerów" jak Love Like A Man i 50 000 Miles Beneath My Brain (..) |
Ta druga pieśń mocno kojarzy mi się z Sympathy For The Devil Stonesów. Ma tak jeszcze ktoś? |
A i owszem. Jeden głupek, który wypisuje, że w I Can`t Keep From Crying Leo Lyons gra solo na "przesterowanej gitarze basowej". Nie jestże to aby ten fachman od posiadania zapisu pełnego koncertu TYA w Woodstock `69, ślący ludziom "Woodstock improvisation"?
Było, nie było. oto link to tych wypocin:
http://grandwazoo.republika.pl/tenyears/tendyskografia.html |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tarkus box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 11427 Skąd: Wa-wa
|
Wysłany: 28.03.2008, 22:29 Temat postu: |
|
|
Opuszczasz się. Nic na temat power trio i repatrianta? ) _________________ If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|