Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
akukuuu longplay

Dołączył: 08 Lut 2009 Posty: 1259 Skąd: Miasto Świętej Wieży
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Bart longplay

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 1451 Skąd: East Hampton, CT
|
Wysłany: 07.10.2020, 20:10 Temat postu: |
|
|
Wczoraj na czacie w pewnej grze online gdzie tracę swój czas młody człowiek uświadamiał drugiego młodego człowieka:
- Eddie Van Halen zmarł. Wielka szkoda...
- Tak? Nie znam człowieka.
- Eddie to ten gość co grał gitarową solówkę w piosence MJ-a... _________________ Beatus vir qui suffert temptationem quia cum probatus fuerit accipiet coronam vitae. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gacek japońska edycja z bonusami

Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 3722 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 07.10.2020, 21:28 Temat postu: |
|
|
Trochę się nie załapałem na Van Halen bo w czasach kiedy najbardziej chłonąłem muzykę ich gwiazda trochę przygasła. Tym nie mniej sporo starszych znajomych mówi dokładnie tak samo - Van Halen wszedł dosłownie z kopa pod koniec lat 70, to był opad kopary. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Inkwizytor remaster

Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 2457 Skąd: Monty Python`s Flying Circus
|
Wysłany: 08.10.2020, 09:13 Temat postu: |
|
|
Jeszcze w czasach szkoły muzycznej miałem świadomość , że Eddie to wielki gitarzysta, miłość do instrumentu, niebywała łatwość wydobywania efektownych dźwięków i brzmień..... ale tu powoli biegłość techniczna, efekciarstwo na szali zaczynała przeważać nad duchowością i jakimś metafizycznym przesłaniem - może i robił oszałamiające wrażenie - ale mnie osobiście nie porwał. Co gorsze sprowokował całą rzeszę naśladowców - takich wymiataczy i "atomowców" - co chcieli każdego zabić każdym dźwiękiem i szybkością. Jeszcze gorzej było po eksplozji i "dominacji" Yngwie Malmsteen`a czy Steve Vai`a.
Mam z Jego muzyką prywatne doświadczenia - gdy lata temu byłem w górskim domku ( Beskid Żywiecki ) użyczonym przez grafików z Niemiec z ówczesną "narzeczoną" i ojcem w roli " przyzwoitki" - gdy mieliśmy wczesnym rankiem się zbierać w podróż powrotną - to w ramach "pobudki" Ojciec puścił Eruption , tak głośno, że pewnie cała wieś słyszała a domek drżał od fundamentów , przy okazji zero skojarzeń z tytułem . Ona śmiertelnie się wystraszyła a ja tylko śmiałem bo znałem ten utwór i na dobrą sprawę nie spałem tylko jeszcze łapałem resztki marzeń sennych ( przy okazji wszyscy mieliśmy osobne pokoje ) . _________________ ...Nobody expects the Spanish inquisition ! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7351
|
Wysłany: 08.10.2020, 10:14 Temat postu: |
|
|
Ja - generalnie - nigdy nie byłem fanem gitarowych wymiataczy. Większość produkcji takich ludzi jak Vai, Satriani czy Malmsteen kompletnie do mnie nie trafia. Nawet w czasach szkolnych uważałem to za jałowy dźwiękowy onanizm i nudziło mnie to niepomiernie. Jednak Van Halen w tym towarzystwie wyróżniał się jakąś niesamowitą lekkością, muzykalnością no i - last but not least - umiejętnością pisania fajnych, chwytliwych kawałków. Szkoda człowieka...  _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
WOJTEKK box z pełną dyskografią i gadżetami

Dołączył: 12 Kwi 2007 Posty: 21596 Skąd: Lesko
|
Wysłany: 08.10.2020, 10:33 Temat postu: |
|
|
No bo Van Halen było normalnym rockowym bandem, a nie składem pt. wymiatacz plus sekcja, ew. klawisze, jak jest na płytach Vaia, Satrianiego et con. Wersja VH z "małpą naszą kochaną" czyli Rothem nigdy mnie specjalnie nie ruszała - mam tylko debiut, dużo bardziej podobają mi się płyty z Hagarem, słychać, że miał on tam pewien wpływ na muzykę - zaczęła ciążyć trochę w stronę mainstreamu, ale melodie były lepsze - tak, że 5150, OU812, FUCK jak najbardziej. A ponoć na pomysł, żeby Hagar zastapił Rotha podsunął Van Halenowi jego mechanik samochodowy. _________________ Nie ma ludzi niezastąpionych. Oprócz The Rolling Stones.
http://artrock.pl/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7351
|
Wysłany: 08.10.2020, 10:56 Temat postu: |
|
|
Też wolę ten skład z Hagarem, chociaż debiut VH mi się bardzo podoba, a i "Eat 'Em and Smile" Rotha też lubię.
edit: "1984" też jest fajny, dla mnie to ta sama półka co Def Leppard.  _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
Paweł epka analogowa
Dołączył: 02 Wrz 2019 Posty: 812
|
Wysłany: 08.10.2020, 13:55 Temat postu: |
|
|
W jednym z moich ulubionych seriali komediowych, Mam na imię Earl, główny bohater miał ze swoją dziewczyną (grała ją Alyssa Milano) poważny konflikt. Dotyczył on zespołu Van Halen - Earl preferował skład z Rothem, jego luba z Hagarem. Uznałem wówczas, że takie przyporządkowanie płciowe ma jakiś (stereotypowo-podświadomy) sens, choć jak widać Panowie też lubią płyty z Hagarem. Piszę to wszystko oczywiście z przymrużeniem oka. Osobiście zdecydowanie wolę Van Halen z Rothem - przede wszystkim za debiut oraz Women and Children First. Zespół brzmiał wówczas bardziej surowo (nie mylić z: brzmiał surowo), zawadiacko. Syntezatorowo-klawiszowe klimaty mniej do mnie przemawiają (wiem, pojawiły się one już przed Hagarem, ale 1984 jest nawet całkiem ok), a za Hagara zaczęli grać też "słodkie" numery, których już w ogóle nie kupuję. Muszę jednak przyznać, że F.U.C.K. to bardzo dobra płyta, a Sammy jest lepszym wokalistą od Rotha (barwa głosu tego drugiego bardzo mi jednak odpowiada, a jego łobuzerski sposób śpiewania ma swój urok).
Muzyka Van Halen nie jest ani specjalnie wyszukana, ani ambitna, ale przecież nie o to w niej chodzi. I choć nie wracam do niej zbyt często, to mam do niej sporą słabość. Kawał solidnego energetycznego i melodyjnego rocka. Po prostu. I o to w tym chodzi. Eddie zainspirował wprawdzie rzesze niesłuchalnych gitarowych wymiataczy, sam też lubił się popisywać, ale te popisy były dodatkiem do muzyki, a nie na odwrót. Owszem, dla niektórych ta gitarowa ekwilibrystka, w - jakby nie było - prostych piosenkach, może być przerostem formy nad treścią. Dla mnie stanowi interesujące (i nierozerwalne) uzupełnienie.
Szkoda Eddiego. Z rakiem wałczył od około 20 lat - blisko 1/3 życia. Niestety, przegrał. Sam powodu swojej choroby upatrywał w... metalowych kostkach, które podczas gry często trzymał w ustach. "Zabił" go tapping? Czy to prawda - to już bez znaczenia... Pozostaje mi odpalić Ain't Talkin' 'Bout Love - utwór z jednym z najlepszych riffów wszech czasów. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Paweł epka analogowa
Dołączył: 02 Wrz 2019 Posty: 812
|
Wysłany: 11.10.2020, 16:11 Temat postu: |
|
|
Hołd. Z uśmiechem na ustach i łezką w oku. Grafikę stworzył niemiecki rysownik Oli Hilbring.
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gacek japońska edycja z bonusami

Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 3722 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 11.10.2020, 20:45 Temat postu: |
|
|
Świetny obrazek
Faktycznie Van Halen przetarł szlaki dla takich gości jak Malmsteen czy Vai. Też nie powiem żebym za nimi przepadał bo ileż można słuchać jak ktoś się masturbuje na gryfie no ale skoro mają swoich fanów to tylko pogratulować
Van Halen to zespół i tutaj nie wszystko jest podporządkowane pod gitarzystę w przeciwieństwie do wyżej wymienionych. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Bednaar zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 5370 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 12.10.2020, 07:10 Temat postu: |
|
|
Szkoda Eddiego, ale przyznaję, że Jump (swoją drogą świetna grafika) to jedyny kawałek Van Halen, jaki kojarzę Pewnie coś tam słyszałem w podstawówce, ale nie pamiętam. _________________ Jazz washes away the dust of every day life. Art Blakey |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gacek japońska edycja z bonusami

Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 3722 Skąd: Wieliczka
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Bednaar zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 5370 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 12.10.2020, 09:59 Temat postu: |
|
|
Brzmi niby znajomo, ale nigdy nie były to moje klimaty  _________________ Jazz washes away the dust of every day life. Art Blakey |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gacek japońska edycja z bonusami

Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 3722 Skąd: Wieliczka
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paweł epka analogowa
Dołączył: 02 Wrz 2019 Posty: 812
|
Wysłany: 15.10.2020, 14:18 Temat postu: |
|
|
Twórcy tej wersji słusznie dostrzegli potencjał riffu, który faktycznie pasuje do tego typu klubowych przeróbek (osobiście jestem pod wrażeniem pomysłu - końcowego efektu trochę mniej).
Jakieś kilkanaście lat temu, bodaj w telewizji publicznej, w zapowiedzi filmu "Ronin" Johna Frankenheimera wykorzystano wersję Apollo 440. Wprawdzie sam utwór w filmie się nie pojawia, ale od tej pory zawsze, gdy go słyszę, to mam przed oczyma Roberta De Niro i Jeana Reno.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
|