 |
Muzyczne Dinozaury i ich następcy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
I&I digipack

Dołączył: 15 Paź 2010 Posty: 2568 Skąd: KRK
|
Wysłany: 18.05.2019, 19:51 Temat postu: |
|
|
Brachu wiedzę, żeś w starej formie i dobrej do tego.
Masz coś tam w zanadrzu z czarnej muzy, co przez przypadek mi umknęło przez chyba 8 lat?
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Bednaar zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 11 Kwi 2007 Posty: 5356 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18.05.2019, 23:15 Temat postu: |
|
|
bananamoon napisał: |
The Unexpected "The Unexpected One"
Muzycy z Kanady...działający na co dzień w anglojęzycznym Vancouver wespół z francuską frakcją z Montrealu, nagrali dla Ambiences Magnetiques kapitalny album z muzyką improwizowaną!
Dwie gitary i dwie perkusje (plus okazjonalna "elektronika") w doskonałej interakcji, muzycy perfekcyjnie reagujący na ciszę i dźwięk, po mistrzowsku konstruujący wielogatunkową formę doskonałą!
|
Z przyjemnością zauważyłem, że się rozkręcasz. Intrygujący opis, ten tytuł też trafił na moją listę życzeń. _________________ Jazz washes away the dust of every day life. Art Blakey |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7335
|
Wysłany: 19.05.2019, 09:23 Temat postu: |
|
|
Widzę tu nazwisko świetnego perkusisty Dylana van Der Schyffa, a skoro tak to spokojnie mogę polecić płyty klarnecisty Francoisa Houle - "Au Coeur Du Litige" i "In The Vernacular". Pierwsza to przejmująca elektro-akustyczna impresja na temat burzy śnieżnej, która spustoszyła prowincję Quebeck w 1998 r. Druga – to wariacje na tematy klarnecisty Johna Cartera. Na obu gra również wspomniany Dylan. Do - nawet bardzo szeroko pojętego - rocka raczej trudno je zaliczyć, ale tym niemniej to interesująca i oryginalna muzyka. _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 19.05.2019, 13:18 Temat postu: |
|
|
- Leptir
Dziękuję za powyższy, kanadyjski trop - wygląda na to, że płyty Francoisa Houle są w kręgu moich zainteresowań.
A czy przypadkiem, nie wymieniliśmy swego czasu kilku zdań na AudioFreakowo? - pamięć co prawda mam dobrą lecz krótką (he, he), wybacz zatem jeśli nie wspomniałem o Tobie w powitalnym, poście.
Ostatnio zmieniony przez bananamoon dnia 21.05.2019, 16:09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7335
|
Wysłany: 19.05.2019, 14:42 Temat postu: |
|
|
bananamoon napisał: |
A czy przypadkiem, nie wymieniliśmy swego czasu kilku zdań na AudioFreakowo? |
Całkiem możliwe, a przepraszać nie masz za co - moja pamięć funkcjonuje mniej więcej podobnie do Twojej.  _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 12.07.2019, 15:08 Temat postu: |
|
|
- Leptir
Minęło kilka tygodni od momentu kiedy polecałeś płyty Francoisa Houle "Au Coeur Du Litige" oraz "In The Vernacular" - w internecie dokopałem się jedynie do skrawków tej muzyki (jestem straszna noga jeśli chodzi o odnajdywanie w sieci darmowych plików) - ale fragmenty "Au Coeur Du Litige" bardzo przypadły mi do gustu; nawet namierzyłem płytę w kilku sklepach, lecz póki co, odpuściłem zakup z prozaicznej przyczyny - wysoka cena.
Udało mi się jednak zdobyć bardzo ciekawy album Kanadyjczyka:
Francois Houle "Cryptology"
Nader zajmujące muzykowanie - skupione na celebrowaniu dźwięku, snujące się leniwie (w delikatnie wykoślawionym / krzywym zwierciadle), by zaraz przemówić pełną paletą dźwięków ("zazębić się nawzajem").
Mam wrażenie, że zespół porusza się bardzo blisko muzyki ludowej / nieokreślonego folkloru - przekaz jest ponadprzeciętnie obrazowy, do tego stopnia, że kojarzy mi się z ludzką dolą (praca, zabawa...po prostu życie).
Odnalezione po latach, stare, wyblakłe fotografie.
https://www.discogs.com/François-Houle-Cryptology/release/3228061
Mam nadzieję, że Quasarsphere, założyciel wątku (i moderatorzy) przymkną oko na tematyczne naciąganie "gumy"???...uważam, że warto dać szansę kanadyjskim wykonawcom (w szerszym pojęciu gatunkowym), ponieważ ich muzyka jest baaaaardzo wartościowa (warta poznania), unikalna - po prostu jedyna w swoim rodzaju.
...a dzieje się tam muzycznie naprawdę dużo (szczególnie we francuskojęzycznym Quebecku).
Pretekstem tego przydługiego wstępu jest płyta, którą dzisiaj sobie odświeżyłem.
Justine "Langages Fantastiques"
Żeński zespół z kanadyjskiego Quebecku, którego protoplastą był dżezowo-awangardowy Wounder Brass.
Joane Hetu - wokal, saksofon, instrumenty klawiszowe
Danielle Palardy Roger - wokal, perkusja, instrumenty klawiszowe
Diane Labrosse - wokal, prepar
Marie Trudeau - wokal, gitara basowa
Płyta została nagrana na żywo, po powrocie grupy, z wojaży koncertowych po kontynencie europejskim, do domu, do Montrealu - zawiera poszukujące, wielobarwne utwory "wielogatunkowe".
Trudno mi jednoznacznie opisać tę muzykę (choć jest charakterystyczna dla płyt z Ambiences Magnetiques - szczególnie dla starszych wydawnictw); na pewno jest surowa, pogmatwana rytmicznie, niekiedy bardzo efemeryczna, zagadkowa, wzruszająca...z wszędobylskimi odwołaniami do piosenki, rocka, dżezu, improwizacji oraz z brzmieniem łączącym akustyczny sound z elektroniką - świetna, inspirująca płyta.
Fascynujący, babski muzyczny język.
https://www.discogs.com/Justine-Langages-Fantastiques/release/2544845
https://actuellecd.com/en/album/1159/Justine/Langages_fantastiques |
|
Powrót do góry |
|
 |
Konik Polny epka kompaktowa

Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 1113 Skąd: Cieszyn
|
Wysłany: 13.07.2019, 06:38 Temat postu: |
|
|
Wystarczy mieć Tidala lub Spotify - powyzszego wykonawcy mamy tam 8 pełnych płyt. _________________ https://rateyourmusic.com/~dudia |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leptir zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 04 Wrz 2010 Posty: 7335
|
Wysłany: 13.07.2019, 16:01 Temat postu: |
|
|
Bananamoon - Dziękuję za te polecenia. Houle to jest klasa i tym razem również mnie nie zawiódł. Justine - ciekawa muzyka, nie do końca jeszcze się z nią zaprzyjaźniłem, ale zasługuje by dać jej szansę.  _________________ „You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray) |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 13.07.2019, 18:45 Temat postu: |
|
|
- Konik Polny
Tak, wiem, wiem - dziękuję za naprowadzenie, ale...
...ale (prawie) nie słucham muzyki z komputera (tym bardziej nie słucham z komputera całych płyt); zresztą do tej pory (całe życie) jakoś radziłem sobie bez tej maszynerii, więc te kilka lat (w najlepszym wypadku kilka lat), jakoś doczłapię na cedekach i winylach.
- Leptir
Cieszę się, że spodobały Ci się moje propozycje - Justine jest trudna do uchwycenia (w zasadzie za każdym razem odbiera się inaczej tę muzykę), natomiast określenie "...klasa..." w odniesieniu do Francoisa Houle, wydaje się być trafione w punkt (w dziesiątkę).
Kontynuując temat kanadyjskiej muzyki, w ostatnich dniach nie mogę uwolnić się od, śmiem zaryzykować stwierdzenie, w dużej mierze prekursorskiej muzyki.
Klaxon Gueule "Chicken"
Odkrywcze trio - jeden z moich ulubionych twórców i gitarzystów ostatnich lat Bernard Falaise, legendarny perkusista, multiinstrumentalista i kreator nowych muzycznych jakości Michel F. Cote (lider niesamowitego Bruire MFC) oraz niezłomny, "wzięty" Alexandre St-Onge - w pionierskim horrorze.
Ta muzyka po prostu wrze (!) - wrze, bulgoce, kipi...ekscentrycznymi harmoniami i futurystycznym brzmieniem.
Zarówno instrumenty akustyczne, elektryczne jak i elektroniczne kotłują się i przenikają, bezszwowo stapiają w jedno, a przekaz (wyłaniający się z otchłani) wywołuje u słuchacza skrajne emocje.
Chicken-Curse.
https://www.discogs.com/Klaxon-Gueule-Chicken/release/766322
https://actuellecd.com/en/album/2057/Klaxon_Gueule/Chicken |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 19.07.2019, 09:38 Temat postu: |
|
|
Rene Lussier "Quintette"
Po spektakularnej kłótni z Joane Hetu, rozstaniu z Ambiences Magnetiques, eksperymentalno-eletronicznej współpracy z Martinem Tetreault, dystrybucyjnej zapaści wydawnictw solowych...Rene Lussier wraca (na "szerokie wody") w wielkim stylu, wspaniałym albumem "Quintette".
Muzyka została zagrana w nietypowym składzie instrumentalnym (akustyczno-elektrycznym): Rene Lussier - gitara, Luzio Altobelli - akordeon, Julie Houle - tuba, Marton Maderspach - perkusjonalia, Robbie Kuster - perkusjonalia.
"Quintette" mieni się nieszablonowymi pomysłami, charakterystycznymi dla Lussiera pogmatwanymi, zapętlającymi się rytmami, kolorowymi, żartobliwymi melodiami, zaplanowanymi w najdrobniejszym szczególne aranżacjami, precyzyjnie umiejscowionymi improwizacjami (na szczególną uwagę zasługuje kapitalna gitara Rene Lussiera, skrząca się nośnymi, acz skomplikowanymi harmoniami).
Klasyka kanadyjskiego Qubka.
https://www.discogs.com/René-Lussier-Quintette/release/12919109 |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 27.08.2019, 11:25 Temat postu: |
|
|
Jean Derome to legenda muzyki kanadyjskiego Quebecku - aktywny artystycznie od wczesnych lat siedemdziesiątych (debiutujący w zespole Nebu), współautor (wraz z Rene Lussierem) charakterystycznego, niepowtarzalnego języka muzycznego actuelle (scena muzyczna Montrealu - "nowa muzyka"), współzałożyciel Ambiences Magnetiques (wytwórnia płytowa), muzyk udzielający się w "niezliczonej ilości" przedsięwzięć, zespołów (chociażby płyty nagrane z Rene Lussierem, Jean Hetu...w grupach Jean Derome et les Dangereux Zhoms, Evidence, Fanfare Pourpour, Ratchet Orchestra, Trio Derome / Guilbeault / Tanguay...), kompozytor (także muzyki filmowej), znakomity saksofonista, flecista...dżezmen.
Chciałbym polecić Wam dwie, niezwykle udane (najnowsze) solowe płyty Jeana Derome, a mianowicie:
Jean Derome "Resistances"
Płyta rozpoczyna się ponurym, niepokojącym, cichym, elektro-dronem, którego intensywność powoli narasta, przechodzi w space, na bazie którego zaczynają żarzyć się i zwierać elektro-spięcia...wreszcie błyskają "prymitywne" instrumenty akustyczne o free-dżez-folkowej wymowie, dynamika i ruch dźwięków zaczynają narastać, dęciaki przejmują inicjatywę, spiętrzają i zagęszczają przestrzeń, wiążą w jedno wszystkie tropy (akustyczne i elektroniczne), po czym następuje muzyczna unison-ekstaza...znowu wyciszenie, ale w żadnym wypadku nie spadek napięcia, wręcz przeciwnie, sinusoidalny cykl daje znowu o sobie znać...niekiedy, improwizatorski ciąg zdarzeń przerywany jest krótkimi akcentami "normalnego zespołu /aranżu", pojawia się miarowy rytm, melodyjna siła big-bandu...i znowu wyłania się nieskończona wręcz ilość improwizacyjnych tropów, zmyłek, uzupełnień - muzyka (ogromny skład instrumentalny) oddycha, pulsuje...żyje.
Płyta jest także b. ciekawa pod względem brzmieniowym - chodzi o niecodzienne / nieoczywiste wykorzystanie "możliwości" instrumentów oraz o ich dźwiękowe współdziałanie.
Akustyczny (momentami elektroakustyczny) impro-free-industrial.
https://jeanderome.com/en/album/5841/Jean_Derome/Résistances
https://www.discogs.com/Jean-Derome-Résistances/release/12966218
https://actuellecd.com/fr/album/5841/Jean_Derome/Résistances
Jean Derome "Sudoku pour Pygmees"
Trzy kompozycje Jeana Deroma "odległe od siebie" czasowo, znaczeniowo i mentalnie, nagrane z rozmachem przez pokaźny, big-bandowy zespół (nienaganna forma, oryginalna i bogata aranżacja, unikatowy przekaz).
Można by powiedzieć, że Sudoku pour Pygmees to dżez pełną gębą, a z drugiej strony, twierdzenie to nie musi być tak oczywiste i jednoznaczne - jeśli miałbym definitywnie określić swoje odczucia, to powiedziałbym, że to actuelle-dżez - muzyka ze specyficzną harmonią, charakterystyczny rytmem, aranżacją, budową utworów, wreszcie wyjątkowym porozumieniem pomiędzy muzykami i humorystycznym podtekstem.
To samo tyczy się 7 Danses i 5 Pensees, wieloczęściowych utworów tańca i myśli, które jak sugerują podtytuły, mają być wariacjami na temat różnorakich znaczeń gatunków muzycznych - czy takimi są? - i tak, i nie; z jednej strony "zaczepnie" grany temat jednoznacznie odnosi się do tytułu, z drugiej wprost wymyka się narzuconej treści, "burząc ją" nie-folkiem (a actuelle-dżezem), nie-rockiem (a actuelle-dżezem), nie-walcem (a actuelle-dżezem)...
Całość, jak to u Dreoma, zagrana z niesamowitą klasą, maestrią, a równocześnie z zawadiackim, tanecznym fluidem.
Muzyczne sudoku.
https://jeanderome.com/en/album/5950/Jean_Derome/Sudoku_pour_Pygmées
https://www.discogs.com/Jean-Derome-Sudoku-pour-Pygmées/release/13516868
https://actuellecd.com/en/album/5950/Jean_Derome/Sudoku_pour_Pygmées |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 24.10.2019, 11:23 Temat postu: |
|
|
Jean Derome et les Dangereux Zhoms "Carnets De Voyage"
Śmietanka muzyków: Jean Derome, Rene Lussier, Pierre Cartier, Pierre Tanguay, Guillaume Dostaler, Tom Walsh w utworach o podróży, skomponowanych przez Deromea w podróży - w hotelach, na lotniskach, w pociągach...na mapie tras koncertowych.
Nagrania zarejestrowano na żywo 5 i 6 marca 1994 roku w Montrealu.
Właściwie to klasyka actuelle, ze wszystkimi charakterystycznymi jej cechami...
...mamy więc blues, rock, filmowe obrazy, improwizację, ludowszczyznę, melodyjne dancingowe tematy, a wszystko to podparte charakterystycznym żartobliwym dżezem...no i ta kapitalna forma!
Muzyczna podróż pierwszą klasą.
https://jeanderome.com/en/album/1158/Jean_Derome_et_les_Dangereux_Zhoms/Carnets_de_voyage
https://www.discogs.com/Jean-Derome-et-les-Dangereux-Zhoms-Carnets-De-Voyage/release/1806221
https://actuellecd.com/en/album/1158/Jean_Derome_et_les_Dangereux_Zhoms/Carnets_de_voyage
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 06.11.2019, 15:44 Temat postu: |
|
|
Robert Marcel Lepage "Adieu Leonardo!"
Robert Marcel Lepage, to filar sceny muzycznej Montrealu - wirtuoz klarnetu, kompozytor muzyki filmowej, teatralnej...
Lepage, zafascynowany postacią Leonardo da Vinci, jego otwartością umysłu, różnorodnością zainteresowań i wizjonerstwem, doszedł do wniosku, że przecież genialny człowiek renesansu, gdyby tylko starczyło mu na to czasu, z powodzeniem mógłby zaprojektować i skonstruować, maszynę wydobywającą dźwięki - pierwszy "mechaniczny synclavier".
Skrzyknął więc kolegów z miasta (Michel F. Cote, Jean Derome, Rene Lussier, Serge Lepine, Mario Legare) i nagrał "Adieu Leonardo!" - płytę, która mogłaby być ukoronowaniem muzycznych zainteresowań Leonardo da Vinci.
Album, choć nagrany z wykorzystaniem "żywych instrumentów", w bardzo sugestywny sposób przekazuje mechaniczność wypowiedzi hipotetycznej maszyny, a w połączeniu z kameralistyką, dżezem, żydowszczyzną, muzyką obrazową / filmową...oraz erudycją instrumentalistów, daje piorunujący rezultat!
Kto nagrał i wydał pierwszą płytę długogrającą? - wiadomo, Leonardo da Vinci!
https://www.discogs.com/Robert-M-Lepage-Adieu-Leonardo/release/665952
https://actuellecd.com/fr/album/1150/Robert_Marcel_Lepage/Adieu_Leonardo
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
bananamoon singel analogowy

Dołączył: 20 Wrz 2017 Posty: 391
|
Wysłany: 15.11.2019, 15:09 Temat postu: |
|
|
Miriodor "Live At NEARfest, 29.06.2002, Trenton, New Jersey"
W zasadzie można by powiedzieć, "Live At NEARfest" to taka koncertowa "Mekano Live"; w większości zawiera bowiem materiał ze studyjnej płyty "Mekano", poprzedzającej w dyskografii zespołu album "Parade", do którego dołączony jest występ.
Miriodor nie zrezygnował co prawda z pogmatwanych, pokomplikowanych rytmów i harmonii, ale w ten "progresywny byt" wkomponował podteksty z walczyka, walca, samby oraz miarowy, rockowy beat, przez co solowe partie instrumentalne otrzymały więcej swobody, improwizatorskiej przestrzeni...do tego stopnia, że często dryfują w stronę spejsowych form.
Fajowy koncert.
Jedyne zastrzeżenie mam do jakości nagrania, która jest po prostu bootlegowa.
Rozumiem, muzycy uznali, że to wartościowy występ, który warto udostępnić słuchaczom, ale dźwięk jest naprawdę fatalny (to brzmienie, które trudno mi zaakceptować); sprawia wrażenie nagranego "z ręki", gdzie doskonale (z bardzo bliska) słychać reakcje publiczności, natomiast sound instrumentów jest wyostrzony, podany z dalszej perspektywy, gitara basowa rozmyta i ledwo czytelna, perkusja imituje uderzania w metalowy kubeł na śmieci wypełniony resztkami węgierskich kryształów...a całość dodatkowo podkręcona jest niekontrolowanymi pogłosami rodem z Gorlickiego Centrum Kultury (peerelowski beton + okienna-ściana z czterdziestoletniego szkła + przedpotopowe nagłośnienie JBL).
Good-prog-space-bootleg.
https://www.discogs.com/Miriodor-Parade-Live-At-NEARfest/release/3320524
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
MirekK zremasterowany digipack z bonusami

Dołączył: 02 Mar 2008 Posty: 5880 Skąd: Nowy Jork
|
Wysłany: 15.11.2019, 21:26 Temat postu: |
|
|
bananamoon napisał: | Miriodor nie zrezygnował co prawda z pogmatwanych, pokomplikowanych rytmów i harmonii, ale w ten "progresywny byt" wkomponował podteksty z walczyka, walca, samby oraz miarowy, rockowy beat, przez co solowe partie instrumentalne otrzymały więcej swobody, improwizatorskiej przestrzeni...do tego stopnia, że często dryfują w stronę spejsowych form.
|
Świetnie, że o nich napisałeś bananamoon. Miriodor wielokrotnie punktował na moich indywidualnych listach rocznikowych i dekadowych. Chyba nie są zbyt popularni w Polsce i na pewno nie na FD. Jeśli dobrze pamiętam, to chyba tylko crescent uwzględnił parokrotnie Miriodor na swoich listach zestawieniowych.
Nota bene to miałem być na tym wyżej wymienionym koncercie.
Dla niezorientowanych, NEARFest był dwudniowych festiwalem (całodniowe koncerty w sobotę i niedzielę) + piątkowy występ o 20:00 (tzw. pre-show). Zwykle 2 zespołowy grały w piątek, po 5 w sobotę i w niedzielę.
https://en.wikipedia.org/wiki/NEARfest
29 czerwca 2002 to była sobota i niestety musiałem pracować, a Miriodor grał w ciągu dnia. Załapałem się tylko na koncert echolyn i Nektar tego wieczoru, ale następny dzień był jeszcze ciekawszy, bo udało mi się zobaczyć po raz pierwszy na żywo Caravan i Steve'a Hacketta.
Wracając do Miriodor to śledziłem ich działalność od wielu lat. Znam większość ich płyt, ale najchętniej powracam do ich debiutu "Rencontres" z 1986 roku, która jest mariażem sceny Canterbury i muzyki eksperymentalnej. W dwóch utworach pojawia się nawet wokal, co jest nietypowe dla Miriodor. Kolejne ich płyty są w całości instrumentalne. Na debiucie można nawet usłyszeć echa Gentle Giant.  _________________ "Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|